Jak ubiec nowotwór piersi
Po raz pierwszy w Polsce dwudziestu zdrowym, lecz zagrożonym rakiem kobietom podano profilaktycznie tamoksifen, lek wykorzystywany w terapii nowotworów piersi. Będą go zażywać dwa razy dziennie przez pięć lat pod ścisłą kontrolą lekarzy z Ośrodka Nowotworów Dziedzicznych w Szczecinie, kierowanego przez prof. Jana Lubińskiego. Paniom najbardziej zagrożonym nowotworem piersi proponowano dotychczas zapobiegawczą amputację, a w jednym wypadku nawet przeprowadzono ten zabieg. W Polsce żyje
20 tys. kobiet, które teraz są zdrowe, ale - według lekarzy - są dziedzicznie predysponowane do tej choroby.
Do tej pory największą szansę na powstrzymanie lub znaczne opóźnienie choroby nowotworowej stwarzało wczesne wykrycie zmian patogennych i usunięcie ich, gdy mają charakter przedrakowy czy przedinwazyjny. W niektórych ośrodkach chirurgicznych w Polsce przeprowadza się w tym celu wczesne zabiegi wycięcia polipów z jelita grubego lub wyłuskania guzków piersi. Niestety, operacje tego typu wykonuje się bardzo rzadko. Większość zmian nowotworowych wykrywa się bowiem dopiero wówczas, gdy choroba jest już zaawansowana. Idealnym rozwiązaniem byłoby zastosowanie terapii, która pozwoliłaby uprzedzić nowotwór. Tylko jak znaleźć zagrożone osoby?
W profilaktyce raka piersi - w przeciwieństwie do wielu innych nowotworów - nie są skuteczne badania poziomu tzw. markerów, czyli substancji białkowych pojawiających się w płynach ustrojowych. Do dziś nie są znane te, które umożliwiałyby wczesne wykrycie tego schorzenia. Polskim pacjentkom nie przydają się również badania molekularne genów BRCA1 i BRCA2. Okazuje się bowiem, że w naszej nacji tylko 5 proc. osób dziedzicznie zagrożonych rakiem piersi obciążonych jest wadą w obrębie genu BRCA1 lub BRCA2. Mutacje w tych genach są natomiast bardzo powszechne u Żydówek chorych na raka piersi. - W Polsce do dziedziczenia nowotworu piersi najprawdopodobniej przyczyniają się inne geny, które jeszcze nie zostały rozpoznane. By odpowiednio wcześnie zidentyfikować zagrożone osoby, trzeba próbować innych sposobów - twierdzi prof. Lubiński.
W kierowanym przez siebie ośrodku prof. Lubiński sześć lat temu zaczął tworzyć system poszukiwania osób genetycznie obciążonych dużym ryzykiem zachorowania na nowotwory, w tym raka piersi. Szacuje się, że w Polsce tą chorobą zagrożona jest jedna na 100-200 kobiet (ok. 20 tys.). Szczecińscy lekarze gromadzą dane dotyczące występowania raka w rodzinach. By określić zagrożenie nowotworem, trzeba dysponować dokładną dokumentacją o zachorowaniach. W ten sposób udało się znaleźć 2 tys. pań zagrożonych rakiem.
Kobietom predysponowanym do tej choroby bada się następnie piersi, wykonuje mammografię, USG, w tym dopochwowe (by wykluczyć często współistniejące z rakiem piersi zmiany nowotworowe w narządach rodnych). - O ile tzw. statystyczna kobieta powinna się poddawać kontrolnej mammografii dopiero po 50. roku życia, o tyle u pań z wysoką dziedziczną predyspozycją do raka piersi przeprowadza się ją systematycznie, kiedy skończą 35 lat. Gdy zdarza się, że również to badanie może być nieskuteczne, ponieważ kobiety mają niezwykle trudne do zbadania, "gęste" piersi, proponujemy profilaktyczne ich odjęcie, tzw. mastektomię. Dotychczas tylko jedna z naszych pacjentek wyraziła zgodę na tak radykalny zabieg. Pozostałym nie mogliśmy pomóc. Teraz alternatywą stała się dla nich profilaktyka z zastosowaniem tamoksifenu - twierdzi prof. Lubiński.
