Film pod tytułem "Kupić igrzyska" zostanie wyemitowany w krajowym programie telewizji BBC w środę wieczorem, lecz kilka dni wcześniej londyński "Evening standart" napisał, że jednym z tych, którzy zgodzili się sprzedać swój głos za 1 mln euro, był Iwan Sławkow. W środę telewizja bułgarska pokazała kilka kadrów skandalicznego filmu, na których widać Sławkowa, pośrednika w nawiązaniu kontaktów z nim, Serba Gorana Takacia i przedstawiającego się za biznesmena brytyjskiego dziennikarza w trakcie negocjacji.
Dziennikarze BBC twierdzą jednak, że potrafiliby zapewnić 54 głosy w MKOl na rzecz kandydatury Londynu. Aby wygrać z Madrytem, Moskwą, Paryżem i Nowym Jorkiem, które także kandydują do organizacji igrzysk w 2012 r., potrzebne są 63 głosy 124-osobowego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Jak informuje strona internetowa BBC, dziennikarze korporacji nawiązali kontakty z pośrednikami w Belgradzie, Kuwejcie, Sofii i Budapeszcie, którzy twierdzili, że mogą zapewnić niezbędne głosy. Za pośrednictwem Serba Gorana Takacia dziennikarz BBC skontaktował się z Iwanem Sławkowem.
Spotkanie z nim odbyło się w jednym z dużych sofijskich hoteli 30 czerwca. Z filmu wynika, że Sławkow był gotów przyjąć łapówkę i wywrzeć wpływ na innych członków MKOl. Na kadrach widać jak Sławkow odpowiada "tak" na pytanie dziennikarza Justina Rowlatta czy jest gotów negocjować i czy wie, o co chodzi. Jednocześnie Sławkow potwierdza, że kilku członków MKOl to "osoby, gotowe do negocjacji". Kiedy Sławkowa już nie ma w kadrze, Takać mówi, że jest gotów nawiązać kontakty jeszcze z 30 członkami MKOl i wymienia niektóre nazwiska.
Iwan Sławkow kategorycznie zaprzeczył, by był gotów sprzedać swój głos. "Na nic się nie zgadzałem" - powiedział na konferencji prasowej w Sofii. Sławkow odmówił dalszych wypowiedzi, tłumacząc, że tak poradzili mu adwokaci z Wielkiej Brytanii, Szwajcarii i Bułgarii, których zaangażował w związku ze skandalem.
Atanas Karaiwanow, rzecznik bułgarskiego związku piłki nożnej, którego Sławkow jest szefem, zasugerował natomiast, że nie jest wykluczone, iż cała afera była prowokacją nie tyle przeciwko Sławkowowi osobiście, ile przeciw Bułgarii, która kandyduje na gospodarza zimowych igrzysk olimpijskich w 2014 r.
Na wtorkowej konferencji prasowej w Sofii Goran Takać oświadczył, że po tym jak skontaktowali się z nim domnienami biznesmeni, wspólnie ze Sławkowem domyślili się, że chodzi o prowokację i poinformowali o tym wiceprzewodniczącego MKOl, Witalija Smironowa, który miał zapewnić ich, że przekazał wiadomość szefowi komitetu Jascques'owi Rogge. Takać utrzymuje, że wraz ze Sławkowem postanowili urządzić pułapkę i zdemaskować Brytyjczyków. Smirnow jednak zdementował twierdzenia, że był informowany o rozmowach.
Na pytanie jakie dalsze konsekwencje może mieć te skandal, Sławkow powiedział: "Na mnie osobiście odbije się negatywnie, lecz nie uważam, by przeszkodził bułgarskim sportowcom w Atenach". Szef bułgarskiego KOl dodał, że pojedzie do Aten na otwarcie igrzysk i porozmawia tam ze swoimi kolegami i szefem MKOl.
Elokwentny zazwyczaj Sławkow wyglądał we wtorek na bardzo przygnębionego. Iwan Sławkow jest szefem bułgarskiego komitetu olimpijskiego od 1987 r. Był zięciem bułgarskiego przywódcy komunistycznego Todora Żiwkowa, odsuniętego od władzy w listopadzie 1989 r. Po zmianach politycznych przeciw Sławkowowi i jego synowi toczyło się kilka spraw sądowych, w tym za nielegalnie posiadanie broni, ale w żadnej nie został uznany winnym.
em, pap