29 września Kapusta zeznał przed sejmową komisją, że zlecił zabezpieczenie materiałów dotyczących kontraktu koncernu naftowego Orlen z firmą J&S, na podstawie notatki UOP z 7 lutego 2002 r. i na polecenie Stefańskiego. Dwa tygodnie wcześniej Stefański oświadczył, że przekazując do Prokuratury Apelacyjnej notatkę UOP, nie sugerował, co dalej należy zrobić w tej sprawie.
We wtorek Stefański tłumaczył, że nie jest w stanie sobie przypomnieć rozmów z Kapustą, ale nie może też stwierdzić, że takich rozmów nie było.
Kapusta podtrzymał zeznanie, że 8 lutego 2002 r. (choć tej daty nie był pewien) Stefański dzwonił do niego z poleceniem pilnego zajęcia się notatką UOP. "Rozmowy nie wykluczam, ale na pewno to nie było polecenie, tylko raczej rada" - odparł Stefański. "Czy mamy do czynienia z prywatną prokuraturą, żebyśmy sobie rad udzielali?" - replikował Kapusta.
"Czy ja dzwonię do prokuratury z interwencjami?" - bronił się Stefański. "Panie ministrze, nie telefonowalibyście do Prokuratury Apelacyjnej w drażliwych sprawach tylko pod jednym warunkiem - gdyby wam telefony pozabierać (...). Takie telefony leżą w kompetencjach prokuratury krajowej i rzeczą naturalną jest, że z poziomu centralnego wykonywane są zapytania jak przebiegają prace nad daną sprawą" - podkreślił Kapusta.
Były szef PA dodał, że często telefony uzupełniają informacje zawarte w pisemnych notatkach przygotowywanych dla prokuratur niższych szczebli w różnych sprawach.
Kapusta wyjaśnił, że kluczowe znaczenie dla niego ma notatnik, który prowadził w tym czasie. Podkreślił, że prowadzi notatnik i zapisuje w nim ważniejsze wydarzenia danego dnia - zarówno służbowe, jak i rodzinne.
Stefański natomiast stawił się przed komisją z plikiem dokumentów, w tym ze stenogramem z zeznań swoich i Kapusty z komisji śledczej. W czasie konfrontacji powoływał się na ich konkretne fragmenty i wypowiadał się na ich temat.
"Jestem zbulwersowany oceną moich zeznań przez prokuratora Stefańskiego. Ja nie aspiruję do tego, by oceniać ich prawdomówność. W resorcie sprawiedliwości robi się skomplikowaną analizę moich zeznań. W jakim trybie?" - zareagował Kapusta.
"Ponieważ ja nie pamiętam tamtych zdarzeń, mogę się do nich odnosić tylko przez analizę zeznań pana prokuratora Kapusty" - odparł Stefański.
Kapusta we wtorek nie potrafił sprecyzować, o jakiej porze dnia Stefański mógł do niego telefonować 8 lutego. Powiedział, że mimo zapisów w notatniku z 7 lutego, nie rozmawiał ze Stefańskim o skardze UOP na opieszałość prokuratury, co pojawiało się we wcześniejszych zeznaniach. Także Stefański nie przypomina sobie, by UOP składał mu taką skargę. "Gdyby był w moim gabinecie oficer UOP z taką skargą, na pewno bym to zapamiętał. Może były jakieś telefony" - dywagował Stefański.
Zdaniem Konstantego Miodowicza (PO), po konfrontacji wyłania się obraz relacji między prokuraturą a UOP. "W lutym 2002 r. sprawą Modrzejewskiego interesowano się na najwyższym szczeblu w naszym kraju i stosowane polecenia zostały przekazane w trybie politycznym zarówno prokuraturze, jak i służbom bezpieczeństwa" - powiedział poseł PO dziennikarzom. Ocenił, że wędrówka decyzji o zatrzymaniu Modrzejewskiego, od gabinetu premiera do prokuratury, "rysuje się zupełnie jasno".
Także Andrzej Aumiller (UP) uważa, że można stworzyć "układankę od gabinetu premiera na dół". "Ale trzeba ją jeszcze udowodnić" - dodał. Jego zdaniem, obydwaj prokuratorzy zatajają różne sprawy. "Bliski mi jest bardziej Kapusta", ale jego zeznania też się nie kleją - podkreślił. Ocenił, że wygląda to tak: "Stefański chce kogoś uchronić, a Kapusta chciałby może patrzeć w przyszłość, kto będzie rządził, może się przysłuży, może chce zrobić karierę".
"Ani z prawicą, ani z lewicą, ani ze środkiem się nie układałem, nie układam ani układać się nie mam zamiaru" - mówił wcześniej, na posiedzeniu komisji, Kapusta. Dodał, że odkąd zdecydował się zeznawać w sprawie przed prokuraturą i sejmową komisją, spotyka go "cały ciąg wydarzeń". Mówił m.in. o rozmowie z prokuratorem w Katowicach, który z tej rozmowy sporządził notatkę służbową, notatka znalazła się w aktach śledztwa, a następnie w całości przedrukowała ją "Rzeczpospolita". Wymieniał też inne tytuły prasowe sugerujące jego wpływy i powiązania.
Kapusta powiedział, że zaraz po jego zeznaniach przed sejmową komisją śledczą, delegację do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie otrzymała jego żona, która też jest prokuratorem. "I co otrzymuje do nadzoru - Prokuraturę Okręgową w Warszawie, a tam m.in. sprawę Ostrowski Arms" - powiedział Kapusta. Żona złożyła rezygnację z tej funkcję po 3 dniach, by uniknąć jakichkolwiek podejrzeń. Jego zdaniem, w ten sposób nie doszło do kolejnej publikacji medialnej o tym, że "Kapusta nie może się uwolnić od Warszawy".
Komisja przeprowadziła we wtorek jeszcze jedną konfrontację - między Kapustą, a prokuratorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie Zigniewem Ordanikiem. To Ordanik udał się 8 lutego 2002 r. do Płocka, by zabezpieczyć tam dokumenty PKN Orlen związane z umową na dostawę ropy ze spółką J&S.
Ordanik powiedział we wtorek przed komisją, że gdy był już w Płocku, dzwonił do Kapusty, by poinformować go, że nie zastał w Orlenie nikogo kompetentnego, by zostawić mu pismo prokuratury. Komisja uznała, że Kapusta o tym nie mówił. We wtorek b. szef PA przypomniał sobie, że rozmowa miała miejsce, ale jej treści nie pamiętał.
I Kapusta i Ordanik utrzymywali, że dopiero po publikacjach mediów na temat zatrzymania Modrzejewskiego i odwołania go z prezesury w PKN Orlen zaczęli kojarzyć sprawę notatki ze sprawą zatrzymania Modrzejewskiego w innej sprawie - wcześniej te dwie sprawy się dla nich nie łączyły.
Na naradzie 8 lutego 2002 r. Ordanik wyrażał opinię, że notatka UOP nie daje podstaw do wszczęcia śledztwa. Kapusta zlecił wtedy jednak podjęcie działań w tej sprawie. Posłowie pytali, czemu właśnie Ordanikowi polecono udać się do Płocka i zabezpieczyć dokumenty Orlenu. Kapusta wyjaśnił, że to nie on wybrał prokuratora, a ta decyzja zapadła w prokuraturze okręgowej.
ss, pap
Czytaj też: Ludzie z kapusty (Prokuratorzy wykonują polityczne zlecenia i uznają ten stan za normę)