Niezniszczalny J-23
Kloss - jako agent "bez historycznych zakłamań" - jest bohaterem scenariusza Władysława Pasikowskiego. Kloss to także emerytowany międzynarodowy detektyw w scenariuszu spółki Zbigniew Safjan i Andrzej Szypulski. Ekranowy pojedynek obu agentów poprzedziła na razie reedycja "Stawki większej niż życie" (prawie 900 stron) - największego sukcesu wydawniczego polskiej powieści popularnej po wojnie.
Łączny nakład "Stawki większej niż życie" przekroczył trzy miliony egzemplarzy. Stanisław Mikulski podczas jednego wieczoru autorskiego w Szwecji, gdy tamtejsza telewizja emitowała serial, podpisał aż dwa tysiące egzemplarzy powieści. "Stawkę" przyjmowano na Zachodzie z przymrużeniem oka. "Der Spiegel" zamieścił fotografię Mikulskiego w mundurze hitlerowskim z podpisem: "Takim pokochały go miliony Polek". Krzysztof Mętrak ironizował: "Polski bohater narodowy nosi mundur niemiecki, a pracuje dla Rosjan".
Recykling powieściowego Klossa będzie jednak trudny, ponieważ nie przypomina on gracza z serialu. Stanisław Moczulski (tak brzmi jego polskie nazwisko) jest neurotycznym patriotą doby gomułkowskiej. "Każde słowo wypowiedziane po niemiecku sprawiało mu ból" - czytamy. Niemieckie gazety czytał ze wstrętem: "Nie wolno mu było trzymać w domu ani jednej polskiej książczyny". Rozkazom "organizacji konspiracyjnej", która każe mu podpisać volkslistę, poddaje się z najwyższym wysiłkiem: "Tłumaczył, że chce walczyć z bronią w ręku, że chce zabijać ludzi, którzy zburzyli mu dom rodzinny". Myśl, że mógłby pracować dla Rosjan, początkowo budzi w nim opór, ale ZSRR niebawem zaczyna go fascynować. Po przejściu na stronę radziecką poznaje sympatycznego Polaka, który szczyci się tym, że jego ojciec w 1920 r. walczył w kawalerii Budionnego przeciwko "pańskiej Polsce". "Ciekawił go ten kraj, słyszał o pięciolatkach, o Dnieprogessie i Magnitogorsku, fascynowało go przeobrażenie rolniczego kraju w potęgę przemysłową. Ale słyszał także o procesach i czystkach, o biedzie i kolektywizacji". Do celowości zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow przekonał go jeszcze w obozie pracy francuski komunista, tłumacząc: "Stalin nie jest głupi. Wiedział, że w trzydziestym dziewiątym nie da rady Hitlerowi. Musiał mieć trochę czasu. Dlatego zawarł ten pakt". Idea "powrotu Polski do macierzy" pojawia się w powieści pod postacią ulotek z hasłem "Wrocław był i będzie polski", kolportowanych już w 1942 r.
Serial, jeszcze wówczas, kiedy był grany na żywo w tele-wizyjnym Teatrze Sensacji, otrzymał Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki II stopnia. Losami głównej postaci już wtedy sterowała opinia publiczna - w odpowiedzi na apel górników Zbigniew Safjan porzucił zamiar uśmiercenia głównego bohatera. Z kierownictwem politycznym współpracowało się Safjanowi nie najgorzej, mimo iż gen. Mieczysław Moczar w 1968 r. rozpowszechnił plotkę, jakoby autor Klossa był strażnikiem w getcie w Siedlcach. W latach 80. Safjan przypomniał o sobie jako założyciel tygodnika "Tu i teraz", szef Komisji Wychowania Patriotycznego PRON i przewodniczący Zespołu Pisarzy Partyjnych przy KC PZPR. Na początku lat 90. odnalazł się w roli redaktora pisma "Skandale", gdzie w stałym felietonie komentował bieg spraw publicznych.
