Już po raz ósmy próbowano przemienić beskidzką Krynicę w alpejskie Davos, organizując tu - na wzór forum w szwajcarskim kurorcie - spotkanie przedsiębiorców oraz polityków z Europy Wschodniej. Jaki sens ma ta doroczna konferencja na Podbeskidziu, skoro Polska aspiruje do Unii Europejskiej, a nasi wschodni sąsiedzi zajęci są likwidowaniem skutków kryzysu w Rosji?
Już po raz ósmy próbowano przemienić beskidzką Krynicę w alpejskie Davos, organizując tu - na wzór forum w szwajcarskim kurorcie - spotkanie przedsiębiorców oraz polityków z Europy Wschodniej. Jaki sens ma ta doroczna konferencja na Podbeskidziu, skoro Polska aspiruje do Unii Europejskiej, a nasi wschodni sąsiedzi zajęci są likwidowaniem skutków kryzysu w Rosji?
Jewhen Marczuk, były premier Ukrainy, a obecnie deputowany Wierchownej Rady, zauważył, że choć Ukraina ma bardzo mocne związki z Rosją, coraz większe zainteresowanie w jego kraju budzi współpraca gospodarcza z Polską i innymi państwami Europy. Naszym politykom bardzo zależało na zaznaczeniu, że integrująca się z Zachodem Polska nie zapomni o swoich wschodnich sąsiadach. Wszyscy zgodnie przyznawali, że byłaby to polityczna głupota. - Polska zamknięta na problemy swoich sąsiadów stałaby się państwem frontowym. Będziemy wspomagać proces integracji - zapewniał Maciej Płażyński, marszałek Sejmu RP.
Tymczasem wartość polskich inwestycji na Wschodzie jest wciąż bardzo niska i nie przekracza 150 mln USD. Wprawdzie Polacy inwestują przeważnie w przedsięwzięcia handlowe, ale coraz częściej rozpoczynają po drugiej stronie Bugu wspólną produkcję środków transportu, maszyn rolniczych czy sprzętu gospodarstwa domowego. Obroty handlowe między Polską a Ukrainą zwiększyły się od 1992 r. ponadpięciokrotnie. Na Ukrainie działa 400 wspólnych firm, mówi się też o transportowaniu kaspijskiej ropy przez Ukrainę i Polskę do zachodniej Europy (rurociąg z Odessy do Płocka).
Czy nasz kraj powinien angażować się gospodarczo na Wschodzie?
- Dzięki spotkaniom w Krynicy jesteśmy bliscy rozpoczęcia budowy sieci naszych stacji benzynowych na Ukrainie - powiedział prezes CPN SA Jerzy Małyska. - Gdyby nie nieformalne rozmowy, realizacja tego zamysłu byłaby bardzo trudna lub wręcz niemożliwa. W ciągu jednego dnia forum mogę przeprowadzić mniej więcej dziesięć rozmów, na których zorganizowanie w innych warunkach straciłbym mnóstwo czasu.
Do wiernych gości Krynicy należy też Władimir Kariagin, prezydent Białoruskiego Związku Przedsiębiorców. Jest wdzięczny, że Polska wprowadziła jego organizację do międzynarodowych struktur małego i średniego biznesu.
- Jesteśmy gotowi pomóc kolegom z Polski w nawiązywaniu kontaktów na rynku WNP. Dziwimy się, dlaczego polscy przedsiębiorcy nie konsultują z nami swoich planów. Do Krynicy przyjechało ponad 40 prywatnych przedsiębiorców reprezentujących różne branże i rejony Białorusi. Dziś rozważamy między innymi możliwość montażu polskich autobusów w wolnej strefie ekonomicznej Brześcia - przekonywał Kariagin.
- Do Krynicy warto przyjechać także po to, aby omówić nowe pomysły i porozumieć się w sprawie współpracy naukowej. W Rosji wciąż niewielu biznesmenów wie o krynickim forum. Mimo kryzysu, wiele regionów byłoby zainteresowanych współpracą z Polską, ale brakuje informacji - twierdził prof. Andriej Blinow z Rosyjskiej Akademii Ekonomicznej im. Plechanowa. Na razie przedstawiciele Rosji zainteresowali się jedynie wysyłaniem do Krynicy swoich kuracjuszy.
W Krynicy nie rozmawiano tylko o pieniądzach. Dużo uwagi poświęcono rozważaniom na temat polskiej polityki zagranicznej po przystąpieniu naszego kraju do NATO. - The day after będzie momentem krytycznym, godziną próby nie tylko dla nas, ale także dla naszego wschodniego otoczenia. Proces budowy bezpieczeństwa kontynentu dopiero się zaczyna, a nie kończy - powiedział Stanisław Ciosek, doradca prezydenta RP i były ambasador w Moskwie. Podobnego zdania był doradca premiera Jerzy Marek Nowakowski, gdy zapewniał, że "Polska będzie się starać, by popłynęła druga fala rozszerzenia sojuszu".
Przykład naszego kraju jest bez wątpienia siłą napędową dla demokratów na Wschodzie. Jak podkreślało wielu z nich, wynik ostatnich wyborów samorządowych świadczy, że można wprowadzać reformy i utrzymać poparcie społeczne. Jest jednak za wcześnie, by mówić, że staliśmy się pomostem między Unią Europejską a Wspólnotą Niepodległych Państw. Ale chyba większość naszych polityków uświadomiła sobie, że nasza droga na Zachód prowadzi także przez Kijów, Mińsk, Wilno i Moskwę. Krynica jest na niej przystankiem, chociaż nadal pada tu więcej deklaracji politycznych niż ekonomicznych.
