Aktor z licencją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z HARRISONEM FORDEM
Komedia "6 dni, 7 nocy" pozwala uruchomić cały arsenał aktorskich umiejętności i sztuczek
Roman Rogowiecki: - Karierę aktorską rozpoczął pan dość późno, a gwiazdą Hollywood stał się, będąc dorosłym.
Harrison Ford: - Rzeczywiście. Aż do trzydziestego piątego roku życia nie odniosłem żadnego spektakularnego sukcesu. Dzięki temu miałem więcej czasu, by zrozumieć wszystkie techniczne aspekty zawodu. Początkowo największym problemem było dla mnie przyzwyczajenie się do pracy zespołowej w ekipie filmowej. Musiałem się nauczyć roli, potem nakręcić zdjęcia, ale brakowało czasu na wymianę zdań z reżyserem i wprowadzenie własnych pomysłów. W wypadku początkujących aktorów i ról epizodycznych jest to zrozumiałe. Tylko postaciom pierwszoplanowym poświęca się uwagę podczas realizacji zdjęć. Członkowie ekipy filmowej zdają sobie sprawę, że problemy głównego aktora są także ich zmartwieniami.
- Teraz, będąc jedną z największych gwiazd współczesnego kina, może pan selekcjonować oferty i wybierać reżyserów, z którymi chciałby pan pracować.
- Nawet jeśli otrzymam propozycję od reżysera, którego bardzo cenię, a nie odpowiada mi rola - rezygnuję. Każdy reżyser jest dobry w pracy nad innym materiałem i gatunkiem filmowym. Dlatego zawsze poszukuję optymalnej kombinacji scenariusza, roli i reżysera.
- Czy świadomość, że filmy z pana udziałem przyniosły największe dochody w historii kinematografii, obezwładnia czy mobilizuje?
- Pracując nad nową rolą, nigdy nie myślę o dotychczasowych sukcesach i o tym, czy film, w którym obecnie gram, przyniesie dochód. Każda rola to nowe wyzwanie - trzeba się starać zagrać ją jak najlepiej. Poza tym przypisywanie mi sukcesów filmów George?a Lucasa czy Stevena Spielberga to naprawdę przesada.
- Widzów filmu "6 dni, 7 nocy" zaskoczył pan zdolnościami komediowymi. Czy rola pilota została napisana specjalnie dla pana?
- Nie. Gotowy scenariusz otrzymałem od producenta Rogera Brinbauma. Nie gram w filmach napisanych specjalnie dla mnie. Czytam różne scenariusze, a ta historia bardzo mnie rozbawiła i dlatego zdecydowałem się na współpracę. Trudno mi oceniać własne predyspozycje do ról komediowych. Zawsze łatwiej jest się śmiać z innych postaci i aktorów niż z siebie. Uważam, że moja partnerka, Anne Heche, jest w filmie "6 dni, 7 nocy" bardzo zabawna.
- Poza aktorstwem pana pasją jest również pilotowanie samolotów. Bohaterom filmu "6 dni, 7 nocy" przytrafiają się dwa wypadki podczas lądowania.
- Zostają zmuszeni do lotu samolotem podczas burzy, co jest bardzo ryzykowne. Na szczęście w mojej prywatnej karierze nigdy się to nie zdarzyło. Licencję pilota mam od czterech lat; należą do mnie cztery samoloty, w tym jeden identyczny jak model w filmie. Staram się jednak latać bezpiecznie, unikając niepotrzebnej brawury.
- Podobno lubi pan grać w niebezpiecznych scenach.
- Tak. Ale ważniejsze jest, by akcje niebezpieczne lub wymagające użycia siły fizycznej wyglądały na ekranie realistycznie. Popisy kaskaderskie zawsze zostawiam fachowcom, ale angażuję się między innymi w wymyślanie choreografii. W miarę możliwości staram się natomiast wprowadzić do filmu elementy humorystyczne, jak w "Air Force One".
- Na czym polega patent aktorski Harrisona Forda? Najważniejsza jest dla pana mimika, gestykulacja czy stworzenie spójnej osobowości?
- Nie sądzę, żeby oddzielnie któraś z tych cech była najważniejsza czy wyjątkowo atrakcyjna. Muszę przyznać, że gestykuluję raczej nieświadomie. Mawia się, że aktorom płaci się za to, iż "stroją miny", ale na pewno publiczność nie lubi przesady. Film "6 dni, 7 nocy" to komedia, a ten gatunek pozwala uruchomić cały arsenał aktorskich umiejętności i sztuczek.
- Jakie są pana najbliższe plany? Czy nadał hołduje pan zasadzie kręcenia jednego filmu rocznie?
- Tak, bo wtedy mam dużo czasu dla rodziny. We wrześniu zaczynam zdjęcia do filmu "Random Hearts" w reżyserii Sydneya Pollacka. To bardzo "dorosły" film o skomplikowanych uczuciach i związkach międzyludzkich. Moją partnerką będzie w nim Kristin Scott Thomas.

Więcej możesz przeczytać w 34/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiał: