Pasi powiedział, że sytuacja zakładników jest niejasna. Władze Bułgarii dążą do nawiązania kontaktów z porywaczami poprzez "wszystkie możliwe kanały", na razie bezskutecznie.
Rzeczniczka MSZ Gergana Grynczarowa poinformowała wcześniej, że z wiarygodnych doniesień wynika, iż Bułgarów przemieszczono z Mosulu, gdzie zostali porwani, do Faludży.
Do porywaczy można dotrzeć jedynie za pośrednictwem mediów, przede wszystkim arabskiej telewizji Al-Dżazira. Za jej pośrednictwem z apelem o uwolnienie zakładników bułgarskich i Filipińczyka wystąpił prezydent Bułgarii Georgi Pyrwanow, minister Pasi, żony porwanych Bułgarów, a także przywódca duchowy muzułmanów bułgarskich i sekretarz generalny ONZ Kofi Anan.
W obronie bułgarskich zakładników wypowiedział się syn przywódcy Libii Muammara Kadafiego, Saif al-Islam. W opublikowanym w sobotę oświadczeniu fundacji "Kadafi", należącej do Saifa al-Islama, podkreślono, że porwani Bułgarzy powinni być uwolnieni "ze względów czysto humanitarnych, a nie z przyczyn politycznych". "Odnotowujemy zmianę w stanowisku rządu bułgarskiego i w istocie misji bułgarskiego kontyngentu wojskowego, którego obecność w Iraku nie jest związana z udziałem w działaniach zbrojnych, lecz z odbudową kraju" - głosi oświadczenie fundacji "Kadafi".
Telewizja Al-Dżazira, która jako pierwsza poinformowała w czwartek o porwaniu Bułgarów, pokazując bojowników islamskich, którzy zagrozili, że zabiją zakładników, podała, że porywacze należą do organizacji jordańskiego terrorysty Abu Musaba al-Zarkawiego, powiązanego z Osamą bin Ladenem.
ss, pap