Nie ma ona wątpliwości, że terroryści dopuścili się barbarzyństwa. "Nic nigdy tego nie usprawiedliwi. Ale jedno jest pewne. Niezależnie od tego, kim byli terroryści. Samo potępienie tych czynów bez skonfrontowania się z nimi, samo milczenie, same półprawdy i samo użycie siły nie zapobiegnie ich powtarzaniu. Bowiem nie chodzi tu o pojedynczy zamach. Wpisuje się on w długą serię krwawych wydarzeń konfliktu czeczeńskiego" - pisze Delvaux.
Tymczasem - jak ubolewa belgijska komentatorka - "począwszy od swojej źle wykalkulowanej inwazji na Czeczenię, Putin robi uniki, mówi tylko o represji w chwili, gdy fiasko tej polityki jest oczywiste. Putin nagle stalinowski, a więc niepokojący" - pisze redaktor naczelna "Le Soir".
Również komentator wielkiego flamandzkiego dziennika "De Standaard" przestrzega, że "granice naszego obszaru spokoju i przewidywalności są mniej solidne, niż sądziliśmy. Po drugiej stronie króluje niestabilność. Nie jesteśmy tylko obserwatorami, jak zbyt łatwo myśleliśmy. Czy tego chcemy czy nie, jesteśmy częścią tego pola sił, które nas otacza" - czytamy.
ss, pap