Mój ulubiony polityk Janusz Korwin-Mikke napisał ostatnio we "Wprost" coś, od czego włos mi się zjeżył ("2 x 2 = 5?", nr 33). Chodzi o niektóre argumenty w polemice z prof. Wacławem Wilczyńskim, a w szczególności o związek między prędkością a wypadkami drogowymi. Amicus Plato, sed magis amica veritas. Przystępuję więc do prostowania błędów pana Korwin-Mikkego.
1. Polska nie jest wymieniana jako kraj o niskiej liczbie wypadków, gdyż Amerykanie dobrze wiedzą, że wielkim błędem metodycznym jest porównywanie liczb bezwzględnych charakteryzujących zjawiska wieloprzyczynowe, a takim niewątpliwie są wypadki drogowe. Zatem, by uniknąć błędu oceny poziomu zagrożenia w ruchu drogowym, używa się kilku parametrów równocześnie, a najczęściej stosowanym jest wskaźnik zdrowia publicznego (przyjęty przez Światową Organizację Zdrowia do porównywania zagrożenia powodowanego przez różne przyczyny, np. choroby, wypadki, samobójstwa). Określa on liczbę zgonów na 100 tys. mieszkańców. W Polsce w wypadkach drogowych rocznie ginie prawie 20 osób na 100 tys. mieszkańców, a w USA - ok. 15. W Norwegii, Szwecji czy Wielkiej Brytanii, państwach uznawanych za kraje, gdzie ruch drogowy jest najbardziej bezpieczny na świecie, wskaźnik ten wynosi 6.
2. Nie jest prawdą, że w Szwecji obowiązek jazdy z włączonymi światłami mijania przez cały rok wziął się stąd, iż samochody zużywają wówczas więcej paliwa, a państwo ma większe dochody. Ze względu na położenie geograficzne kraju światła są włączane w pojazdach po to, by auta były lepiej widoczne, nie zaś po to, by zużywać więcej paliwa. W związku z tym, że zmniejszyła się liczba wypadków, wprowadzono obowiązek jeżdżenia z włączonymi światłami przez cały rok. Wkrótce inne państwa poszły tym śladem.
3. Ponad 10 lat temu holenderski Instytut Badań Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego SWOV opublikował wyniki badań związku między przebiegiem pojazdów a liczbą wypadków. Najprościej mówiąc, wzrost przebiegu pojazdów powoduje zwiększenie się liczby wypadków. Ograniczając zatem ruch samochodowy (zastępując go na przykład transportem publicznym), uzyskujemy zmniejszenie liczby wypadków. Rozumowanie, że zwiększając prędkość, skracamy czas podróży, czyli zmniejszamy ryzyko wypadku, jest tak samo naiwne jak twierdzenie, że wypijając szklankę wódki jednym haustem, dłużej będziemy trzeźwi.
4. Wręcz nadużyciem jest twierdzenie, iż "wszystkie badania wykazują, że zmniejszenie prędkości powoduje wzrost liczby wypadków". Najpoważniejsze źródła naukowe, a także praktyka wielu krajów OECD jednoznacznie dowodzą, że wzrost prędkości zwiększa prawdopodobieństwo wypadku. Jeśli już się on zdarzy, jego skutki są tym bardziej tragiczne, im większa była prędkość w momencie zderzenia. Dotyczy to zwłaszcza wypadków z udziałem pieszych i rowerzystów. W Polsce są oni uczestnikami co drugiego wypadku.
5. Kraje Unii Europejskiej robią bardzo wiele, by zmniejszyć liczbę śmiertelnych ofiar ruchu drogowego. Głównym sposobem poprawy bezpieczeństwa jest zmniejszanie prędkości pojazdów. W raporcie Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego stwierdzono: "zmniejszenie rzeczywistej prędkości pojazdów o 5 km/h spowodowałoby zmniejszenie liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych w krajach członkowskich o 11 tys. osób rocznie", czyli o ponad 20 proc., gdyż na drogach państw UE ginie prawie 50 tys. osób rocznie.
6. W czasie, gdy wszystkie kraje Unii Europejskiej dążą do zmniejszenia prędkości, zwłaszcza w obszarach zabudowanych, Sejm odrzuca wniosek o zmianę ograniczenia prędkości z 60 do 50 km/h. Posłowie z własnej inicjatywy podnoszą dopuszczalną prędkość na autostradach ze 110 do 130 km/h, udając, iż nie wiedzą, że dostosowanie się do limitów prędkości w unii będzie naszym obowiązkiem.
7. Wywody Korwin-Mikkego można porównać do rozumowania kierowcy, któremu wydaje się, że na drodze jest sam i za nic ma swoje życie (to pan Korwin stwierdził, że obowiązek używania pasów bezpieczeństwa jest ograniczeniem wolności osobistej!). Za nic ma także innych kierowców, nie daje żadnych szans przeżycia pieszym. Jeździ bardzo szybkim autem i na odcinku długości 10 km nadrabia minutę, co najwyżej dwie, a zaoszczędzony czas poświęca na pisanie felietonów rojących się od błędów merytorycznych.
