Coś drgnęło?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wyrok skazujący Ryszarda P. jest wyraźnym sygnałem dla Renaty Beger, że powinna zacząć obawiać się o swoją wolność.
Decyzja pilskiego sądu będzie wydarzeniem - miejmy nadzieję - dużo bardziej brzemiennym w skutki, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Ryszard P. działał bowiem za namową Renaty Beger, kiedy fałszował listy poparcia dla posłanki Samoobrony przed wyborami do Sejmu w 2001 roku. Skazany jest narzędziem, którym posłanka dokonała przestępstwa. Wyrok na Ryszarda P. orzeka jednocześnie o winie Beger.

Dotychczas wszystkie doniesienia i podejrzenia wobec pani Beger były przez nią zgrabnie i skutecznie oddalane. Zaledwie rok więzienia w dodatku w zawieszeniu na trzy lata, który otrzymał P. to efekt jego współpracy z sądem. Jeżeli więc Beger zdecyduje się przyznać do winy i współpracować, może i dla niej sąd okaże się łaskawy. Na razie jednak dobrej woli u posłanki nie widać.

Oby wyrok pilskiego sądu był początkiem skutecznego dochodzenia i egzekwowania prawdy w sprawach, w które zamieszani są najwyżsi przedstawiciele władzy. Jeżeli utrzymany zostanie kurs prokuratury, to już niedługo Renata Beger będzie musiała się nie tylko stawić przed sądem, ale w końcu zrezygnować ze świateł jupiterów i sejmowych korytarzy, na rzecz więziennego spacerniaka lub - w najlepszym przypadku - podwórka w swoim gospodarstwie.

Renata Beger może być pierwszym posłem, który trafi do wiezienia prosto z poselskich ław. I jakkolwiek pesymistycznie by to brzmiało - miejmy nadzieję, że nie ostatnim.

Paweł Rusak