Tylko częściowo jest to wina zapaści rosyjskiej gospodarki. Nie przeprowadzane nadal reformy w większości państw na wschód od Bugu nie zachęcają do podejmowania gospodarczego ryzyka. Także nasze możliwości, w tym organizacyjne, pozostawiają jeszcze wiele do życzenia. Spotkanie w Krynicy ma ze Światowym Forum Gospodarczym w Davos wciąż tyle wspólnego, ile polski budzik "Błonie" ze szwajcarskim zegarkiem.
Jewhen Marczuk, były premier Ukrainy, a obecnie deputowany Wierchownej Rady, zauważył, że choć Ukraina ma bardzo mocne związki z Rosją, coraz większe zainteresowanie w jego kraju budzi współpraca gospodarcza z Polską i innymi państwami Europy. Naszym politykom bardzo zależało na zaznaczeniu, że integrująca się z Zachodem Polska nie zapomni o swoich wschodnich sąsiadach. Wszyscy zgodnie przyznawali, że byłaby to polityczna głupota. - Polska zamknięta na problemy swoich sąsiadów stałaby się państwem frontowym. Będziemy wspomagać proces integracji - zapewniał Maciej Płażyński, marszałek Sejmu RP.
Tymczasem wartość polskich inwestycji na Wschodzie jest wciąż bardzo niska i nie przekracza 150 mln USD. Wprawdzie Polacy inwestują przeważnie w przedsięwzięcia handlowe, ale coraz częściej rozpoczynają po drugiej stronie Bugu wspólną produkcję środków transportu, maszyn rolniczych czy sprzętu gospodarstwa domowego. Obroty handlowe między Polską a Ukrainą zwiększyły się od 1992 r. ponadpięciokrotnie. Na Ukrainie działa 400 wspólnych firm, mówi się też o transportowaniu kaspijskiej ropy przez Ukrainę i Polskę do zachodniej Europy (rurociąg z Odessy do Płocka).
Czy nasz kraj powinien angażować się gospodarczo na Wschodzie?
- Dzięki spotkaniom w Krynicy jesteśmy bliscy rozpoczęcia budowy sieci naszych stacji benzynowych na Ukrainie - powiedział prezes CPN SA Jerzy Małyska. - Gdyby nie nieformalne rozmowy, realizacja tego zamysłu byłaby bardzo trudna lub wręcz niemożliwa. W ciągu jednego dnia forum mogę przeprowadzić mniej więcej dziesięć rozmów, na których zorganizowanie w innych warunkach straciłbym mnóstwo czasu.
Do wiernych gości Krynicy należy też Władimir Kariagin, prezydent Białoruskiego Związku Przedsiębiorców. Jest wdzięczny, że Polska wprowadziła jego organizację do międzynarodowych struktur małego i średniego biznesu.
- Jesteśmy gotowi pomóc kolegom z Polski w nawiązywaniu kontaktów na rynku WNP. Dziwimy się, dlaczego polscy przedsiębiorcy nie konsultują z nami swoich planów. Do Krynicy przyjechało ponad 40 prywatnych przedsiębiorców reprezentujących różne branże i rejony Białorusi. Dziś rozważamy między innymi możliwość montażu polskich autobusów w wolnej strefie ekonomicznej Brześcia - przekonywał Kariagin.
- Do Krynicy warto przyjechać także po to, aby omówić nowe pomysły i porozumieć się w sprawie współpracy naukowej. W Rosji wciąż niewielu biznesmenów wie o krynickim forum. Mimo kryzysu, wiele regionów byłoby zainteresowanych współpracą z Polską, ale brakuje informacji - twierdził prof. Andriej Blinow z Rosyjskiej Akademii Ekonomicznej im. Plechanowa. Na razie przedstawiciele Rosji zainteresowali się jedynie wysyłaniem do Krynicy swoich kuracjuszy.
W Krynicy nie rozmawiano tylko o pieniądzach. Dużo uwagi poświęcono rozważaniom na temat polskiej polityki zagranicznej po przystąpieniu naszego kraju do NATO. - The day after będzie momentem krytycznym, godziną próby nie tylko dla nas, ale także dla naszego wschodniego otoczenia. Proces budowy bezpieczeństwa kontynentu dopiero się zaczyna, a nie kończy - powiedział Stanisław Ciosek, doradca prezydenta RP i były ambasador w Moskwie. Podobnego zdania był doradca premiera Jerzy Marek Nowakowski, gdy zapewniał, że "Polska będzie się starać, by popłynęła druga fala rozszerzenia sojuszu".
Przykład naszego kraju jest bez wątpienia siłą napędową dla demokratów na Wschodzie. Jak podkreślało wielu z nich, wynik ostatnich wyborów samorządowych świadczy, że można wprowadzać reformy i utrzymać poparcie społeczne. Jest jednak za wcześnie, by mówić, że staliśmy się pomostem między Unią Europejską a Wspólnotą Niepodległych Państw. Ale chyba większość naszych polityków uświadomiła sobie, że nasza droga na Zachód prowadzi także przez Kijów, Mińsk, Wilno i Moskwę. Krynica jest na niej przystankiem, chociaż nadal pada tu więcej deklaracji politycznych niż ekonomicznych.
Tylko częściowo jest to wina zapaści rosyjskiej gospodarki. Nie przeprowadzane nadal reformy w większości państw na wschód od Bugu nie zachęcają do podejmowania gospodarczego ryzyka. Także nasze możliwości, w tym organizacyjne, pozostawiają jeszcze wiele do życzenia. Spotkanie w Krynicy ma ze Światowym Forum Gospodarczym w Davos wciąż tyle wspólnego, ile polski budzik "Błonie" ze szwajcarskim zegarkiem.
Więcej możesz przeczytać w 46/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.