W londyńskim domu wysłannika czeczeńskich separatystów Achmeda Zakajewa doszło do podpalenia. Są niewielkie szkody materialne, ale nikt nie ucierpiał.
Nie wiadomo, kto stoi za tym zamachem. Jakiś czas temu Achmed Zakajew ostrzegał, że rosyjscy agenci mogą próbować zabić jego i innych mieszkających na Zachodzie Czeczenów. Mówił o tym, gdy władze Rosji, po tragedii w Biesłanie, oświadczyły, że są gotowe do uderzenia na bazy terrorystów w każdym zakątku świata.
Przedstawiciel rosyjskiej Służby Wywiadu Zewnętrznego (SWR) Borys Łabusow wyśmiał podejrzenia o podpalenie, kierowane pod adresem agentów rosyjskich. Powiedział, że Moskwa chce postawić Zakajewa przed sądem, co, jak podkreślił, "oznacza, że chce go żywego". Jego zdaniem, podpalenie sfingowali sami Czeczeni w celu przyciągnięcia uwagi opinii publicznej.
Zakajew, wysłannik przywódcy czeczeńskich separatystów Asłana Maschadowa, mimo wysiłków Moskwy otrzymał w Wielkiej Brytanii azyl polityczny. Kreml domaga się jego ekstradycji, oskarżając go o terroryzm.
em, pap