Szpital nie ma za co leczyć

Szpital nie ma za co leczyć

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kolejny szpital ogranicza udzielanie świadczeń zdrowotnych. Jest nim największy szpital w aglomeracji śląskiej - Górnośląskie Centrum Medyczne (GCM) w Katowicach.
Jak poinformował dyrektor placówki Wojciech Olszówka, szpital był zmuszony podjąć taką decyzję, ponieważ w każdej chwili grozi mu utrata płynności finansowej.

Na skutek tej decyzji z trzech do 8-9 miesięcy wydłużą się kolejki pacjentów, którzy oczekują na planowe zabiegi kardiologiczne. W tym tygodniu dyrekcja szpitala skieruje do nich listy, w których poinformuje o przesunięciu daty zabiegu i  nowym, orientacyjnym terminie. Nie będzie natomiast zmian w zasadach przyjmowania pacjentów w trybie nagłym, czyli w stanie zagrożenia życia, i pilnym - ci nadal będą przyjmowani w terminie do 30 dni.

Jedną z przyczyn kłopotów szpitala jest niska wartość wyceny przez Narodowy Fundusz Zdrowia tzw. punktu za hospitalizację z  procedurą medyczną w woj. śląskim. Wynosi ona tu 9,25 zł, podczas gdy w innych oddziałach NFZ, np. w warszawskim - 10 zł. Z tego powodu np. za wszczepienie bypassów katowicki szpital otrzymuje o  ok. 1 tys. zł mniej niż ośrodek w innej części kraju. Niższe niż w innych regionach kraju wyceny hospitalizacji NFZ tłumaczy tym, że na Śląsku działa wiele specjalistycznych szpitali między które trzeba było podzielić pieniądze.

Druga przyczyna kłopotów finansowych to fakt, że szpitale nie  dostają w tym roku z Narodowego Funduszu Zdrowia odrębnej puli pieniędzy na leczenie pacjentów spoza macierzystego województwa, a  pacjenci spoza woj. śląskiego stanowią ok. 30 proc. pacjentów GCM. Placówka ta w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku przekroczyła limit w zakresie hospitalizacji o 8,5 mln zł, z czego leczenie pacjentów spoza regionu kosztowało 5,2 mln zł.

W ubiegłym tygodniu szpital po renegocjacjach otrzymał ze  śląskiego oddziału NFZ ponad 1,8 mln zł oraz uzyskał zgodę na  przesunięcie blisko 1 mln zł, w ramach obecnego kontraktu, dla  najbardziej potrzebujących pieniędzy klinik kardiologii. To jednak za mało, a na kolejne środki z NFZ szpital może liczyć dopiero po kolejnych renegocjacjach we wrześniu.

"Oczekujemy odpowiedzi NFZ na nasze pytanie o zwrot kosztów w wysokości 8,5 mln zł, bo nie ma podstaw prawnych, żeby tego nie zapłacić. Zostaliśmy zmuszeni do podjęcia dramatycznej decyzji o ograniczeniu świadczeń zdrowotnych. Szpital zrobił wszystko, co  możliwe, starając się o pozyskanie środków finansowych" - powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach dyrektor Olszówka.

"Obecna sytuacja to zaprzeczenie idei, z którą powstawał Narodowy Fundusz Zdrowia, czyli równości traktowania podmiotów udzielających świadczeń medycznych. Za pacjentem z innego województwa nie idą pieniądze, tylko deficyt budżetowy, to  przerażające" - mówił kierownik III Kliniki Kardiologii GCM, prezes-elekt Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Michał Tendera.

GCM wykonuje najwięcej zabiegów kardiochirurgicznych i kardiologii inwazyjnej w kraju. Rocznie hospitalizuje 22 tys. pacjentów, a w poradniach udziela 110 tys. porad.

em, pap