Tycjan i Rafael w Muzeum Czartoryskich w Krakowie
Wystawa "Rafael, Tycjan - książęta malarzy. Pokaz dwóch arcydzieł z Florencji", tłumnie odwiedzana przez krakowian, potwierdza regułę: w Polsce prezentacja nawet jednego dzieła może się stać wydarzeniem, jeśli wywoła dyskusję o biografii autora lub choćby dowolnym detalu w obrazie.
Pojedyncze arcydzieła przyciągają do galerii więcej widzów niż obszerne, lecz drugorzędne kolekcje, dlatego perły malarstwa europejskiego stworzyły "galerię objazdową". Za największe wydarzenie muzealnicze ostatnich dziesięcioleci w Polsce uznano wystawę "Caravaggio i różne oblicza caravaggionizmu" w Muzeum Narodowym w Warszawie w 1996 r. Obraz "Złożenie do grobu" już wcześniej opuścił Pinakotekę Watykańską w 1984 r., by znaleźć się w National Gallery w Waszyngtonie. W ramach wymiany kulturalnej w kraju pokazywane są obecnie dwa obrazy - "La Velata" Rafaela i "Wenus z Urbino" Tycjana - pochodzące z najważniejszych muzeów Florencji: Galerii Uffizi i Galerii Palatyńskiej. "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci, należąca do stałych zbiorów Muzeum Czartoryskich, zaprezentowana zostanie z kolei w Rzymie, Mediolanie i we Florencji. Obraz "La Velata", czyli "Portret kobiety w welonie", wystawiano wcześniej między innymi w Paryżu (1930 r.), Florencji (1984 r.) i Leningradzie (1989 r.). Natomiast "Damę z gronostajem" wielbiciele sztuki podziwiali w Moskwie (1972 r.) i Waszyngtonie (1992 r.).
Aby prezentacja mogła się stać wydarzeniem, muszą się do tego przyczynić upowszchniane przez media sensacyjne odkrycia lub debaty krytyków i historyków sztuki. Współcześnie dyskusje dotyczące najsławniejszych obrazów coraz częściej zawężają się do detali. "Dama z gronostajem" przypomniała się niedawno w sporze o rzeczywistą przynależność gatunkową uwiecznionego obok damy zwierzęcia. Dzieło figurujące dotychczas w encyklopediach sztuki jako "Dama z łasiczką" przemianowano na "Damę z gronostajem". W wypadku prac Rafaela i Tycjana powracają spory o ustalenie, kim były modelki pozujące do portretów. W "La Velata" Rafael mógł sportretować swoją narzeczoną Marię Bibbienę lub kochankę, córkę pieka- rza - Margheritę Luti. Bogaty ubiór wskazuje, że przedstawiono kobietę o wysokim statusie społecznym. Oglądany w podczerwieni szkic obrazu ujawnił jednak, że malarz początkowo wiernie sportretował kobietę bliższą ideałowi plebejskiemu, a następnie wysubtelnił kontur. Modelkę z "Wenus" utożsamiano najczęściej z Eleonorą Gonzagą, wskazując podobieństwo do "Portretu księżnej", na którym widać nawet identycznego pieska. - Na tym polega uroda sztuki dawnej. Mimo że wielu badaczy dążyło do autorytatywnego potwierdzenia, kto mógł być w tych dziełach sportretowany, te obrazy wciąż bronią się tajemnicą - mówi Janusz Wałek, kurator wystawy.
Reformacja oczyściła sztukę z przepychu liturgii kościelnej, humanizm wskazał temat w postaciach świeckich, a uwielbienie dla klasycznych wzorów kazało powtarzać w dziełach włoskiego renesansu te same pozy i gesty. "La Velata" nawiązuje na przykład do "Mony Lizy" Leonarda da Vinci. "Wenus z Urbino" Tycjana przypomina obraz wcześniejszy - "Śpiącą Wenus" Giorgiona. To właśnie powielanie tych samych motywów oraz kopie prac mistrzów tworzone w wielu egzemplarzach przez pomniejszych malarzy zbudowały w XVII w. tezę o kiczowatości dzieł włoskiego renesansu. Jednak już wiek XIX upowszechnił przekonanie - podtrzymywane w XX stuleciu - że obrazy Rafaela, Tycjana i Leonarda da Vinci są obowiązującym wzorem doskonałości.
