Celem operacji jest odzyskanie kontroli nad Samarrą i normalizacja sytuacji w mieście - głosi komunikat. "Wojsko weszło, by udzielić wsparcia radzie miejskiej i dokonać przeglądu posterunków policji".
Przed południem przed siedzibą zastępcy prefekta w centrum miasta stanęło pięć czołgów, trzy wozy Humvee i inne pojazdy. Niebo przecinały bojowe samoloty USA.
Pół godziny później żołnierze USA usunęli potężne bloki betonu, uniemożliwiające wjazd na most nad Tygrysem. Od dawna postulowali to mieszkańcy Samarry.
Mianowany niedawno burmistrz Samarry Taha al-Hindira powiedział AFP, że wejście Amerykanów było uzgodnione z władzami miasta i "przedstawicielami zbrojnych grup". Gubernator tamtejszej prowincji Hamad Hamud al-Kajsi cieszył się, że w ten sposób, dzięki długim negocjacjom, oszczędzono miastu koszmaru wojny między grupami zbrojnymi a armią USA.
Nie wiadomo jednak, czy zbrojne ugrupowania zgodziły się na jakiekolwiek ustępstwa wobec Amerykanów i złożyły jakieś zobowiązania.
1 czerwca miejscowi przywódcy zażądali opuszczenia Samarry przez Amerykanów. Zakończyły się wspólne amerykańsko-irackie operacje wojskowe. Kontrolujące Samarrę oddziały pierwszej dywizji piechoty USA stacjonowały odtąd wyłącznie w swojej bazie Brass Mora, oddalonej od miasta o kilka kilometrów.
sg, pap