8. Janusz Korwin-Mikke pisuje artykuły o seksie oraz o ruchu drogowym. Jednakże po lekturze tego ostatniego odnoszę wrażenie, że w jego wypadku doskonale sprawdza się polskie powiedzenie: "Polak przyzna się do wszystkiego, z wyjątkiem tego, że jest słabym kochankiem lub marnym kierowcą". Odrobinę pokory, panie Korwin! Nie jest pan sam na drodze, a inni niekoniecznie muszą się spieszyć, mogą bowiem już wiedzieć, że nadmierna prędkość jest główną przyczyną wypadków drogowych, zwłaszcza śmiertelnych. Poza tym trzeba mieć na uwadze, że i pan kiedyś będzie stary! O ile wcześniej ktoś pana nie rozjedzie (prawdopodobieństwo tego wynosi 1,5 proc.), o czym warto pamiętać, wchodząc na jezdnię.
2. Nie jest prawdą, że w Szwecji obowiązek jazdy z włączonymi światłami mijania przez cały rok wziął się stąd, iż samochody zużywają wówczas więcej paliwa, a państwo ma większe dochody. Ze względu na położenie geograficzne kraju światła są włączane w pojazdach po to, by auta były lepiej widoczne, nie zaś po to, by zużywać więcej paliwa. W związku z tym, że zmniejszyła się liczba wypadków, wprowadzono obowiązek jeżdżenia z włączonymi światłami przez cały rok. Wkrótce inne państwa poszły tym śladem.
3. Ponad 10 lat temu holenderski Instytut Badań Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego SWOV opublikował wyniki badań związku między przebiegiem pojazdów a liczbą wypadków. Najprościej mówiąc, wzrost przebiegu pojazdów powoduje zwiększenie się liczby wypadków. Ograniczając zatem ruch samochodowy (zastępując go na przykład transportem publicznym), uzyskujemy zmniejszenie liczby wypadków. Rozumowanie, że zwiększając prędkość, skracamy czas podróży, czyli zmniejszamy ryzyko wypadku, jest tak samo naiwne jak twierdzenie, że wypijając szklankę wódki jednym haustem, dłużej będziemy trzeźwi.
4. Wręcz nadużyciem jest twierdzenie, iż "wszystkie badania wykazują, że zmniejszenie prędkości powoduje wzrost liczby wypadków". Najpoważniejsze źródła naukowe, a także praktyka wielu krajów OECD jednoznacznie dowodzą, że wzrost prędkości zwiększa prawdopodobieństwo wypadku. Jeśli już się on zdarzy, jego skutki są tym bardziej tragiczne, im większa była prędkość w momencie zderzenia. Dotyczy to zwłaszcza wypadków z udziałem pieszych i rowerzystów. W Polsce są oni uczestnikami co drugiego wypadku.
5. Kraje Unii Europejskiej robią bardzo wiele, by zmniejszyć liczbę śmiertelnych ofiar ruchu drogowego. Głównym sposobem poprawy bezpieczeństwa jest zmniejszanie prędkości pojazdów. W raporcie Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego stwierdzono: "zmniejszenie rzeczywistej prędkości pojazdów o 5 km/h spowodowałoby zmniejszenie liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych w krajach członkowskich o 11 tys. osób rocznie", czyli o ponad 20 proc., gdyż na drogach państw UE ginie prawie 50 tys. osób rocznie.
6. W czasie, gdy wszystkie kraje Unii Europejskiej dążą do zmniejszenia prędkości, zwłaszcza w obszarach zabudowanych, Sejm odrzuca wniosek o zmianę ograniczenia prędkości z 60 do 50 km/h. Posłowie z własnej inicjatywy podnoszą dopuszczalną prędkość na autostradach ze 110 do 130 km/h, udając, iż nie wiedzą, że dostosowanie się do limitów prędkości w unii będzie naszym obowiązkiem.
7. Wywody Korwin-Mikkego można porównać do rozumowania kierowcy, któremu wydaje się, że na drodze jest sam i za nic ma swoje życie (to pan Korwin stwierdził, że obowiązek używania pasów bezpieczeństwa jest ograniczeniem wolności osobistej!). Za nic ma także innych kierowców, nie daje żadnych szans przeżycia pieszym. Jeździ bardzo szybkim autem i na odcinku długości 10 km nadrabia minutę, co najwyżej dwie, a zaoszczędzony czas poświęca na pisanie felietonów rojących się od błędów merytorycznych.
8. Janusz Korwin-Mikke pisuje artykuły o seksie oraz o ruchu drogowym. Jednakże po lekturze tego ostatniego odnoszę wrażenie, że w jego wypadku doskonale sprawdza się polskie powiedzenie: "Polak przyzna się do wszystkiego, z wyjątkiem tego, że jest słabym kochankiem lub marnym kierowcą". Odrobinę pokory, panie Korwin! Nie jest pan sam na drodze, a inni niekoniecznie muszą się spieszyć, mogą bowiem już wiedzieć, że nadmierna prędkość jest główną przyczyną wypadków drogowych, zwłaszcza śmiertelnych. Poza tym trzeba mieć na uwadze, że i pan kiedyś będzie stary! O ile wcześniej ktoś pana nie rozjedzie (prawdopodobieństwo tego wynosi 1,5 proc.), o czym warto pamiętać, wchodząc na jezdnię.
Więcej możesz przeczytać w 36/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.