Trwa zła passa amerykańskiego wywiadu. Najpierw obciążono go winą za zamachy z 11 września, teraz oskarżono o sprowokowanie wojny w Iraku. Ustąpienie George'a Teneta, dyrektora CIA, to dopiero początek zmian w agencji.
Gromy zarzutów spadły na CIA, gdy okazało się, że bliższa współpraca z FBI oraz uważniejsza analiza materiałów wywiadowczych pozwoliłaby uniknąć zamachów na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 roku. Teraz w 500-stronicowym raporcie Senacka Komisja ds. wywiadu uznała, że nieuzasadnione doniesienia agencji o posiadaniu przez Irak broni masowej zagłady stały się przyczyną ataku na ten kraj.
Głową za te pomyłki zapłacił Tenet, ale wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek zmian. W reakcji na 11 września prezydent George Bush utworzył Ministerstwo Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którego jednym z zadań jest synchronizowanie działania komórek wywiadowczych. Do tej pory ta zmiana nic nie dała, nowe ministerstwo cały czas znajduje się w trakcie organizacji. Jeśli Biały Dom nie przyspieszy reform, albo nie przeprowadzi gruntownej reformy systemu działania CIA, to aż strach pomyśleć do jakich jeszcze tragedii doprowadzi nieudolność tajnych agentów.
Agaton Koziński