Dorobek literacki Safjana zupełnie się zestarzał - poza "Stawką". Powieść skrojona jest zresztą o wiele staranniej niż serial. W filmie Kloss raz jest kapitanem, raz porucznikiem, jego łącznik - zegarmistrz grany przez Bronisława Pawlika - w kolejnych odcinkach go nie poznaje, a nawet każe go aresztować, a aktor Leszek Herdegen raz gra oficera niemieckiego, a raz angielskiego. Kloss wywołał w kinematografiach KDL autentyczną szpiegomanię. "Kim jesteście, Wenkow?" opowiadał dzieje bułgarskiego agenta zakonspirowanego w SS. Radziecki Standartenführer Stirlitz szpiegował nawet z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. W 1984 r. polsko-radziecka kinematografia wykorzystała duet aktorski Tichonow - Mikulski w filmie "Europejska historia", gdzie Rosjanin grał "postępowego" kandydata na prezydenta jednego z krajów Zachodu, a Polak - dziennikarza gazety komunistycznej demaskującego reakcyjny spisek uknuty przeciwko niemu. Podobne kontynuacje fabuł szpiegowskich przyniósł serial "Życie na gorąco" autorstwa Safjana. Była to już jednak tylko agitka spóźniona o trzydzieści lat. W Wiedniu następca Klossa, redaktor Maj, wpada na trop międzynarodowej organizacji W, kierowanej przez byłych hitlerowców z nieuchwytnym doktorem Gebhardtem na czele, która wysługuje się międzynarodowej reakcji. Kiedy grecka junta pułkowników usiłuje zgładzić postępowego malarza Viotoriosa Makrisa, dzielny redaktor Maj ratuje go dzięki pomocy działaczy miejscowej lewicy. W Marsylii udaremnia przerzut broni dla reakcyjnych secesjonistów zwalczających postępowy rząd afrykańskiej Republiki Górnego Wybrzeża. Kiedy rewolucyjny rząd południowoamerykańskiej republiki o nazwie Antiqua odkryje złoża uranitu, redaktor wybroni je przed zakusami zbrodniczego kapitału. Gdyby autorzy "Stawki" chcieli dzisiaj szukać globalnego wroga, mieliby te same problemy, co scenarzyści Bonda, a tym ostatnio nie wiedzie się najlepiej.
Łączny nakład "Stawki większej niż życie" przekroczył trzy miliony egzemplarzy. Stanisław Mikulski podczas jednego wieczoru autorskiego w Szwecji, gdy tamtejsza telewizja emitowała serial, podpisał aż dwa tysiące egzemplarzy powieści. "Stawkę" przyjmowano na Zachodzie z przymrużeniem oka. "Der Spiegel" zamieścił fotografię Mikulskiego w mundurze hitlerowskim z podpisem: "Takim pokochały go miliony Polek". Krzysztof Mętrak ironizował: "Polski bohater narodowy nosi mundur niemiecki, a pracuje dla Rosjan".
Recykling powieściowego Klossa będzie jednak trudny, ponieważ nie przypomina on gracza z serialu. Stanisław Moczulski (tak brzmi jego polskie nazwisko) jest neurotycznym patriotą doby gomułkowskiej. "Każde słowo wypowiedziane po niemiecku sprawiało mu ból" - czytamy. Niemieckie gazety czytał ze wstrętem: "Nie wolno mu było trzymać w domu ani jednej polskiej książczyny". Rozkazom "organizacji konspiracyjnej", która każe mu podpisać volkslistę, poddaje się z najwyższym wysiłkiem: "Tłumaczył, że chce walczyć z bronią w ręku, że chce zabijać ludzi, którzy zburzyli mu dom rodzinny". Myśl, że mógłby pracować dla Rosjan, początkowo budzi w nim opór, ale ZSRR niebawem zaczyna go fascynować. Po przejściu na stronę radziecką poznaje sympatycznego Polaka, który szczyci się tym, że jego ojciec w 1920 r. walczył w kawalerii Budionnego przeciwko "pańskiej Polsce". "Ciekawił go ten kraj, słyszał o pięciolatkach, o Dnieprogessie i Magnitogorsku, fascynowało go przeobrażenie rolniczego kraju w potęgę przemysłową. Ale słyszał także o procesach i czystkach, o biedzie i kolektywizacji". Do celowości zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow przekonał go jeszcze w obozie pracy francuski komunista, tłumacząc: "Stalin nie jest głupi. Wiedział, że w trzydziestym dziewiątym nie da rady Hitlerowi. Musiał mieć trochę czasu. Dlatego zawarł ten pakt". Idea "powrotu Polski do macierzy" pojawia się w powieści pod postacią ulotek z hasłem "Wrocław był i będzie polski", kolportowanych już w 1942 r.
