Ziobro uważa, że z artykułu w poniedziałkowym wydaniu jednego z tygodników wynika, iż Barcikowski i Pruszyński "posiadali wiarygodne informacje o możliwości popełnienia przestępstwa przez najbliższe otoczenie ministra Mariusza Łapińskiego", a mimo to nie wszczęli postępowań ani żadnych czynności, do których byli zobowiązani. Sprawa dotyczy możliwego udziału w procederze korupcyjnym Waldemara D., b. współpracownika ministra Łapińskiego, i tzw afery sprzętowej, w wyniku której w drugiej połowie lat 90. polski budżet stracił około 100 mln zł - zachodnie firmy dostarczały polskim szpitalom sprzęt twierdząc, że to darowizna, a potem przysyłały za niego faktury z naliczonymi odsetkami.
Według wspomnianego tygodnika, informację o możliwej korupcji współpracownika Łapińskiego ABW uzyskała kilka miesięcy przed ujawnieniem jej prasie, nic jednak nie zrobiła, by aferę wyjaśnić. Łapiński tymczasem wielokrotnie odwiedzał kierownictwo ABW. "Wiemy, że ok. 10 razy dzwonił do szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego i blisko 70 razy do jego zastępcy Pawła Pruszyńskiego w gorącym okresie afery - od końca lutego do końca maja 2003 r." - napisano w artykule "Telefony do służbówki".
Barcikowski te informacje tygodnika określił w poniedziałek w rozmowie z PAP jako "pospolite kłamstwo".
Ziobro powiedział, że szefowie ABW byli "w kontakcie z osobami pozostającymi w kręgu poważnych podejrzeń". "I to w niezwykle intensywnym kontakcie, który daje do myślenia i przywołuje casus starachowicki" - podkreślił Ziobro. "Rodzi się pytanie, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej nie tworzył sobie synekur w instytucjach takich jak prokuratura i służby specjalne, gdzie szefowie, wiedząc o przestępstwach, są nie po to, by je ścigać, ale po to, by je ukrywać" - powiedział dziennikarzom Ziobro.
Opisywane przez tygodnik fakty Ziobro nazwał kolejnymi skandalicznym zdarzeniami, które wymagają zdecydowanej reakcji. "Jeśli chcemy skutecznie zwalczać korupcję w Polsce, to musimy zwalczać tych, którzy wiedzą o korupcji, ale nie podejmują działań, które nakłada na nich ustawa (o służbach specjalnych), a wręcz przeciwnie, zdają się roztaczać parasol ochronny nad przestępcami" - powiedział poseł PiS. "Walkę z korupcją należy zacząć od walki z tymi urzędnikami, którzy wiedzą, a nie czynią, co do nich należy, a zamiast tego kierują się solidarnością wobec przestępców" - dodał.
Ziobro wyraził nadzieję, że jeśli postępowanie będzie prowadzone przez prokuraturę rzetelnie, to sprawa ta będzie "rozwojowa" i doprowadzi do wyjaśnienia charakteru relacji między Łapińskim, Pruszyńskim i Barcikowskim. Dodał, że jeśli szefowie ABW wiedzieli o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, to wszelkie działania operacyjne w tej sprawie powinny być udokumentowane. "Jeśli takich rejestrów nie ma, to sprawa jest jednoznaczna w swojej wymowie. Podejrzenia i zarzuty są bardzo poważne i domagamy się wszczęcia postępowania wobec obu panów, którzy -wiele na to wskazuje - dopuścili się złamania prawa" - oświadczył poseł PiS.
Ziobro uważa, że ujawnione w ostatnim czasie przez media fakty pokazują "pewien postkomunistyczny syndrom umieszczania przez przedstawicieli władzy swoich politycznych kolegów i towarzyszy w newralgicznych instytucjach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa i walkę z bezprawiem". "Ci zamiast stać na straży praworządności i podejmować natychmiastowe działanie, kiedy rodzi się niebezpieczeństwo przestępstwa, zdają się odgrywać rolę przeciwną od tej, do której zostali powołani. Nie jest to pierwszy taki przypadek. Musimy to napiętnować, jeśli chcemy zmienić Polskę" - oświadczył Ziobro.
Poseł PiS podkreślił zasługi dziennikarzy w ujawnianiu afer i dodał, że z pewnością dziennikarze weryfikują informacje, jakie do nich docierają, nawet jeśli informacje te pochodzą od osób, które mogą mieć w tym jakiś interes.
ss, pap