Szczecińskie pacjentki będą przyjmować lek dwa razy dziennie przez pięć lat pod ścisłą kontrolą lekarzy z Ośrodka Nowotworów Dziedzicznych. Preparat nie jest jakimś kolejnym cudownym odkryciem. Stosuje się go w terapii raka piersi od lat 70., bowiem - jak wykazano - zmniejsza o połowę prawdopodobieństwo wystąpienia zmian nowotworowych w drugiej piersi. Lekarze z Wielkiej Brytanii, Włoch i Stanów Zjednoczonych, chcąc wykorzystać tę właściwość tamoksifenu, kilka lat temu zaproponowali osobom z tzw. wysoką predyspozycją do zachorowania na nowotwór piersi profilaktyczne przyjmowanie tego leku. Przedstawiciele świata medycznego nie sądzili jednak, że wyniki zostaną opublikowane przed 1999 r. Tymczasem naukowcy z National Cancer Institute (NCI) i National Surgical Adjuvant Breast and Bowel Projekt (NSABP), podsumowując w marcu tego roku badania, którym poddano w USA 13 388 kobiet, uznali, że ochronne działanie
tamoksifenu u osób szczególnie zagrożonych rakiem piersi jest tak oczywiste (zmniejsza o połowę ryzyko zachorowania na ten nowotwór), iż tajenie tego przed kobietami przyjmującymi placebo byłoby nieetyczne. Okazało się bowiem, że po czteroletniej obserwacji raka piersi zdiagnozowano u jednej na 31 kobiet przyjmujących placebo i tylko u jednej na 58 zażywających tamoksifen. - W badaniach oprócz sprawdzenia skuteczności leku w profilaktyce raka piersi chodziło także o ustalenie, co będzie przeważało: korzyści wynikające ze stosowania tego preparatu czy ewentualne objawy uboczne. Należy się spodziewać, że wyniki włoskich i brytyjskich badań będą zbliżone - twierdzi prof. Lubiński.
Każda ingerencja medyczna zawsze jest obciążona ryzykiem powikłania, dlatego pacjentki szczecińskiej kliniki przed przystąpieniem do profilaktycznej terapii otrzymują dokładną instrukcję, w której wymienia się wszystkie korzyści i objawy uboczne wynikające z przyjmowania leku. U kobiet w wieku 35-50 lat, u których nie było przeciwskazań do poddania się terapii, podczas przyjmowania tamoksifenu nie powinny wystąpić zagrażające życiu objawy uboczne. Zaczynają się one pojawiać u pięćdziesięciolatek. Do najgroźniejszych zalicza się powikłania zakrzepowo-zatorowe (występują u 0,7 proc. pacjentek). W Stanach Zjednoczonych dwie kobiety umarły z tego powodu. Stwierdzono też zwiększone ryzyko zachorowania na raka trzonu macicy. Nowotwór ten można jednak stosunkowo łatwo wykryć, kontrolować i skutecznie leczyć operacyjnie. Ten typ raka wykryto tylko u 0,5 proc. pań przyjmujących tamoksifen. Ponieważ ryzyko zachorowania na raka piersi wynosi w wypadku tych kobiet 60-90 proc., a dzięki profilaktyce spada o połowę (117 zachorowań w grupie leczonej i aż 211 w grupie kontrolnej), okazuje się, iż korzystny wpływ tamoksifenu, czyli zapobieganie chorobie, przeważa nad jego efektami ubocznymi. W związku z tym, że osoby zagrożone tym typem raka nie mogą przyjmować hormonów, lek służy również zapobieganiu osteoporozie. Lekarze twierdzą, że na gruczoł piersiowy specyfik działa jak antyestrogen, a na kości - jak estrogen.
Ocenia się, że w Polsce profilaktyce z wykorzystaniem tamoksifenu powinno się poddać ok. 20 tys. kobiet. Aby wyselekcjonować panie obciążone większym ryzykiem zachorowania na raka sutka, należałoby stworzyć sieć placówek, w których wszystkie dane z rodowodów i badań klinicznych wykorzystywano by w odpowiedni sposób. Pocieszające jest to, iż z profilaktyki nie korzystałyby wszystkie kobiety, a tylko panie w wieku 35-50 lat.
Ponieważ brakuje dostatecznych dowodów, że na zmniejszenie ryzyka wystąpienia raka znacząco wpływają inne czynniki, np. odpowiednia dieta i ćwiczenia fizyczne, jedyną nadzieją dla osób zagrożonych zmianami nowotworowymi pozostaje chemoprewencja. Dlatego na świecie podejmuje się również inne próby zapobiegawczego leczenia. W tym roku rozpoczął się europejski program profilaktyki raka jelita grubego, w którym uczestniczy kilkanaście europejskich krajów - osobom predysponowanym do nowotworu podawana jest aspiryna. - Na świecie przeprowadzono już jedenaście badań, w których wykorzystano zapobiegawcze działanie aspiryny. Z dziesięciu z nich wynika, iż ten lek ma działanie antynowotworowe. Próby dotyczyły jednak całej populacji. Europejski program badań profilaktycznych - my również w nim uczestniczymy - ma objąć ludzi z grupy ryzyka, tzn. osoby, których krewni często chorowali na nowotwory jelita grubego - tłumaczy prof. Lubiński. Jesienią w Stanach Zjednoczonych rozpocznie się kolejny pięcioletni program badawczy obejmujący 22 tys. osób. Naukowcy chcą określić wpływ placebo, tamoksifenu i raloksifenu (nowego leku stosowanego dotychczas w leczeniu raka piersi) na zapobieganie nowotworom sutka.
