Kichnięcie w Europie Zachodniej miałoby dla nas poważniejsze konsekwencje niż grypa w Rosji - przekonuje prof. Jan Winiecki. Polska gospodarka wydaje się na razie odporna na wirusy kryzysu finansowo-gospodarczego w Rosji.
Kichnięcie w Europie Zachodniej miałoby dla nas poważniejsze konsekwencje niż grypa w Rosji - przekonuje prof. Jan Winiecki. Polska gospodarka wydaje się na razie odporna na wirusy kryzysu finansowo-gospodarczego w Rosji. Zawdzięczamy to "przewrotowi kopernikańskiemu", jaki nastąpił w naszym kraju w ciągu prawie dziesięciu lat reform - radykalnemu przestawieniu zwrotnicy naszych powiązań gospodarczych ze Wschodu na Zachód. Dziś eksport do WNP stanowi niespełna 10 proc. całego naszego eksportu. Nie znaczy to jednak, że możemy spać zupełnie spokojnie. - Polska poczuje chłodny wiatr ze Wschodu. Kryzys w Rosji jest w istocie wszechświatowym atakiem inwestorów na nowe, wyłaniające się rynki. Nie ma żadnych wątpliwości, że wszyscy będą się teraz wnikliwiej przyglądać Polsce - twierdzi prof. Jeffrey Sachs, dyrektor Instytutu Międzynarodowego Rozwoju Uniwersytetu Harvarda. Rynki finansowe są jak czuły barometr. Po zawirowaniu w Moskwie w Warszawie nie było paniki, ale odnotowano gwałtowny wzrost wartości dolara i spadły notowania na giełdzie. Polskie firmy eksportujące do Rosji czy na Ukrainę mogą się liczyć ze spadkiem popytu. - Nastąpiło nieznaczne zmniejszenie wysyłek, ale sądzimy, że jest to zjawisko krótkotrwałe. Nie zauważyłem też, żeby wśród kolegów handlujących z rosyjskimi firmami zapanowała panika - mówi wiceprezes Animeksu Wiktor Stanisławski. Gorzej, jeśli kryzys w Rosji będzie się pogłębiał. Gospodarka rosyjska ma zbyt poważne problemy strukturalne, by dało się je szybko rozwiązać. Nie można więc wykluczyć nie tylko komplikowania się sytuacji politycznej, ale i wybuchu społecznego. Wówczas mogą się pojawić trudności w dostawie do Polski takich surowców jak ropa i gaz. Kryzys w Rosji ma dla nas z pewnością większe znaczenie niż wcześniejsze tąpnięcie na rynkach azjatyckich. Inwestorzy zagraniczni wycofują lokaty krótkoterminowe z polskiego rynku, żeby zrekompensować sobie straty poniesione w Rosji. Ogromną rolę odgrywa klimat wokół inwestycji w naszej części kontynentu. Dla dużych inwestorów polski rynek kapitałowy jest zbyt płytki, by go traktować samodzielnie - lokują się oni w całym regionie, mają więc skłonność do wrzucania wszystkich krajów postkomunistycznych do wspólnego worka. Dariusz Rosati z Rady Polityki Pieniężnej uważa jednak, że inwestorzy wrócą po pewnym czasie na nasz rynek. Andrzej Olechowski, przewodniczący Rady Nadzorczej Banku Handlowego, także bagatelizuje skutki kryzysu rosyjskiego dla Polski. Twierdzi, że należałoby się niepokoić dopiero, gdyby kryzys w Rosji miał się przedłużyć, wówczas bowiem napływ inwestycji do Polski zostałby na pewien czas zahamowany. W dłuższej perspektywie jednak ten niepokojący trend raczej by się nie utrzymał. - Polska gospodarka jest mało wrażliwa na strefę rublową i zagranica nauczyłaby się lepiej odróżniać nas od niej - mówi Olechowski. Dążenie do takiego rozróżnienia wydaje się w tej chwili troską Ministerstwa Finansów. - Musimy nadal prowadzić racjonalną, przejrzystą politykę gospodarczą, demonstrując w ten sposób, że jesteśmy zupełnie innym krajem, o całkiem innej gospodarce - mówi wiceminister finansów Rafał Zagórny. Na szczęście w świecie coraz bardziej ugruntowuje się wiara w zdrową gospodarkę nad Wisłą. OECD nazwało Polskę "ekonomicznym gigantem" w porównaniu z niektórymi krajami sąsiednimi. Nie brak jednak dzwonków alarmowych - nadal mamy na przykład duży deficyt bieżących obrotów handlowych. OECD zaleca nam twardą politykę fiskalną i dalsze uzdrawianie finansów publicznych. - Po kryzysie w Rosji przyjdzie pora na rozpatrzenie przez analityków makroekonomicznych sytuacji w Polsce. Będą chcieli się upewnić, czy na pewno jest tak dobra, jak myśleli, a niektóre sygnały (na przykład spadek tempa wzrostu gospodarczego i rentowności przedsiębiorstw) tego nie potwierdzają - przestrzega Paweł Tarnowski, analityk rynków kapitałowych z Raiffeisen Capital and Investment Polska. - Nie ma dziś podstaw do obaw, że nasza waluta zostanie zaatakowana - zachowuje optymizm wiceminister Zagórny. Napływ inwestycji poprawił wyniki naszego eksportu i to pomimo wysokiego kursu złotówki. Świadczy to o poprawie konkurencyjności polskiej gospodarki. Jak możemy się chronić przed negatywnymi skutkami nie tylko kryzysu w Rosji, ale w ogóle zawirowań na rynkach światowych? - Przede wszystkim gospodarka nasza powinna być coraz bardziej otwarta - tak brzmi recepta zalecana przez prof. Winieckiego. - Im bardziej będziemy otwarci, tym mniej będziemy musieli się bronić, bo tym szybciej będą korygowane głupstwa w naszej polityce gospodarczej, a system gospodarczy będzie na nie lepiej uodporniony.
Więcej możesz przeczytać w 35/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.