Systemy się zmieniają, ale groby pozostają. Domagając się troski o polskie cmentarze za granicą, pamiętajmy, że opieka należy się także miejscom pamięci innych narodowości na naszej ziemi
Każdy naród ma swoje miejsca święte, otaczane czcią i pamięcią. Miejsca, nad którymi zatrzymujemy się, by w zadumie pomyśleć o tym, co było i co będzie. Groby - miejsca pamięci i przestrogi. Polskie mogiły to zarówno te leżące nad Wisłą, jak i te rozsiane po całym świecie, od Afryki, przez Kazachstan, Rosję, Niemcy, Francję, aż po Amerykę. Tysiące miejsc uświęconych krwią ludzi, którzy walczyli "o wolność waszą i naszą" na wszystkich kontynentach, ginęli w łagrach i obozach koncentracyjnych czy przedzierali się kanałami powstańczej Warszawy. Do tych miejsc wracamy szczególnie na początku listopada. Odwiedzamy na cmentarzach naszych bliskich. Zapalamy znicze i modlimy się nad grobami tych, którzy zginęli lub zostali zamordowani w imię naszej wolności. W te dni wracamy również myślami do setek tysięcy zapomnianych, nie odwiedzanych mogił. Nam, Polakom, są one szczególnie bliskie. Świadczą o tym znicze zapalane na cmentarzach w miejscach symbolicznego pochówku.
Trudno dziś policzyć, ile polskich mogił rozsianych jest po całym świecie, tym bardziej że o tysiącach z nich nie wiemy do tej pory. Kim byli ludzie, którzy spoczywają w grobach Kazachstanu, Workuty czy dalekiej Afryki. Setki tysięcy bezimiennych mogił, groby masowe, pięknie utrzymane cmentarze i doły wypełnione wapnem - wszystkie te miejsca składają się na zbiorową pamięć narodu. I choć wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci, przez całe powojenne pięćdziesięciolecie nie wolno było o wielu mogiłach nawet wspominać. Zapisami cenzury wiele ofiar było eliminowanych ze świadomości Polaków, zaś przelewaną krew podzielono na lepszą i gorszą. I oto po latach polski rząd może wreszcie oficjalnie zadbać o miejsca, gdzie leżą zapomniane ofiary wojen i prześladowań. Za naszą wschodnią granicą odkrywamy coraz to nowe miejsca pochówku Polaków. Możemy wreszcie w wigilię Wszystkich Świętych uczcić ofiary terroru w Rosji na równi z tymi, którzy ginęli w innych tragicznych momentach naszej historii. Kiedy po raz pierwszy władze polskie oficjalnie przyznały, że mordu w Katyniu dokonali Sowieci, zdaliśmy sobie sprawę, że nie wiemy nawet dokładnie, ilu Polaków spoczywa w lasku katyńskim. Zaczęliśmy zadawać pytania i odkrywać straszną prawdę tamtych czasów.
Opieka nad polskimi cmentarzami wojennymi poza granicami naszego kraju, w tym także na Wschodzie, należy do zadań mojego ministerstwa. Nie tylko dlatego, że spoczywają tam funkcjonariusze Policji Państwowej i Korpusu Ochrony Pogranicza, ale również dlatego, że to właśnie Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji podlega Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która opiekuje się grobami Polaków rozsianymi po całym świecie. To właśnie rada prowadzi działania zmierzające do odnalezienia wszystkich polskich grobów. Dzięki jej staraniom wymieniono niedawno wszystkie płyty nagrobne na cmentarzu w Tobruku. Rada prowadzi ewidencję grobów i cmentarzy wojennych, dba o pomniki i miejsca związane z walką i męczeństwem Polaków. Pracująca w radzie garstka zapaleńców, którzy kierują opieką nad polskimi cmentarzami wojennymi na obczyźnie i w kraju, dokonuje nowych odkryć. Jednym z nich było odnalezienie grobów polskich jeńców wojny rosyjsko-japońskiej 1905 r., których przed ich tragiczną śmiercią odwiedził podczas swojej podróży po świecie marszałek Józef Piłsudski.