20 tys. kobiet, które teraz są zdrowe, ale - według lekarzy - są dziedzicznie predysponowane do tej choroby.
Do tej pory największą szansę na powstrzymanie lub znaczne opóźnienie choroby nowotworowej stwarzało wczesne wykrycie zmian patogennych i usunięcie ich, gdy mają charakter przedrakowy czy przedinwazyjny. W niektórych ośrodkach chirurgicznych w Polsce przeprowadza się w tym celu wczesne zabiegi wycięcia polipów z jelita grubego lub wyłuskania guzków piersi. Niestety, operacje tego typu wykonuje się bardzo rzadko. Większość zmian nowotworowych wykrywa się bowiem dopiero wówczas, gdy choroba jest już zaawansowana. Idealnym rozwiązaniem byłoby zastosowanie terapii, która pozwoliłaby uprzedzić nowotwór. Tylko jak znaleźć zagrożone osoby?
W profilaktyce raka piersi - w przeciwieństwie do wielu innych nowotworów - nie są skuteczne badania poziomu tzw. markerów, czyli substancji białkowych pojawiających się w płynach ustrojowych. Do dziś nie są znane te, które umożliwiałyby wczesne wykrycie tego schorzenia. Polskim pacjentkom nie przydają się również badania molekularne genów BRCA1 i BRCA2. Okazuje się bowiem, że w naszej nacji tylko 5 proc. osób dziedzicznie zagrożonych rakiem piersi obciążonych jest wadą w obrębie genu BRCA1 lub BRCA2. Mutacje w tych genach są natomiast bardzo powszechne u Żydówek chorych na raka piersi. - W Polsce do dziedziczenia nowotworu piersi najprawdopodobniej przyczyniają się inne geny, które jeszcze nie zostały rozpoznane. By odpowiednio wcześnie zidentyfikować zagrożone osoby, trzeba próbować innych sposobów - twierdzi prof. Lubiński.
W kierowanym przez siebie ośrodku prof. Lubiński sześć lat temu zaczął tworzyć system poszukiwania osób genetycznie obciążonych dużym ryzykiem zachorowania na nowotwory, w tym raka piersi. Szacuje się, że w Polsce tą chorobą zagrożona jest jedna na 100-200 kobiet (ok. 20 tys.). Szczecińscy lekarze gromadzą dane dotyczące występowania raka w rodzinach. By określić zagrożenie nowotworem, trzeba dysponować dokładną dokumentacją o zachorowaniach. W ten sposób udało się znaleźć 2 tys. pań zagrożonych rakiem.
Kobietom predysponowanym do tej choroby bada się następnie piersi, wykonuje mammografię, USG, w tym dopochwowe (by wykluczyć często współistniejące z rakiem piersi zmiany nowotworowe w narządach rodnych). - O ile tzw. statystyczna kobieta powinna się poddawać kontrolnej mammografii dopiero po 50. roku życia, o tyle u pań z wysoką dziedziczną predyspozycją do raka piersi przeprowadza się ją systematycznie, kiedy skończą 35 lat. Gdy zdarza się, że również to badanie może być nieskuteczne, ponieważ kobiety mają niezwykle trudne do zbadania, "gęste" piersi, proponujemy profilaktyczne ich odjęcie, tzw. mastektomię. Dotychczas tylko jedna z naszych pacjentek wyraziła zgodę na tak radykalny zabieg. Pozostałym nie mogliśmy pomóc. Teraz alternatywą stała się dla nich profilaktyka z zastosowaniem tamoksifenu - twierdzi prof. Lubiński.
