Jacek Kuroń nie żyje!

Jacek Kuroń nie żyje!

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Warszawie zmarł Jacek Kuroń, jedna z czołowych postaci opozycji lat 70. i 80., a następnie polskiej transformacji. Miał 70 lat.
W szpitalu w Warszawie zmarł w czwartek o  godz. 2 w nocy Jacek Kuroń - jeden z najbardziej znanych i  cenionych polskich polityków, współtwórca Komitetu Obrony Robotników, działacz "Solidarności", poseł na Sejm, minister, historyk, publicysta i wielki społecznik. W marcu skończył 70 lat.

Jak poinformowano w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA przy ul. Wołoskiej, w  którym zmarł, leżał tam od wielu tygodni na oddziale intensywnej terapii.

Jacek Kuroń urodził się w 1934 roku we Lwowie w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Jego dziadek Franciszek należał do PPS, ojciec Henryk - również działacz PPS - jako ochotnik walczył w wojnie 1920 roku. W czasie okupacji w lwowskim mieszkaniu Kuroniów konspirowano i ukrywano Żydów, o czym później Jacek Kuroń pisał we wspomnieniach.

W 1957 roku ukończył Wydział Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1957-64 pracował w Głównej Kwaterze ZHP, był doktorantem na Wydziale Pedagogiki UW. W 1964 roku, wraz z Karolem Modzelewskim, napisał "List otwarty do partii", za co został aresztowany i skazany na 3 lata więzienia. W marcu 1968 roku ponownie trafił do więzienia za współinicjowanie protestu studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Po wyjściu na wolność został współzałożycielem Komitetu Obrony Robotników.

W latach 70. pracował w redakcji niezależnego kwartalnika "Krytyka" i wykładał także na tzw. uniwersytecie latającym.

We wrześniu 1980 r. został doradcą Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ "Solidarność" w Gdańsku, a następnie Krajowej Komisji Porozumiewawczej i Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Był jednym z autorów strategii działania związku.

Internowany 13 grudnia 1981 roku, w następnym roku został aresztowany pod zarzutem próby obalenia ustroju. W trakcie jego pobytu Kuronia w więzieniu 23 listopada 1982 zmarła jego żona - Grażyna (Gajka), także internowana po 13 grudnia. Na wolność wyszedł na mocy amnestii w roku 1984.

Brał udział w rozmowach Okrągłego Stołu. Od 1989 do 2001 roku był posłem na Sejm. Był członkiem Unii Demokratycznej i Unii Wolności. W latach 1989-90 i 1992-93 zajmował stanowisko ministra pracy i  polityki socjalnej. W 1995 roku kandydował na urząd prezydenta RP.

Wielki rozgłos przyniosły mu akcje społeczne (np. Fundacja SOS), mające łagodzić skutki transformacji gospodarczej. Jego pomysłem były zupy dla najuboższych, zwane "zupami Kuronia". Czasami sam je  nalewał z kotła potrzebującym. Ubierał się niekonwencjonalnie jak na polityka i członka rządu, przeważnie w niebieską dżinsową koszulę.

Został odznaczony m.in. Orderem Orła Białego oraz francuską Legią Honorową, niemieckim Krzyżem Zasługi, ukraińskim Orderem Jarosława Mądrego.

Sejm uczcił w czwartek minutą ciszy pamięć zmarłego Jacka Kuronia. Marszałek Józef Oleksy wspominał jego "intelektualną odwagę, konsekwencję postępowania i niezależność myślenia". "Będzie go nam naprawdę bardzo brakowało" - powiedział. Podkreślił, że Kuroń był "człowiekiem wielkiego serca, odwagi, hartu ducha, człowiekiem bezgranicznie oddanym ludziom i Polsce".

Przypomniał, że Kuroń w latach 1989 - 2001 był posłem na Sejm RP, wieloletnim przewodniczącym komisji sejmowej ds. mniejszości narodowych i etnicznych i ministrem pracy i polityki socjalnej w dwóch rządach.

"Polska straciła człowieka o wielkim autorytecie, cieszącego się powszechnym szacunkiem za nieugiętą postawę w obronie wolności naszego kraju i wolności człowieka" - powiedział marszałek.

"Zasiadał w tych ławach. Wszyscy pamiętamy ten zachrypły jego głos i pełne pasji osobistej przemówienia i walkę zawsze o to samo: o człowieka, o jego godność o służebność systemu wobec człowieka i dlatego będziemy go długo i na zawsze pamiętać".

