"Przybierało to formę nacisków pośrednich, a więc np. wyrażonych rozmowami telefonicznymi, jak i bezpośrednich. Prominentni funkcjonariusze Zarządu Śledczego UOP, z powoływaniem się na decyzję swoich szefów, pojawili się na terenie prokuratury i swoje żądania przedstawili wprost" - relacjonował zeznania Dukiewicz Miodowicz.
Również według Zbigniewa Wassermanna (PiS) przesłuchanie Dukiewicz potwierdza "tezę najbardziej prawdopodobnej wersji zdarzeń - że działania UOP doprowadziły do bezprawnego zatrzymania Modrzejewskiego".
"To były naciski polegające na naleganiu, bądź pilnowaniu, by to, co z nalegania wynika, było wykonane. A także na wprowadzaniu w błąd prokuratorów oraz markowaniu pewnych czynności, których później nie chciano potwierdzać, a bez których w ogóle nie byłoby decyzji o zatrzymaniu" - wyjaśnił Wassermann. Dodał, że chodzi o przekazanie przez UOP informacji o możliwej ucieczce Modrzejewskiego za granicę, która była podstawową przesłanką dla jego zatrzymania.
Wassermann powiedział też, że wysoki przedstawiciel UOP miał do prokuratury "ogromne pretensje", że nie doszło do aresztowania Modrzejewskiego. Miał nim być dyrektor zarządu śledczego b. UOP.
"Będziemy panów oficerów pytać. Mamy nazwisko, nie podam go dzisiaj publicznie. Pewnie państwo już je słyszeliście" - powiedział dziennikarzom szef komisji Józef Gruszka (PSL). Komisja ma zaplanowane przesłuchania Ryszarda Bieszyńskiego, który był szefem zarządu śledczego b. UOP oraz funkcjonariusza tego wydziału Krzysztofa Giersa.
Andrzej Różański (SLD), który nie chciał wprost powiedzieć, że stosowano naciski na prokuraturę, w klasycznej nowomowie oznajmił, że po przesłuchaniu Dukiewicz potwierdza się tylko jedno - że 7 lutego doszło do "pozaplanowych i rzadko wcześniej stosowanych relacji między Urzędem Ochrony Państwa, a prokuraturą". Dodał, że on nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy kontakty między prokuraturą, a UOP w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego, to była "jakaś rutynowa działalność", czy też chodziło raczej o "świadome działanie", które mogłoby doprowadzić do zatrzymania lub aresztowania Modrzejewskiego, lub "późniejszego wyzyskania tego zatrzymania do innych celów".
Prokurator Dukiewicz, podobnie jak druga przesłuchiwana w tym dniu prokurator Ewa Lizakiewicz, była przełożoną prokurator Katarzyny Kalinowskiej, która 7 lutego 2002 r. wydała nakaz zatrzymania Modrzejewskiego. Przesłuchanie Lizakowskiej zostało jednak przerwane, bo - jak powiedzieli posłowie - nie chciała ona współpracować z komisją. Ma ona kontynuować zeznania w listopadzie na posiedzeniu jawnym, a komisja ma wystąpić o zwolnienie jej z tajemnicy.
"Jeżeli pani prokurator uważa, że posłowie nie trzymają się reguł przesłuchania, stawia zarzuty, to my poddamy się osądowi opinii publicznej" - powiedział Gruszka.
Wassermann dodał, że posłowie uznali zachowanie Lizakowskiej za "przypadek obstrukcyjnego zachowania", bo większość czasu przeznaczyła ona na pouczanie komisji o regułach prawnych. Dlatego - powiedział - jej dalsze przesłuchanie musi się odbyć w innych warunkach i z udziałem eksperta.
"Zasłaniała się tajemnicą, przeistoczyła się w rolę profesora i udzielała nam wykładów, czy używamy odpowiednich słów zadając pytania" - skomentował zeznania Lizakowskiej Andrzej Aumiller (UP).
Zdaniem Miodowicza, Lizakowska entuzjastycznie wypowiadała się o urzędnikach UOP i nie mówiła o żadnych naciskach Urzędu na prokuraturę. "Pani prokurator wyklucza taką możliwość i twierdzi, że - przeciwnie - UOP nawet o jotę nie odstąpił od uregulowań prawnych dotyczących przedsięwzięć, które ma realizować" - relacjonował poseł PO.
Przesłuchania obu pań prokurator mają zweryfikować zeznania, które przed komisją złożyli były szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zygmunt Kapusta oraz były szef prokuratury okręgowej Jerzy Łabuda. Obaj zeznali, że w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego były naciski na prokuraturę ze strony ówczesnego Urzędu Ochrony Państwa.
Na wtorek, 12 października, planowana jest w komisji konfrontacja zastępcy prokuratora generalnego Ryszarda Stefańskiego z byłym szefem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zygmuntem Kapustą.
ss, em, pap