Przewodnik "Wprost"
Lublin, w przeszłości tłumnie odwiedzany przez kupców i artystów z całego świata, odzyskuje swój blask. Zachwyca odnawiana Starówka, kościoły i muzea. Tu można posłuchać klezmerskiej kapeli i obejrzeć uliczny spektakl łotewskiego teatru. Największe miasto Wyżyny Lubelskiej, niegdyś nazywane Kozim Grodem, ma ambicję stać się centrum kulturalnym wschodniej Polski.
- Lublin w niczym nie przypomina płaskiej Warszawy czy Poznania. Podobnie jak Rzym leży na siedmiu wzgórzach - przekonuje Urszula, piosenkarka pochodząca z Lublina.
Przed podróżnymi wysiadającymi na lubelskim dworcu PKS wyłania się Wzgórze Zamkowe, połączone sztucznym nasypem i mostem z Bramą Grodzką. To jedna z dwóch miejskich bram (drugą jest Brama Krakowska), które przetrwały próbę czasu. Nie dźwigają już zwodzonych średniowiecznych mostów, ale zapraszają do zwiedzania urokliwych zakątków lubelskiej Starówki. Lublinianie radzą więc szybko opuścić obskurny dworzec - miasto ma przecież do zaoferowania tyle innych przyjemniejszych miejsc. - Polecam wyjątkowo ciekawy widok na jedno ze wzgórz, tzw. Czwartek. Idąc w kierunku zamku, spójrzmy w prawo. Miejski pejzaż zachwyca zwłaszcza przy słonecznej pogodzie - mówi Leszek Mądzik, dyrektor Sceny Plastycznej KUL.
Dobrymi punktami widokowymi są także Wzgórze Staromiejskie, Brama Krakowska i Wieża Trynitarska. Lublin można też podziwiać z okien Zamku Lubelskiego. W czasie ostatniej wojny służył jako więzienie. Dziś mieści się tam Muzeum Lubelskie. Z czasów średniowiecza zachowały się jedynie wieża i kaplica zamkowa. W tej ostatniej można zobaczyć XV-wieczne rusko-bizantyjskie freski. - Ta unikatowa polichromia jest dowodem zgodnego łączenia w Lublinie kultury Wschodu i Zachodu - mówi Władysław Panas, historyk kultury. Wielokulturowość miasta daje się odczuć niemal na każdym kroku. Przez wieki żyli tu obok siebie prawosławni, katolicy, protestanci i Żydzi. Ci ostatni przed II wojną stanowili jedną trzecią mieszkańców miasta. Co roku Lublin gości w kwietniu 20 tys. Żydów z Izraela, którzy przyjeżdżają, by odwiedzić założony w XVI w. kirkut i Muzeum Martyrologii na Majdanku.
Aby poczuć klimat miasta, najlepiej wybrać się na kawę lub naleśniki do kawiarni Szeroka 28 przy Bramie Grodzkiej. Dziś ulicy Szerokiej już nie ma, ale 100 lat temu pod numerem 28 mieszkał Widzący z Lublina - słynny żydowski jasnowidz. W kawiarni można posłuchać kapeli klezmerskiej (która gra radosną żydowską muzykę), a także muzyki szkockiej, ukraińskiej i polskiej. - Chcemy wskrzesić magię miasta, przybliżyć mieszkańcom jego wielokulturowość - mówi Witold Dąbrowski z Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN, który jest gospodarzem kawiarni. Spotykają się tu artyści m.in. z Ukrainy, Czech, Węgier, Białorusi i Polski. W ramach cyklu "Wielka księga miasta" już wkrótce będzie można obejrzeć multimedialną wystawę - makietę zespołu staromiejskiego z nie istniejącym już miastem żydowskim.
