"Sukces Tereka, klubu finansowanego przez Moskwę, ma legitymizować prorosyjskie władze w Czeczenii" - powiedział w czwartek PAP organizator pikiety Piotr Lisiewicz.
Za sukces akcji protestacyjnej, prowadzonej przez Wolny Kaukaz od poniedziałku, Lisiewicz uznał to, że do Poznania na mecz nie przyleciał prezes Tereka Grozny Ramzan Kadyrow ani p.o prezydenta Czeczenii Siergiej Abramow.
"Domagaliśmy się niewpuszczenia do Polski Kadyrowa, który jest odpowiedzialny za liczne zbrodnie przeciwko Czeczenom, a po naszej pikiecie na lotnisku z przyjazdu do Poznania zrezygnował Abramow" - powiedział Lisiewicz.
Do Poznania przyleciał wraz z grupą 150 kibiców Hamid Kadyrow - wiceminister rolnictwa Czeczenii, brat Ramzana.
Protest Wolnego Kaukazu skończył się wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego w meczu Lech Poznań - Terek Grozny.
ss, pap