Pojedyncze arcydzieła przyciągają do galerii więcej widzów niż obszerne, lecz drugorzędne kolekcje, dlatego perły malarstwa europejskiego stworzyły "galerię objazdową". Za największe wydarzenie muzealnicze ostatnich dziesięcioleci w Polsce uznano wystawę "Caravaggio i różne oblicza caravaggionizmu" w Muzeum Narodowym w Warszawie w 1996 r. Obraz "Złożenie do grobu" już wcześniej opuścił Pinakotekę Watykańską w 1984 r., by znaleźć się w National Gallery w Waszyngtonie. W ramach wymiany kulturalnej w kraju pokazywane są obecnie dwa obrazy - "La Velata" Rafaela i "Wenus z Urbino" Tycjana - pochodzące z najważniejszych muzeów Florencji: Galerii Uffizi i Galerii Palatyńskiej. "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci, należąca do stałych zbiorów Muzeum Czartoryskich, zaprezentowana zostanie z kolei w Rzymie, Mediolanie i we Florencji. Obraz "La Velata", czyli "Portret kobiety w welonie", wystawiano wcześniej między innymi w Paryżu (1930 r.), Florencji (1984 r.) i Leningradzie (1989 r.). Natomiast "Damę z gronostajem" wielbiciele sztuki podziwiali w Moskwie (1972 r.) i Waszyngtonie (1992 r.).
Aby prezentacja mogła się stać wydarzeniem, muszą się do tego przyczynić upowszchniane przez media sensacyjne odkrycia lub debaty krytyków i historyków sztuki. Współcześnie dyskusje dotyczące najsławniejszych obrazów coraz częściej zawężają się do detali. "Dama z gronostajem" przypomniała się niedawno w sporze o rzeczywistą przynależność gatunkową uwiecznionego obok damy zwierzęcia. Dzieło figurujące dotychczas w encyklopediach sztuki jako "Dama z łasiczką" przemianowano na "Damę z gronostajem". W wypadku prac Rafaela i Tycjana powracają spory o ustalenie, kim były modelki pozujące do portretów. W "La Velata" Rafael mógł sportretować swoją narzeczoną Marię Bibbienę lub kochankę, córkę pieka- rza - Margheritę Luti. Bogaty ubiór wskazuje, że przedstawiono kobietę o wysokim statusie społecznym. Oglądany w podczerwieni szkic obrazu ujawnił jednak, że malarz początkowo wiernie sportretował kobietę bliższą ideałowi plebejskiemu, a następnie wysubtelnił kontur. Modelkę z "Wenus" utożsamiano najczęściej z Eleonorą Gonzagą, wskazując podobieństwo do "Portretu księżnej", na którym widać nawet identycznego pieska. - Na tym polega uroda sztuki dawnej. Mimo że wielu badaczy dążyło do autorytatywnego potwierdzenia, kto mógł być w tych dziełach sportretowany, te obrazy wciąż bronią się tajemnicą - mówi Janusz Wałek, kurator wystawy.
Reformacja oczyściła sztukę z przepychu liturgii kościelnej, humanizm wskazał temat w postaciach świeckich, a uwielbienie dla klasycznych wzorów kazało powtarzać w dziełach włoskiego renesansu te same pozy i gesty. "La Velata" nawiązuje na przykład do "Mony Lizy" Leonarda da Vinci. "Wenus z Urbino" Tycjana przypomina obraz wcześniejszy - "Śpiącą Wenus" Giorgiona. To właśnie powielanie tych samych motywów oraz kopie prac mistrzów tworzone w wielu egzemplarzach przez pomniejszych malarzy zbudowały w XVII w. tezę o kiczowatości dzieł włoskiego renesansu. Jednak już wiek XIX upowszechnił przekonanie - podtrzymywane w XX stuleciu - że obrazy Rafaela, Tycjana i Leonarda da Vinci są obowiązującym wzorem doskonałości.
Więcej możesz przeczytać w 38/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.