Ziobro zarzucił szefowi ABW i jego zastępcy, iż nadużyli władzy, niedopełniali obowiązków lub je przekraczali. Przestępstwo to jest określone w artykule 231 kodeksu karnego i jest zagrożone karą od grzywny do 10 lat pozbawienia wolności, jeśli funkcjonariusz publiczny działał w celu osiągnięcia korzyści osobistej lub majątkowej.
Ziobro uważa, że z artykułu w poniedziałkowym wydaniu jednego z ogólnopolskich tygodników wynika, iż Barcikowski i Pruszyński "posiadali wiarygodne informacje o możliwości popełnienia przestępstwa przez najbliższe otoczenie ministra Mariusza Łapińskiego", a mimo to nie wszczęli postępowań ani żadnych czynności, do których byli zobowiązani.
Sprawa dotyczy udziału Waldemara D., b. współpracownika ministra Łapińskiego, w procederze korupcyjnym i tzw. afery lekowej. Śledztwo w tej sprawie trwa od maja ub. roku, kiedy "Rzeczpospolita" napisała, że D. w 2002 r. miał żądać milionów dolarów łapówki od koncernu farmaceutycznego w zamian za umieszczenie jego leków na liście refundacyjnej. Kolejną sprawą korupcyjną, w jaką zamieszani mają być wysocy urzędnicy resortu zdrowia jest tzw. afera sprzętowa. W jej wyniku w drugiej połowie lat 90. polski budżet stracił około 100 mln zł - zachodnie firmy dostarczały polskim szpitalom sprzęt twierdząc, że to darowizna, a potem przysyłały za niego faktury z naliczonymi odsetkami.
Według wspomnianego tygodnika, informację o możliwych działaniach korupcyjnych współpracownika Łapińskiego ABW uzyskała kilka miesięcy przed ujawnieniem jej prasie, nic jednak nie zrobiła, by aferę lekową wyjaśnić. Łapiński tymczasem wielokrotnie odwiedzał kierownictwo ABW. "Wiemy, że ok. 10 razy dzwonił do szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego i blisko 70 razy do jego zastępcy Pawła Pruszyńskiego w gorącym okresie afery - od końca lutego do końca maja 2003 r." - napisano w artykule "Telefony do służbówki".
Barcikowski te informacje prasowe określił w poniedziałek w rozmowie z PAP jako "pospolite kłamstwo".
ss, pap