Zemsta za raport otwarcia? (aktl.)

Zemsta za raport otwarcia? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura oskarżyła kontrolera NIK Jacka K. o podżeganie funkcjonariuszy ABW do ujawnienia tajemnic służbowych. Zdaniem opozycji i mediów, to zemsta za ujawnienie sfałszowania raportu otwarcia rządu Millera.
Wraz z Jackiem K. oskarżony został też - o ujawnienie tajemnicy służbowej - funkcjonariusz ABW Marek W. Akt oskarżenia przeciwko nim warszawska prokuratura okręgowa przesłała do sądu rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia.

Rzecznik prokuratury Maciej Kujawski poinformował o tym dopiero we czwartek, choć zarzuty zostały sformułowane we wtorek. Szczegóły sprawy nie były nigdy podane oficjalnie, bo całe postępowanie w tej sprawie było tajne. Wiadomo, że w kręgu zainteresowania prokuratury był też drugi funkcjonariusz ABW Jacek S. - wobec niego jednak prokuratura umorzyła śledztwo, nie stwierdzając przestępstwa.

Jacka K. - pracownika NIK, który wcześniej był oficerem Urzędu Ochrony Państwa ABW zatrzymała w sierpniu 2003 r. Według opozycji, samego zatrzymanego i części mediów, to zatrzymanie (m.in. z użyciem kajdanek) było zemstą za ujawnienie przez NIK domniemanego sfałszowania tzw. raportu otwarcia rządu Leszka Millera, dokument sporządzonego przez rząd SLD tuż po objęciu przez niego władzy, w którym winą za katastrofalną sytuację polskich spółek państwowych obarczono rząd Jerzego Buzka. To  właśnie K. miał badać ten raport z ramienia Najwyższej Izby Kontroli.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego odpierała zarzuty, twierdząc, że zatrzymanie K. było zgodne z procedurą i nie miało nic wspólnego z polityką. Takie samo stanowisko zajęła zresztą większość posłów z sejmowej komisji ds. służb specjalnych, która badała tę sprawę pod koniec sierpnia zeszłego roku. Posłowie opozycji zgłosili jednak zdania odrębne do tej decyzji. Oni domagali się przyjęcia uchwały wzywającej do dymisji szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego. Speckomisja uchwaliła też, że zatrzymanie K. nie miało związku z jego pracą w Najwyższej Izby Kontroli.

Prowadząca to śledztwo prokuratura ani ABW nie ujawniały -  zasłaniając się tajnym charakterem śledztwa - jakie tajemnice funkcjonariusze mieliby przekazywać K. ani w jakim celu mieli to  robić. Potem Barcikowski przyznał, że chodziło m.in. o nazwiska osób go odwiedzających. Bliższe szczegóły nadal nie są znane.

Śledztwo prokuratury się zakończyło, sejmowa speckomisja -  zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - ma wrócić do sprawy.

em, pap