Rosjanie okłamują IPN?

Rosjanie okłamują IPN?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej, którzy pojadą do Moskwy badać akta dotyczące zbrodni katyńskiej, poproszą rosyjskich prokuratorów o okazanie korespondencji z prokuraturą ukraińską.
"Jak wczytamy się w tę korespondencję, dowiemy się, która z tych prokurator mija się z prawdą. Nie taję pewnego zaskoczenia deklaracją - jeśli nie ma jakiegoś przekłamania - że prokuratura Ukrainy nie była pytana o akta, od których otrzymania Rosjanie uzależniają zakończenie śledztwa" - powiedział - poinformował szef pionu śledczego IPN Witold Kulesza.

Dodał, że w tej sytuacji kwestia podjęcia decyzji o wszczęciu polskiego śledztwa "znalazła się w nowym kontekście". "Polskie śledztwo w postanowieniu o jego wszczęciu musi mieć sformułowane wyraźne i jednoznaczne cele oraz to, w jakim zakresie możemy myśleć o urzeczywistnieniu tych celów".

Decyzja o wszczęciu polskiego śledztwa dotyczącego zbrodni katyńskiej zależy - jak wyjaśnił - od efektów pracy prokuratora Roberta Janickiego i dr Sławomira Kalbarczyka. Pod koniec sierpnia jadą oni do Moskwy, by na miejscu badać treść 63 tomów akt, o  których istnieniu strona polska nie wiedziała. "W ubiegłym tygodniu pokazano nam 156 tomów akt dotyczących sprawy katyńskiej. Było to  duże zaskoczenie, gdyż w połowie lat 90. otrzymaliśmy dziewięćdziesiąt kilka tomów opatrzonych pisemnym zapewnieniem, że  to komplet" - dodał Kulesza.

Rzecznik prasowy ukraińskiej prokuratury Serhij Rudenko poinformował w poniedziałek PAP, że Ukraińska Prokuratura Generalna nie zajmuje się poszukiwaniem materiałów dotyczących sprawy katyńskiej, gdyż strona rosyjska nie prosiła o takie dokumenty.

Nie wykluczył, że w minionych latach ukraińska prokuratura zajmowała się tą sprawą, ale obecnie nie prowadzi żadnych działań w tym kierunku. Zaznaczył, że wszystkie wnioski od zagranicznych ministerstw siłowych są rejestrowane, a potem przekazywane do  wykonania odpowiednim ministerstwom czy instytucjom na Ukrainie.

Nie wykluczył zarazem, że strona rosyjska skorzystała z drogi nieoficjalnej, na zasadzie, że "ktoś do kogoś zadzwonił i o coś poprosił", ale, jak dodał, "żadnej oficjalnej informacji w tej sprawie nie mamy, co oznacza, że nasza prokuratura nie zajmuje się obecnie poszukiwaniem jakichkolwiek materiałów dla Rosjan w  sprawie zamordowanych polskich oficerów" - wyjaśnił rzecznik ukraińskiej Prokuratury Generalnej.

W środę w Moskwie, w czasie spotkania przedstawicieli IPN i  Głównej Prokuratury Wojskowej FR ci ostatni oświadczyli, że tylko brak akt z Ukrainy jest przeszkodą w zamknięciu przez nią śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Poinformowali, że zwrócili się o  nie, ale nie ujawnili, o jakie konkretnie akta chodzi. Witold Kulesza przypuszcza, że może chodzić o zabitych przez NKWD 270 polskich oficerów, których zwłoki odkryto w Bykowni pod Kijowem.

Na mocy rozkazu Stalina strzałami w tył głowy NKWD uśmierciło w  1940 r. ok. 22 tys. polskich oficerów, policjantów, lekarzy, profesorów i duchownych wziętych do niewoli po napaści ZSRR na  Polskę 17 września 1939 r. Wśród nich 15 tys. stanowili więźniowie obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Rozstrzeliwano ich wiosną 1940 r. w Katyniu, Charkowie i w Kalininie (dziś - Twer). Nadal poszukiwane są mogiły ok. 7 tys. cywilów.