"Albo raport zostanie natychmiast ogłoszony i można uznać, że sprawy są zakończone i należy przystąpić do wyciągania konsekwencji wobec sprawców afery Rywina, albo należy ponownie wszcząć przesłuchania i doprowadzić do tych przesłuchań, które podobno ze względów konstytucyjnych nie były możliwe, a teraz są możliwe" - mówił poseł.
Jego zdaniem, marszałek Józef Oleksy "konsekwentnie odmawia publikacji raportu", przez co dokument ten nie nabrał mocy obowiązującej i dlatego nie można wyciągnąć konsekwencji wobec sprawców afery Rywina. "Ciągle są jakieś kłopoty. Kolejne ekspertyzy, które miały być wykonane do końca sierpnia, teraz mają być zrobione do końca września. Nie wierzę w szczerość intencji władz sejmowych w tej sprawie i wydaje mi się, że chodzi tylko o to, by tego raportu nie publikować" - uważa Rokita.
Poseł PO zapowiedział, że zapyta marszałka Oleksego podczas wtorkowego Konwentu Seniorów, przed najbliższym posiedzeniem Sejmu, czy w związku z tym, że raport wciąż nie został opublikowany, oraz z uwagi na to, że "prezydent Kwaśniewski zmienił zdanie w sprawie zeznawania przed komisjami śledczymi", można wznowić posiedzenie komisji badającej aferę Rywina i przesłuchać prezydenta.
"To, że prezydent, jak każdy obywatel, który ma coś do powiedzenia w sprawie, którą prowadzi komisja śledcza, powinien się przed nią stawić i złożyć wyjaśnienia, dla mnie nie ulegało nigdy wątpliwości - powiedział Rokita. - To Aleksander Kwaśniewski i jego kancelaria twierdziły bardzo stanowczo, że przeszkadza mu w tym konstytucja. W tej chwili, jak wyczytałem z oświadczeń Kancelarii Prezydenta, ta konstytucja już nie przeszkadza. Coś się zmieniło, nie wiem co, bo konstytucja jest cały czas ta sama" - podkreślił poseł.
Rokita dodał, że Aleksander Kwaśniewski uchylił się od wyjaśnień w kluczowej dla afery Rywina sprawie przetrzymywania przez siebie przez wiele miesięcy ważnego dowodu pisemnego i ten wątek jest nadal całkowicie niejasny.
Sejm powinien powołać komisję do zbadania ewentualnej roli prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w aferze Rywina - powiedział PAP Zbigniew Ziobro (PiS). Prezydent miałby zeznawać przed tą komisją.
Zdaniem Ziobry, wznowienie prac komisji badającej aferę Rywina, jest pomysłem "nie do końca przemyślanym". Według niego, wznowienie pracy komisji nie wydaje się "dopuszczalne z prawnego punktu widzenia", a ponadto nie gwarantuje przegłosowania wniosku o przesłuchanie Kwaśniewskiego.
"Wręcz przeciwnie, wznowienie prac komisji w jej poprzednim składzie gwarantowałoby to, że prezydent przed komisją nie stanie, ponieważ pani Błochowiak, Rydzoń, Szteliga, zdania w sprawie prezydenta nie zmienią i z przyczyn politycznych nie wezwą go przed komisję" - podkreślił.
Jak jednak zaznaczył, przesłuchanie prezydenta, do którego nie doszło w trakcie prac komisji badającej aferę Rywina, obecnie - po tym jak Kwaśniewski zgodził się zeznawać przed komisją badającą sprawę Orlenu - byłoby możliwe.
"Prezydent uchylił się od przesłuchania, powołując się na rzekomą jego niekonstytucyjność. Czas pokazał, że argumentacja ta była wynikiem politycznej gry i nie miała nic wspólnego z rzeczywistością, bo prezydent nie dostrzega żadnych powodów, argumentów konstytucyjnych, które nie pozwalałyby mu stawać przed komisją badającą sprawę Orlenu" - oświadczył Ziobro.
Jego zdaniem, w celu przesłuchania prezydenta, Sejm powinien powołać komisję ad hoc. Zajęłaby się ona tylko jednym wątkiem afery Rywina, a mianowicie wyjaśnieniem ewentualnej w niej roli prezydenta Kwaśniewskiego.
Jak powiedział Ziobro, obecna sytuacja w Sejmie gwarantuje, że nowa komisja miałaby inny skład, który umożliwiłby wezwanie prezydenta. Zasugerował, że byłoby dobrze, gdyby w nowej komisji znalazł się Jan Rokita. "Ja też chętnie tam zasiądę" - dodał.
Zaznaczył, jego ugrupowanie rozważy złożenie wniosku o powołanie takiej komisji.
Jerzy Szteliga, który reprezentował SLD w komisji śledczej badającej aferę Rywina, powiedział PAP, że pomysł wznowienia prac komisji jest "irracjonalny". Dodał, że gdyby doszło do głosowania nad wezwaniem przed komisję prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ponownie byłby przeciw.
Według Szteligi, pomysł Rokity, budzi "duże wątpliwości natury prawnej i regulaminowej". "To jest irracjonalne, wszyscy zainteresowani powiedzieli to, co powiedzieli, prokuratura ciągnie parę wątków (...), sąd wydał wyrok" - podkreślił.
Jego zdaniem, wypowiedź Rokity budzi też podejrzenie, że "część posłów z dawnej komisji śledczej zaczyna zazdrościć posłom z nowej komisji i chciałoby się znów pojawić w roli myśliwych, kłusowników polujących na grubego zwierza".
Szteliga nadal jest przeciwny przesłuchiwaniu prezydenta. Podkreślił, że nie rozumie postępowania Kwaśniewskiego, który zgodził się zeznawać przed komisją badającą sprawę PKN Orlen. Według niego, prezydent działa w tym przypadku "dość żywiołowo". Zdaniem polityka SLD, zeznawanie prezydenta przed komisja byłoby sprzeczne z konstytucją.
Szteliga zaznaczył, że całe zamieszanie z publikacją, a wcześniej z głosowaniem nad raportem komisji, wynika ze złych przepisów ustawy o komisji śledczej. Przypomniał też, że złożył projekt nowelizacji tej ustawy.
Po zakończeniu prac komisji śledczej badającej aferę Rywina Sejm przyjął wniosek mniejszości do sprawozdania komisji autorstwa Zbigniewa Ziobry. Niejasności zapisów dotyczących sposobu przyjmowania sprawozdania komisji śledczej spowodowały jednak, że do dziś ani wśród posłów, ani wśród ekspertów nie ma zgodności, czy ostatecznie sprawozdanie z prac nad tzw. aferą Rywina zostało przyjęte.
Raport Ziobry zawiera konkluzję, że Rywina do Agory wysłała grupa, w skład której wchodzili: były premier Leszek Miller, była wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska, były szef gabinetu politycznego Millera Lech Nikolski, były prezes TVP Robert Kwiatkowski i sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty.
ss, pap