Nasz kraj pełen jest mogił powstańców, żołnierzy, ofiar terroru. Nie możemy dopuścić do zniknięcia ani tych znanych, ani tych dopiero odkrywanych cmentarzy. Już niedługo, między innymi dzięki wysiłkom Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz polskiego rządu, ukaże się pełna dokumentacja mordu w Katyniu, Charkowie i Miednoje razem z imienną listą ofiar. Może dzięki tej liście niektóre rodziny w Polsce dowiedzą się, gdzie zamordowani zostali ich dziadowie i ojcowie. Może dzięki tego typu działaniom dowiemy się wreszcie, gdzie spoczywają uczestnicy powstań narodowych w XIX wieku, ofiary wojny polsko-bolszewickiej, legioniści i żołnierze. Mieszkańcy setek zrównanych z ziemią wołyńskich wsi. Wiele z tych grobów zostało zniszczonych. Na ilu mogiłach zamiast palących się zniczy stoją dziś domy i biegną ulice? Dopiero teraz dowiadujemy się o skali niszczenia polskich cmentarzy przez komunistów. Te wszystkie miejsca trzeba dziś odzyskać i upamiętnić, tak jak odbudowuje się Cmentarz Orląt we Lwowie. Jest to chyba jedna z największych akcji ratowania polskiego dziedzictwa narodowego, odbywająca się do tego w trudnej atmosferze, podsycanej przez ludzi zainteresowanych zerwaniem zbliżenia polsko-ukraińskiego. Choć z drugiej strony, jeszcze nie tak dawno i w Polsce niszczono cmentarze niemieckie na ziemiach odzyskanych, dewastowano mogiły Rosjan poległych w Polsce podczas II wojny światowej. Takich zachowań nie można w żaden sposób usprawiedliwić. Polska była zawsze ziemią gościnną, dlatego i dziś nie może odrzucać tych, którzy na niej polegli, niezależnie od ich narodowości czy pochodzenia. Systemy się zmieniają, a pozostające po nich groby chowają nie tylko katów, ale i ich ofiary. Polacy domagają się troski o cmentarze za granicą, ale muszą jednocześnie pamiętać, że opieka należy się miejscom pamięci innych narodowości na polskiej ziemi. Dlatego właśnie staramy się odbudowywać cmentarze poniemieckie, żydowskie i rosyjskie.
I kiedy 1 listopada będziemy zapalać świeczki naszym zmarłym, nie zapominajmy również o tych, którzy nieraz z bardzo daleka przywędrowali nad Wisłę, by spocząć w polskiej ziemi, tak jak nie zapominamy o Polakach leżących nieraz tysiące kilometrów od Warszawy.
Trudno dziś policzyć, ile polskich mogił rozsianych jest po całym świecie, tym bardziej że o tysiącach z nich nie wiemy do tej pory. Kim byli ludzie, którzy spoczywają w grobach Kazachstanu, Workuty czy dalekiej Afryki. Setki tysięcy bezimiennych mogił, groby masowe, pięknie utrzymane cmentarze i doły wypełnione wapnem - wszystkie te miejsca składają się na zbiorową pamięć narodu. I choć wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci, przez całe powojenne pięćdziesięciolecie nie wolno było o wielu mogiłach nawet wspominać. Zapisami cenzury wiele ofiar było eliminowanych ze świadomości Polaków, zaś przelewaną krew podzielono na lepszą i gorszą. I oto po latach polski rząd może wreszcie oficjalnie zadbać o miejsca, gdzie leżą zapomniane ofiary wojen i prześladowań. Za naszą wschodnią granicą odkrywamy coraz to nowe miejsca pochówku Polaków. Możemy wreszcie w wigilię Wszystkich Świętych uczcić ofiary terroru w Rosji na równi z tymi, którzy ginęli w innych tragicznych momentach naszej historii. Kiedy po raz pierwszy władze polskie oficjalnie przyznały, że mordu w Katyniu dokonali Sowieci, zdaliśmy sobie sprawę, że nie wiemy nawet dokładnie, ilu Polaków spoczywa w lasku katyńskim. Zaczęliśmy zadawać pytania i odkrywać straszną prawdę tamtych czasów.
