Eurodemagogia
Władze Polskiego Stronnictwa Ludowego domagają się przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Z apelem o poparcie tego pomysłu ludowcy zwrócili się do prezydenta, rządu i liderów największych partii. Zdaniem Jarosława Kalinowskiego, prezesa PSL, "społeczeństwo powinno być upodmiotowione i zaznajomione z przebiegiem i wynikami negocjacji", a głosowanie należy poprzedzić akcją informacyjną, przedstawiającą korzyści i zagrożenia wynikające z integracji. Stronnictwo chce, by referendum odbyło się przed głosowaniem w parlamencie.
- Zachowanie polityków z PSL jest co najmniej dziwne. Ludowcy nie pierwszy raz proponują nam referendum. Nie rozumiem, po co w ogóle mają się odbywać wybory parlamentarne, skoro odpowiedzialność za podejmowanie wszelkich decyzji ma być zrzucona na barki społeczeństwa
- twierdzi Grzegorz Broczyński z Warszawy.
- Nie widzę potrzeby głosowania w tej sprawie - wyniki sondaży są jednoznaczne. Polacy także nie przepadają za plebiscytami. W wypadku niskiej frekwencji idea referendum nie ma sensu, gdyż jego wyniki nie są wiążące. Niepotrzebnie tylko roztrwonilibyśmy pieniądze podatników. Jedyną zasługą PSL będzie poszerzenie naszego języka o zwrot "eurodemagogia" - powiedział Krzysztof Kostka z Przemyśla. Nie wszyscy rozmówcy byli tego samego zdania.
- Zgodnie z konstytucją, władza zwierzchnia należy do narodu. W tak ważnych kwestiach jak przyłączenie Polski do Unii Europejskiej rządzący muszą wiedzieć, jakie jest zdanie ogółu. W państwach zachodnioeuropejskich przeprowadzano w tej sprawie referenda - stwiedziła Grażyna Pilecka z Katowic.
(RP)
- Zachowanie polityków z PSL jest co najmniej dziwne. Ludowcy nie pierwszy raz proponują nam referendum. Nie rozumiem, po co w ogóle mają się odbywać wybory parlamentarne, skoro odpowiedzialność za podejmowanie wszelkich decyzji ma być zrzucona na barki społeczeństwa
- twierdzi Grzegorz Broczyński z Warszawy.
- Nie widzę potrzeby głosowania w tej sprawie - wyniki sondaży są jednoznaczne. Polacy także nie przepadają za plebiscytami. W wypadku niskiej frekwencji idea referendum nie ma sensu, gdyż jego wyniki nie są wiążące. Niepotrzebnie tylko roztrwonilibyśmy pieniądze podatników. Jedyną zasługą PSL będzie poszerzenie naszego języka o zwrot "eurodemagogia" - powiedział Krzysztof Kostka z Przemyśla. Nie wszyscy rozmówcy byli tego samego zdania.
- Zgodnie z konstytucją, władza zwierzchnia należy do narodu. W tak ważnych kwestiach jak przyłączenie Polski do Unii Europejskiej rządzący muszą wiedzieć, jakie jest zdanie ogółu. W państwach zachodnioeuropejskich przeprowadzano w tej sprawie referenda - stwiedziła Grażyna Pilecka z Katowic.
(RP)
Więcej możesz przeczytać w 34/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.