Oboje prokuratorzy odmówili odpowiedzi na część pytań ze względu na wiążącą ich tajemnicę służbową i staną przed posłami jeszcze raz, podczas zamkniętego przesłuchania.
Ordanik, odpowiadając na pytanie członka komisji Antoniego Macierewicza (RKN), przyznał, że podstawą śledztwa w sprawie Modrzejewskiego był art. 296 Kodeksu karnego, o wyrządzeniu szkody spółce (w tym przypadku poprzez możliwość podpisania niekorzystnej umowy na dostawę gazu PKN Orlen przez spółkę J&S), a nie za zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego państwa - co mogło wynikać z tajnej notatki ówczesnego szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego.
B. prezes PKN Orlen Andrzej Modrzejewski został zatrzymany 7 lutego 2002 r., przez funkcjonariuszy UOP, następnie przesłuchany przez prokuraturę i zwolniony. Następnego dnia Modrzejewski został odwołany przez Radę Nadzorczą z funkcji prezesa PKN Orlen.
Barbara Sznajder, która w lutym 2002 r. pracowała w dziale nadzoru nad śledztwami niższych instancji Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, powiedziała, że próbowano wywrzeć na prowadzącej śledztwo w sprawie Andrzeja Modrzejewskiego prok. Katarzynie Kalinowskiej wrażenie, że to na skutek jej opieszałości trzeba teraz zatrzymywać Modrzejewskiego. Sznajder odniosła takie wrażenie po rozmowie z Kalinowską.
Sznajder przyznała, że po rozmowie z prok. Kalinowską miała zastrzeżenia co do jej niezależności. "Czy Kalinowska została wprowadzona w błąd?" - indagował wiceszef komisji Zbigniew Wassermann (PiS). - "To jest mój dylemat" - odpowiedziała mu Sznajder. Tłumaczyła, że właśnie wtedy zapoznała się w kancelarii tajnej z notatką UOP. "Pomyślałam sobie, że ta opieszałość prokuratury denerwowała funkcjonariuszy UOP. Takie urażone ambicje funkcjonariuszy" - dodała. "Albo zamiana ról prokuratury i UOP?" - zasugerował Wassermann. "Właśnie" - brzmiała odpowiedź Sznajder.
8 lutego 2002 r. szef Prokuratury Apelacyjnej Zygmunt Kapusta miał polecić Sznajder, by zapoznała się z aktami innej sprawy Modrzejewskiego (dotyczącej NFI - w której miał on ujawnić informacje związane z obrotem papierami wartościowymi PAP). Po ich analizie zauważyła uchybienia i doszła do wniosku, że nie było w tej sprawie potrzeby zatrzymywania Modrzejewskiego.
Dopiero potem Sznajder zapoznała się z notatką UOP na temat domniemanego zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego kraju przez podpisanie umowy na dostawy ropy między PKN Orlen i spółką J&S. "I wtedy się zdumiałam" - powiedziała Sznajder, nawiązując do tego, że notatka pochodzi z samej centrali UOP. To, że prokuratura okręgowa odmówiła po kilkunastu dniach wszczęcia tego śledztwa Sznajder uznała za "dziwne".
Tymczasem przesłuchiwany godzinę wcześniej, prokurator. Zbigniew Ordanik mówił, że umorzył śledztwo, bo uznał, iż prawdopodobieństwo przestępstwa nie było wystarczająco udokumentowane.
Prokurator zapewnił też, że nie jest tak - jak sugerowali członkowie komisji, iż wyższe instancje prokuratorskie przestały się interesować tą sprawą po dniu, w którym odwołano Modrzejewskiego ( z funkcji prezesa PKN Orlen - PAP).
"Były w tej sprawie też inne czynności, pisma do innych podmiotów, w marcu informowaliśmy Prokuraturę Apelacyjną o stanie sprawy" - wyliczał Ordanik.
ss, pap
Czytaj też: Ludzie z kapusty (Prokuratorzy wykonują polityczne zlecenia i uznają ten stan za normę)