Szczecińskie pacjentki będą przyjmować lek dwa razy dziennie przez pięć lat pod ścisłą kontrolą lekarzy z Ośrodka Nowotworów Dziedzicznych. Preparat nie jest jakimś kolejnym cudownym odkryciem. Stosuje się go w terapii raka piersi od lat 70., bowiem - jak wykazano - zmniejsza o połowę prawdopodobieństwo wystąpienia zmian nowotworowych w drugiej piersi. Lekarze z Wielkiej Brytanii, Włoch i Stanów Zjednoczonych, chcąc wykorzystać tę właściwość tamoksifenu, kilka lat temu zaproponowali osobom z tzw. wysoką predyspozycją do zachorowania na nowotwór piersi profilaktyczne przyjmowanie tego leku. Przedstawiciele świata medycznego nie sądzili jednak, że wyniki zostaną opublikowane przed 1999 r. Tymczasem naukowcy z National Cancer Institute (NCI) i National Surgical Adjuvant Breast and Bowel Projekt (NSABP), podsumowując w marcu tego roku badania, którym poddano w USA 13 388 kobiet, uznali, że ochronne działanie
tamoksifenu u osób szczególnie zagrożonych rakiem piersi jest tak oczywiste (zmniejsza o połowę ryzyko zachorowania na ten nowotwór), iż tajenie tego przed kobietami przyjmującymi placebo byłoby nieetyczne. Okazało się bowiem, że po czteroletniej obserwacji raka piersi zdiagnozowano u jednej na 31 kobiet przyjmujących placebo i tylko u jednej na 58 zażywających tamoksifen. - W badaniach oprócz sprawdzenia skuteczności leku w profilaktyce raka piersi chodziło także o ustalenie, co będzie przeważało: korzyści wynikające ze stosowania tego preparatu czy ewentualne objawy uboczne. Należy się spodziewać, że wyniki włoskich i brytyjskich badań będą zbliżone - twierdzi prof. Lubiński.
Każda ingerencja medyczna zawsze jest obciążona ryzykiem powikłania, dlatego pacjentki szczecińskiej kliniki przed przystąpieniem do profilaktycznej terapii otrzymują dokładną instrukcję, w której wymienia się wszystkie korzyści i objawy uboczne wynikające z przyjmowania leku. U kobiet w wieku 35-50 lat, u których nie było przeciwskazań do poddania się terapii, podczas przyjmowania tamoksifenu nie powinny wystąpić zagrażające życiu objawy uboczne. Zaczynają się one pojawiać u pięćdziesięciolatek. Do najgroźniejszych zalicza się powikłania zakrzepowo-zatorowe (występują u 0,7 proc. pacjentek). W Stanach Zjednoczonych dwie kobiety umarły z tego powodu. Stwierdzono też zwiększone ryzyko zachorowania na raka trzonu macicy. Nowotwór ten można jednak stosunkowo łatwo wykryć, kontrolować i skutecznie leczyć operacyjnie. Ten typ raka wykryto tylko u 0,5 proc. pań przyjmujących tamoksifen. Ponieważ ryzyko zachorowania na raka piersi wynosi w wypadku tych kobiet 60-90 proc., a dzięki profilaktyce spada o połowę (117 zachorowań w grupie leczonej i aż 211 w grupie kontrolnej), okazuje się, iż korzystny wpływ tamoksifenu, czyli zapobieganie chorobie, przeważa nad jego efektami ubocznymi. W związku z tym, że osoby zagrożone tym typem raka nie mogą przyjmować hormonów, lek służy również zapobieganiu osteoporozie. Lekarze twierdzą, że na gruczoł piersiowy specyfik działa jak antyestrogen, a na kości - jak estrogen.
Ocenia się, że w Polsce profilaktyce z wykorzystaniem tamoksifenu powinno się poddać ok. 20 tys. kobiet. Aby wyselekcjonować panie obciążone większym ryzykiem zachorowania na raka sutka, należałoby stworzyć sieć placówek, w których wszystkie dane z rodowodów i badań klinicznych wykorzystywano by w odpowiedni sposób. Pocieszające jest to, iż z profilaktyki nie korzystałyby wszystkie kobiety, a tylko panie w wieku 35-50 lat.
Ponieważ brakuje dostatecznych dowodów, że na zmniejszenie ryzyka wystąpienia raka znacząco wpływają inne czynniki, np. odpowiednia dieta i ćwiczenia fizyczne, jedyną nadzieją dla osób zagrożonych zmianami nowotworowymi pozostaje chemoprewencja. Dlatego na świecie podejmuje się również inne próby zapobiegawczego leczenia. W tym roku rozpoczął się europejski program profilaktyki raka jelita grubego, w którym uczestniczy kilkanaście europejskich krajów - osobom predysponowanym do nowotworu podawana jest aspiryna. - Na świecie przeprowadzono już jedenaście badań, w których wykorzystano zapobiegawcze działanie aspiryny. Z dziesięciu z nich wynika, iż ten lek ma działanie antynowotworowe. Próby dotyczyły jednak całej populacji. Europejski program badań profilaktycznych - my również w nim uczestniczymy - ma objąć ludzi z grupy ryzyka, tzn. osoby, których krewni często chorowali na nowotwory jelita grubego - tłumaczy prof. Lubiński. Jesienią w Stanach Zjednoczonych rozpocznie się kolejny pięcioletni program badawczy obejmujący 22 tys. osób. Naukowcy chcą określić wpływ placebo, tamoksifenu i raloksifenu (nowego leku stosowanego dotychczas w leczeniu raka piersi) na zapobieganie nowotworom sutka.
Więcej możesz przeczytać w 33/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.