Co warto zobaczyć w Lublinie? Idąc od Zamku Lubelskiego ulicą Grodzką, zwiedzimy najciekawsze zakątki Starego Miasta. Spacer po starym Kozim Grodzie to żelazny punkt w każdym turystycznym programie. - Nie wszyscy wiedzą, że pod lubelską Starówką ciągnie się pajęczyna średniowiecznych wielopoziomowych lochów, które prowadzą daleko poza centrum. Ich fragment także można zwiedzić - zachęca Krzysztof Cugowski, wokalista Budki Suflera.
Lubelskie Stare Miasto bardzo powoli zaczyna odzyskiwać dawną świetność. To ostatnia chwila na ratowanie wielu pięknych zabytkowych kamienic. Rozpoczęta kilka lat temu restauracja Starówki ma się zakończyć dopiero w 2017 r. Już teraz lublinianie mogą się cieszyć "dreptakiem" na głównej ulicy Starówki - Krakowskim Przedmieściu. Po generalnym remoncie pojawiły się tam ławki, latarenki "pastorałki" i kawiarniane ogródki. - Do niedawna strach było tamtędy spacerować po zmroku. Dziś Starówka do późnej nocy jest pełna ludzi. Miasto ożyło - cieszy się Joanna Szeląg z Biura Promocji Miasta. W przyszłym roku oblicze zmieni również plac Litewski (powstanie tam m.in. wielopoziomowy parking podziemny, a na miejscu pomnika Żołnierza Radzieckiego stanie pomnik Łokietka). Odnowiony zostanie Ogród Saski, gdzie co roku odbywają się Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne, i Park Ludowy (na osuszonym terenie będzie można zagrać w golfa). - Lublin w końcu się budzi - cieszą się mieszkańcy. Zwiedzając miasto, warto zajść do Ogrodu Botanicznego i do pobliskiego Muzeum Wsi Lubelskiej - skansenu pod gołym niebem. Na uwagę zasługują też dwa muzea literackie: Dworek Wincentego Pola i Muzeum im. Józefa Czechowicza, gdzie zgromadzono m.in. zdjęcia i rękopisy autorstwa najsłynniejszego lubelskiego poety.
- Nie można przeoczyć kościoła Dominikanów ani XVI-wiecznej katedry. Po spacerze polecam krótki odpoczynek w knajpce na Krakowskim Przedmieściu, a potem pyszny obiad w "Piwnicy" - mówi Beata Kozidrak, wokalistka Bajmu. Specjalnością "Piwnicy" jest talerz oryginalnych wędlin włoskich. Można tu również spróbować filetów z ogonków czy farfali z sosem ze świeżych kurek. Lubelscy smakosze zaglądają też do Oberży Artystycznej "Złoty Osioł", by przy dźwiękach poezji śpiewanej smakować "ośle ucho" czy "młode piersi". Kuchnia diabelska to natomiast domena piwnicy "U Biesów". Tylko tu serwuje się golonkę Boruty, schab Sinobrodego i pierożki Baby Jagi. "Piekielne" akcenty to w Lublinie pielęgnowanie legendy o diabelskim sądzie. Przed wiekami biedna wdowa wezwała czarci sąd na pomoc, gdy przekupni sędziowie Trybunału Koronnego przyznali rację w sporze bogatemu magnatowi. Sąd diabelski podobno rzeczywiście się zebrał, a na pamiątkę pozostawił na stole odcisk czarciej łapy. Stół ten (z odciskiem łapy) można dziś oglądać w Zamku Lubelskim.
W Lublinie wciąż brakuje miejsc wieczornej rozrywki. Miasto bawi się dopiero w weekend. Fani techno zaglądają wtedy do klubu "Graffiti", miłośnicy striptizu i wyborów miss mokrego podkoszulka spotykają się w "Help Disco". Muzyka dyskotekowa króluje w "Art Bis Clubie", w rytmie funky można potańczyć w klubie "MC". W ciągu tygodnia najbezpieczniej jednak wybrać się do "Hadesu", gdzie można posłuchać dobrego jazzu w wykonaniu największych polskich i światowych gwiazd. - To świetny klub ze wspaniałą publicznością. Polecam też tamtejszą kuchnię - mówi Henryk Miśkiewicz. W "Hadesie" jada się m.in. chleb ze smalcem, tatara na kilkanaście sposobów i golonkę ? la Grześkowiak. Jazz grany jest również w "Kotłowni", gdzie bywalcy polecają zgłodniałym pyszne sałatki i pizzę. Raz w miesiącu odbywa się tam Kotłownia Biesiadna - impreza, na której można pośpiewać piosenki razem z zaproszoną gwiazdą.
