Oświadczenie o bojkocie wyborów i nieuznawaniu ich wyników zostało uchwalone na spotkaniu większości opozycyjnych kandydatów i przedstawicieli pozostałych. Spotkanie zorganizowano w domu Abdula Satara Sirata - byłego doradcy ostatniego króla Afganistanu. Sirat również ubiega się o prezydenturę.
W wyborach zarejestrowało się 18 kandydatów, w tym jedna kobieta. Dwaj kandydaci wycofali się jednak wcześniej w tym tygodniu, wzywając swych zwolenników do głosowania na Karzaja.
"Dzisiejsze wybory nie są wyborami prawowitymi. Nie bierzemy udziału w dzisiejszych wyborach" - powiedział Sirat, występując w otoczeniu innych kandydatów. Według niego, organizatorzy wyborów faworyzują wspieranego przez Stany Zjednoczone Karzaja i nie byli w stanie zapobiec wielokrotnemu oddawaniu głosów przez te same osoby.
Przed wyborami sądzono, że głównym problemem w ich przeprowadzeniu mogą być zbrojne ataki talibskiej opozycji. Tymczasem w sobotę nadeszło raczej niewiele doniesień o aktach przemocy. Żaden z nich nie pociągnął za sobą ofiar śmiertelnych.
ss, pap