Opieka nad polskimi cmentarzami wojennymi poza granicami naszego kraju, w tym także na Wschodzie, należy do zadań mojego ministerstwa. Nie tylko dlatego, że spoczywają tam funkcjonariusze Policji Państwowej i Korpusu Ochrony Pogranicza, ale również dlatego, że to właśnie Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji podlega Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która opiekuje się grobami Polaków rozsianymi po całym świecie. To właśnie rada prowadzi działania zmierzające do odnalezienia wszystkich polskich grobów. Dzięki jej staraniom wymieniono niedawno wszystkie płyty nagrobne na cmentarzu w Tobruku. Rada prowadzi ewidencję grobów i cmentarzy wojennych, dba o pomniki i miejsca związane z walką i męczeństwem Polaków. Pracująca w radzie garstka zapaleńców, którzy kierują opieką nad polskimi cmentarzami wojennymi na obczyźnie i w kraju, dokonuje nowych odkryć. Jednym z nich było odnalezienie grobów polskich jeńców wojny rosyjsko-japońskiej 1905 r., których przed ich tragiczną śmiercią odwiedził podczas swojej podróży po świecie marszałek Józef Piłsudski.
Nasz kraj pełen jest mogił powstańców, żołnierzy, ofiar terroru. Nie możemy dopuścić do zniknięcia ani tych znanych, ani tych dopiero odkrywanych cmentarzy. Już niedługo, między innymi dzięki wysiłkom Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz polskiego rządu, ukaże się pełna dokumentacja mordu w Katyniu, Charkowie i Miednoje razem z imienną listą ofiar. Może dzięki tej liście niektóre rodziny w Polsce dowiedzą się, gdzie zamordowani zostali ich dziadowie i ojcowie. Może dzięki tego typu działaniom dowiemy się wreszcie, gdzie spoczywają uczestnicy powstań narodowych w XIX wieku, ofiary wojny polsko-bolszewickiej, legioniści i żołnierze. Mieszkańcy setek zrównanych z ziemią wołyńskich wsi. Wiele z tych grobów zostało zniszczonych. Na ilu mogiłach zamiast palących się zniczy stoją dziś domy i biegną ulice? Dopiero teraz dowiadujemy się o skali niszczenia polskich cmentarzy przez komunistów. Te wszystkie miejsca trzeba dziś odzyskać i upamiętnić, tak jak odbudowuje się Cmentarz Orląt we Lwowie. Jest to chyba jedna z największych akcji ratowania polskiego dziedzictwa narodowego, odbywająca się do tego w trudnej atmosferze, podsycanej przez ludzi zainteresowanych zerwaniem zbliżenia polsko-ukraińskiego. Choć z drugiej strony, jeszcze nie tak dawno i w Polsce niszczono cmentarze niemieckie na ziemiach odzyskanych, dewastowano mogiły Rosjan poległych w Polsce podczas II wojny światowej. Takich zachowań nie można w żaden sposób usprawiedliwić. Polska była zawsze ziemią gościnną, dlatego i dziś nie może odrzucać tych, którzy na niej polegli, niezależnie od ich narodowości czy pochodzenia. Systemy się zmieniają, a pozostające po nich groby chowają nie tylko katów, ale i ich ofiary. Polacy domagają się troski o cmentarze za granicą, ale muszą jednocześnie pamiętać, że opieka należy się miejscom pamięci innych narodowości na polskiej ziemi. Dlatego właśnie staramy się odbudowywać cmentarze poniemieckie, żydowskie i rosyjskie.
I kiedy 1 listopada będziemy zapalać świeczki naszym zmarłym, nie zapominajmy również o tych, którzy nieraz z bardzo daleka przywędrowali nad Wisłę, by spocząć w polskiej ziemi, tak jak nie zapominamy o Polakach leżących nieraz tysiące kilometrów od Warszawy.
Więcej możesz przeczytać w 44/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.