Miasto potrafi często zaskoczyć turystów niecodziennym widokiem - na ulicach odbywają się teatralne happeningi i parady. - Bo Lublin to przede wszystkim teatry - podkreślają pracownicy Biura Promocji Miasta. Oprócz Teatru im. Juliusza Osterwy i Teatru Muzycznego w mieście działa ponad 20 zespołów autorskich (m.in. Scena Plastyczna Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Teatr Provisorium, Ośrodek Praktyk Teatralnych Gardzienice, Scena 6, Grupa Chwilowa czy Teatr NN). Dzięki teatrom Lublin znany jest w Brazylii, Meksyku, Kolumbii czy Egipcie. - Marzę, aby nasze miasto stało się znanym na świecie zagłębiem teatralnym. Ma ku temu bardzo dobre warunki i wspaniałą, pozbawioną piętna snobizmu publiczność - uważa Janusz Opryński, dyrektor artystyczny Teatru Provisorium. Wiosną w mieście odbywa się Lubelska Wiosna Teatralna, na początku lata - Biennale Teatrów Lalkowych, w listopadzie - Przegląd Teatru Tańca. Najważniejszą imprezą są jednak jesienne Międzynarodowe Konfrontacje Teatralne. Wśród gości tegorocznej, trzeciej edycji konfrontacji znalazły się zespoły z Łotwy, Niemiec, Japonii i Francji, a także takie polskie sławy, jak poznański Teatr Ósmego Dnia czy warszawska Akademia Ruchu. - Warto odwiedzić Lublin właśnie w październiku. Teatralny festiwal jest u nas prawdziwym świętem. Żyjemy wtedy tylko przedstawieniami - przekonuje Leszek Mądzik, dyrektor Sceny Plastycznej KUL.
- Lublin w niczym nie przypomina płaskiej Warszawy czy Poznania. Podobnie jak Rzym leży na siedmiu wzgórzach - przekonuje Urszula, piosenkarka pochodząca z Lublina.
Przed podróżnymi wysiadającymi na lubelskim dworcu PKS wyłania się Wzgórze Zamkowe, połączone sztucznym nasypem i mostem z Bramą Grodzką. To jedna z dwóch miejskich bram (drugą jest Brama Krakowska), które przetrwały próbę czasu. Nie dźwigają już zwodzonych średniowiecznych mostów, ale zapraszają do zwiedzania urokliwych zakątków lubelskiej Starówki. Lublinianie radzą więc szybko opuścić obskurny dworzec - miasto ma przecież do zaoferowania tyle innych przyjemniejszych miejsc. - Polecam wyjątkowo ciekawy widok na jedno ze wzgórz, tzw. Czwartek. Idąc w kierunku zamku, spójrzmy w prawo. Miejski pejzaż zachwyca zwłaszcza przy słonecznej pogodzie - mówi Leszek Mądzik, dyrektor Sceny Plastycznej KUL.
Dobrymi punktami widokowymi są także Wzgórze Staromiejskie, Brama Krakowska i Wieża Trynitarska. Lublin można też podziwiać z okien Zamku Lubelskiego. W czasie ostatniej wojny służył jako więzienie. Dziś mieści się tam Muzeum Lubelskie. Z czasów średniowiecza zachowały się jedynie wieża i kaplica zamkowa. W tej ostatniej można zobaczyć XV-wieczne rusko-bizantyjskie freski. - Ta unikatowa polichromia jest dowodem zgodnego łączenia w Lublinie kultury Wschodu i Zachodu - mówi Władysław Panas, historyk kultury. Wielokulturowość miasta daje się odczuć niemal na każdym kroku. Przez wieki żyli tu obok siebie prawosławni, katolicy, protestanci i Żydzi. Ci ostatni przed II wojną stanowili jedną trzecią mieszkańców miasta. Co roku Lublin gości w kwietniu 20 tys. Żydów z Izraela, którzy przyjeżdżają, by odwiedzić założony w XVI w. kirkut i Muzeum Martyrologii na Majdanku.
