Jednak co innego gdy nieodwracalne już się stało (nikt nie wskrzesi ofiar wybuchów), a co innego gdy życie ponad setki dzieci jest faktycznie w rękach jednej osoby - prezydenta Władimira Putina. Prawie dwa lata temu, realizując zasadę nienegocjowania z terrorystami, zatruto gazem obezwładniającym 129 zakładników w teatrze na Dubrowce. Czy w Osetii służby specjalne również dostaną rozkaz ataku za wszelką cenę? Setkę zabitych dzieci w żadnym kraju żadnym kłamstwem nie da się wytłumaczyć. Tym razem moskiewskie władze znalazły się w najgroźniejszym szachu od co najmniej 10 lat, gdy zaczęła się czeczeńska wojna. I ten szach będzie najpoważniejszym testem rosyjskiej demokracji - czy władza ma prawo własności na życie swoich obywateli, nawet pod lufami terrorystów.
Sergiej Greczuszkin