***

Mam nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy będą próbowali wypełnić pozostałą po nim pustkę - zareagował na wieść o śmierci Jacka Kuronia dr Marek Edelman, ostatni żyjący przywódca powstania w Getcie Warszawskim i wieloletni przyjaciel zmarłego. "Mam nadzieję, że znajdą się naśladowcy idei, którym zawsze był wierny".

Dodał, że Kuroń zawsze był wierny swoim ideałom. "Walczył o nie całe życie, to właśnie za nie siedział wiele lat w więzieniu, stracił zdrowie. Zmarł przedwcześnie. Zawsze pomagał potrzebującym. Trudno mi cokolwiek mówić. Minęło zaledwie kilka godzin od śmierci Jacka Kuronia. Odszedł wybitny człowiek". Śmierć nie pozwoliła mu na dokończenie książki. "Nie zdążył napisać ostatnich dwóch jej rozdziałów" -  powiedział.

Bez niego dojście do III Rzeczpospolitej byłoby niemożliwe, albo długo, długo nieprawdopodobne - powiedział b. prezydent Lech Wałęsa. Jego zdaniem, bez Kuronia "Solidarność" byłaby innym związkiem i ruchem społecznym. "Nawet nie wiem, czy w ogóle by powstała. On był tego filarem".

"Z Jackiem Kuroniem łączyła mnie więź walki. To był idealista, wprawdzie lewicujący, ale idealista, co się rzadko zdarza w tej opcji. Odegrał wielką i niezastąpioną rolę".

B. prezydent przypomniał, że Kuroń nie zgadzał się z niektórymi skutkami transformacji ustrojowej. "Przeskoczyliśmy szybko do  innej epoki. Epoki wolności, ale to przejściowy okres, w którym jest chaos, demagogia i populizm. Jemu to nie za bardzo pasowało. Próbował z tym walczyć, ale choroba mu na to nie pozwoliła. To  wielka strata dla Polski w tym trudnym okresie" - dodał.

"Jest to wielka, porażająca stratę. Odszedł ktoś bardzo wielki, kto całe swoje życie oddał temu, w co wierzył i czemu służył" - powiedział były premier Tadeusz Mazowiecki. Podkreślił, że Kuroń zawsze służył ludziom i walczył o sprawiedliwszą i lepszą Polskę. Przypomniał, że okupił to latami więzienia oraz że "wiele z tego o czym marzył nie spełniło się w Polsce i  zbytnio przypisywał to sobie". Świadczy to o wielkości Kuronia.

Śmierć Jacka Kuronia to w jakimś sensie koniec pewnej epoki. - ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński. "To był jeden z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej opozycji, przywódca KOR-u, który w polskiej historii odegrał bardzo znaczącą, wybitną rolę".

Jacek Kuroń to jedna z dwóch postaci, obok Nelsona Mandeli, któremu należy się Pokojowa Nagroda Nobla - uważa Andrzej Celiński, dawny opozycjonista, a obecnie jeden z liderów SdPl,

Kuroń zabierał głos w sprawach najważniejszych, czyli takich, które konfliktują ludzi i był ciągle "w głębi konfliktu". Zdarzało się, iż spotykała go "skrajna niewdzięczność i nielojalność". Sam też byłem nielojalny w stosunku do niego w 1980 r., ale Kuroń "jakby tego nie dostrzegał" - mówił.

"Bardzo daleko odeszliśmy od tych czasów, kiedy Jacek tworzył KOR, kiedy walczył z +Solidarnością+, bo trzeba pamiętać, że Jacek będąc bardzo bliskim doradcą +Solidarności+, był od samego początku wypychany i przez kościół i przez dużą część +Solidarności+. Pamiętam pierwszy zjazd, ten zjazd miał nawet trudności z podziękowaniem KOR-owi" - podkreślił Celiński.

Jacek Kuroń jest jednym z tych ludzi, którzy wywalczyli wolną Polskę. Mam przede wszystkim poczucie osobistego, głębokiego długu wdzięczności wobec Jacka Kuronia, ten dług nazywa się wolna Polska - powiedział szef klubu Platformy Obywatelskiej Jan Rokita.

"Jacek Kuroń to bez wątpienia jedna z największych i najważniejszych postaci Polski końca XX wieku" - podkreślił. "Postać, której wszyscy ci, tacy jak ja, którzy do dziś nie mogą się jeszcze dość nacieszyć z wolności i niepodległości odzyskanej przez Polskę, mają niesłychanie wiele do zawdzięczenia. Niezależnie od różnych okresów bardzo bliskiej współpracy, tak jak w czasie rządu Hanny Suchockiej, i okresów sporów i różnic ideowych, jakie mieliśmy w ciągu tego ostatniego piętnastolecia" - dodał szef klubu Platformy.

em, pap