Aby poczuć klimat miasta, najlepiej wybrać się na kawę lub naleśniki do kawiarni Szeroka 28 przy Bramie Grodzkiej. Dziś ulicy Szerokiej już nie ma, ale 100 lat temu pod numerem 28 mieszkał Widzący z Lublina - słynny żydowski jasnowidz. W kawiarni można posłuchać kapeli klezmerskiej (która gra radosną żydowską muzykę), a także muzyki szkockiej, ukraińskiej i polskiej. - Chcemy wskrzesić magię miasta, przybliżyć mieszkańcom jego wielokulturowość - mówi Witold Dąbrowski z Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN, który jest gospodarzem kawiarni. Spotykają się tu artyści m.in. z Ukrainy, Czech, Węgier, Białorusi i Polski. W ramach cyklu "Wielka księga miasta" już wkrótce będzie można obejrzeć multimedialną wystawę - makietę zespołu staromiejskiego z nie istniejącym już miastem żydowskim.
Co warto zobaczyć w Lublinie? Idąc od Zamku Lubelskiego ulicą Grodzką, zwiedzimy najciekawsze zakątki Starego Miasta. Spacer po starym Kozim Grodzie to żelazny punkt w każdym turystycznym programie. - Nie wszyscy wiedzą, że pod lubelską Starówką ciągnie się pajęczyna średniowiecznych wielopoziomowych lochów, które prowadzą daleko poza centrum. Ich fragment także można zwiedzić - zachęca Krzysztof Cugowski, wokalista Budki Suflera.
Lubelskie Stare Miasto bardzo powoli zaczyna odzyskiwać dawną świetność. To ostatnia chwila na ratowanie wielu pięknych zabytkowych kamienic. Rozpoczęta kilka lat temu restauracja Starówki ma się zakończyć dopiero w 2017 r. Już teraz lublinianie mogą się cieszyć "dreptakiem" na głównej ulicy Starówki - Krakowskim Przedmieściu. Po generalnym remoncie pojawiły się tam ławki, latarenki "pastorałki" i kawiarniane ogródki. - Do niedawna strach było tamtędy spacerować po zmroku. Dziś Starówka do późnej nocy jest pełna ludzi. Miasto ożyło - cieszy się Joanna Szeląg z Biura Promocji Miasta. W przyszłym roku oblicze zmieni również plac Litewski (powstanie tam m.in. wielopoziomowy parking podziemny, a na miejscu pomnika Żołnierza Radzieckiego stanie pomnik Łokietka). Odnowiony zostanie Ogród Saski, gdzie co roku odbywają się Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne, i Park Ludowy (na osuszonym terenie będzie można zagrać w golfa). - Lublin w końcu się budzi - cieszą się mieszkańcy. Zwiedzając miasto, warto zajść do Ogrodu Botanicznego i do pobliskiego Muzeum Wsi Lubelskiej - skansenu pod gołym niebem. Na uwagę zasługują też dwa muzea literackie: Dworek Wincentego Pola i Muzeum im. Józefa Czechowicza, gdzie zgromadzono m.in. zdjęcia i rękopisy autorstwa najsłynniejszego lubelskiego poety.