Serial, jeszcze wówczas, kiedy był grany na żywo w tele-wizyjnym Teatrze Sensacji, otrzymał Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki II stopnia. Losami głównej postaci już wtedy sterowała opinia publiczna - w odpowiedzi na apel górników Zbigniew Safjan porzucił zamiar uśmiercenia głównego bohatera. Z kierownictwem politycznym współpracowało się Safjanowi nie najgorzej, mimo iż gen. Mieczysław Moczar w 1968 r. rozpowszechnił plotkę, jakoby autor Klossa był strażnikiem w getcie w Siedlcach. W latach 80. Safjan przypomniał o sobie jako założyciel tygodnika "Tu i teraz", szef Komisji Wychowania Patriotycznego PRON i przewodniczący Zespołu Pisarzy Partyjnych przy KC PZPR. Na początku lat 90. odnalazł się w roli redaktora pisma "Skandale", gdzie w stałym felietonie komentował bieg spraw publicznych.
Dorobek literacki Safjana zupełnie się zestarzał - poza "Stawką". Powieść skrojona jest zresztą o wiele staranniej niż serial. W filmie Kloss raz jest kapitanem, raz porucznikiem, jego łącznik - zegarmistrz grany przez Bronisława Pawlika - w kolejnych odcinkach go nie poznaje, a nawet każe go aresztować, a aktor Leszek Herdegen raz gra oficera niemieckiego, a raz angielskiego. Kloss wywołał w kinematografiach KDL autentyczną szpiegomanię. "Kim jesteście, Wenkow?" opowiadał dzieje bułgarskiego agenta zakonspirowanego w SS. Radziecki Standartenführer Stirlitz szpiegował nawet z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. W 1984 r. polsko-radziecka kinematografia wykorzystała duet aktorski Tichonow - Mikulski w filmie "Europejska historia", gdzie Rosjanin grał "postępowego" kandydata na prezydenta jednego z krajów Zachodu, a Polak - dziennikarza gazety komunistycznej demaskującego reakcyjny spisek uknuty przeciwko niemu. Podobne kontynuacje fabuł szpiegowskich przyniósł serial "Życie na gorąco" autorstwa Safjana. Była to już jednak tylko agitka spóźniona o trzydzieści lat. W Wiedniu następca Klossa, redaktor Maj, wpada na trop międzynarodowej organizacji W, kierowanej przez byłych hitlerowców z nieuchwytnym doktorem Gebhardtem na czele, która wysługuje się międzynarodowej reakcji. Kiedy grecka junta pułkowników usiłuje zgładzić postępowego malarza Viotoriosa Makrisa, dzielny redaktor Maj ratuje go dzięki pomocy działaczy miejscowej lewicy. W Marsylii udaremnia przerzut broni dla reakcyjnych secesjonistów zwalczających postępowy rząd afrykańskiej Republiki Górnego Wybrzeża. Kiedy rewolucyjny rząd południowoamerykańskiej republiki o nazwie Antiqua odkryje złoża uranitu, redaktor wybroni je przed zakusami zbrodniczego kapitału. Gdyby autorzy "Stawki" chcieli dzisiaj szukać globalnego wroga, mieliby te same problemy, co scenarzyści Bonda, a tym ostatnio nie wiedzie się najlepiej.
Więcej możesz przeczytać w 35/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.