"Na razie wszystko wskazuje, że mamy do czynienia z wypadkiem drogowym, a nie zamachem" - podkreślił Olejnik. Zaznaczył, że nie ma żadnych nieprawidłowości po stronie prokuratury prowadzącej śledztwo, ale "sprawę trzeba gruntownie zbadać, by wykluczyć wątpliwości".
"Na skutek publikacji prasowej, w której zasugerowano, że śledztwo nie przebiega prawidłowo, sprawa zostanie przejęta do prowadzenia przez ośrodek zamiejscowy w Białej Podlaskiej lubelskiej Prokuratury Okręgowej" - powiedział wiceszef ośrodka Jacek Drabarek.
Prokuratura okręgowa sprawdzi, czy prokuratura rejonowa prowadziła śledztwo prawidłowo. "Sprawdzimy, czy rzeczywiście były jakieś nieprawidłowości, czy też nie" - dodał Drabarek.
Nie chciał podać żadnych szczegółów z dotychczasowych ustaleń, bo jak tłumaczył, nie zapoznał się jeszcze z materiałami. Zapowiedział, że udzieli informacji w późniejszym czasie. "Nie będziemy robić z tego tajemnicy" - zapewnił.
13 sierpnia samochód, którym jechał Karp, został potrącony w Białej Podlaskiej przez tira na białoruskich numerach rejestracyjnych. Według świadków wypadku, wyglądało to jak egzekucja - pisze środowa "Gazeta Wyborcza". Po wypadku Karp z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala MSWiA w Warszawie, w którym zmarł 12 września, "nieoczekiwanie, kiedy miał już wyjść" - twierdzi gazeta.
Według niej, dotychczasowe śledztwo było nieudolne, bo kierowca tira został zatrzymany, jednak po złożeniu zeznań, został zwolniony. Nie zabrano mu paszportu ani nie zażądano kaucji - kierowca zniknął - podała "GW".
"GW" przytacza wypowiedzi sugerujące, że wypadek mógł być zamachem, co po wypadku podejrzewał sam Karp, "ale nie chciał lub nie mógł wyraźnie wskazać zleceniodawców". "GW" przypomniała, że Karp miał ogromną wiedzę o powiązaniach biznesowych między Polską a firmami z byłego ZSRR. "Ta wiedza mogła być niebezpieczna. Mógł wejść z kimś w konflikt" - cytuje gazeta anonimowego oficera ABW.
ss, pap