- Nie można przeoczyć kościoła Dominikanów ani XVI-wiecznej katedry. Po spacerze polecam krótki odpoczynek w knajpce na Krakowskim Przedmieściu, a potem pyszny obiad w "Piwnicy" - mówi Beata Kozidrak, wokalistka Bajmu. Specjalnością "Piwnicy" jest talerz oryginalnych wędlin włoskich. Można tu również spróbować filetów z ogonków czy farfali z sosem ze świeżych kurek. Lubelscy smakosze zaglądają też do Oberży Artystycznej "Złoty Osioł", by przy dźwiękach poezji śpiewanej smakować "ośle ucho" czy "młode piersi". Kuchnia diabelska to natomiast domena piwnicy "U Biesów". Tylko tu serwuje się golonkę Boruty, schab Sinobrodego i pierożki Baby Jagi. "Piekielne" akcenty to w Lublinie pielęgnowanie legendy o diabelskim sądzie. Przed wiekami biedna wdowa wezwała czarci sąd na pomoc, gdy przekupni sędziowie Trybunału Koronnego przyznali rację w sporze bogatemu magnatowi. Sąd diabelski podobno rzeczywiście się zebrał, a na pamiątkę pozostawił na stole odcisk czarciej łapy. Stół ten (z odciskiem łapy) można dziś oglądać w Zamku Lubelskim.
W Lublinie wciąż brakuje miejsc wieczornej rozrywki. Miasto bawi się dopiero w weekend. Fani techno zaglądają wtedy do klubu "Graffiti", miłośnicy striptizu i wyborów miss mokrego podkoszulka spotykają się w "Help Disco". Muzyka dyskotekowa króluje w "Art Bis Clubie", w rytmie funky można potańczyć w klubie "MC". W ciągu tygodnia najbezpieczniej jednak wybrać się do "Hadesu", gdzie można posłuchać dobrego jazzu w wykonaniu największych polskich i światowych gwiazd. - To świetny klub ze wspaniałą publicznością. Polecam też tamtejszą kuchnię - mówi Henryk Miśkiewicz. W "Hadesie" jada się m.in. chleb ze smalcem, tatara na kilkanaście sposobów i golonkę ? la Grześkowiak. Jazz grany jest również w "Kotłowni", gdzie bywalcy polecają zgłodniałym pyszne sałatki i pizzę. Raz w miesiącu odbywa się tam Kotłownia Biesiadna - impreza, na której można pośpiewać piosenki razem z zaproszoną gwiazdą.
Miasto potrafi często zaskoczyć turystów niecodziennym widokiem - na ulicach odbywają się teatralne happeningi i parady. - Bo Lublin to przede wszystkim teatry - podkreślają pracownicy Biura Promocji Miasta. Oprócz Teatru im. Juliusza Osterwy i Teatru Muzycznego w mieście działa ponad 20 zespołów autorskich (m.in. Scena Plastyczna Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Teatr Provisorium, Ośrodek Praktyk Teatralnych Gardzienice, Scena 6, Grupa Chwilowa czy Teatr NN). Dzięki teatrom Lublin znany jest w Brazylii, Meksyku, Kolumbii czy Egipcie. - Marzę, aby nasze miasto stało się znanym na świecie zagłębiem teatralnym. Ma ku temu bardzo dobre warunki i wspaniałą, pozbawioną piętna snobizmu publiczność - uważa Janusz Opryński, dyrektor artystyczny Teatru Provisorium. Wiosną w mieście odbywa się Lubelska Wiosna Teatralna, na początku lata - Biennale Teatrów Lalkowych, w listopadzie - Przegląd Teatru Tańca. Najważniejszą imprezą są jednak jesienne Międzynarodowe Konfrontacje Teatralne. Wśród gości tegorocznej, trzeciej edycji konfrontacji znalazły się zespoły z Łotwy, Niemiec, Japonii i Francji, a także takie polskie sławy, jak poznański Teatr Ósmego Dnia czy warszawska Akademia Ruchu. - Warto odwiedzić Lublin właśnie w październiku. Teatralny festiwal jest u nas prawdziwym świętem. Żyjemy wtedy tylko przedstawieniami - przekonuje Leszek Mądzik, dyrektor Sceny Plastycznej KUL.
Więcej możesz przeczytać w 44/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.