"Po pierwsze chcemy pokazać, że ideały demokracji są nam bliskie, a działaniom w rodzaju usuwania działaczy opozycji z list stanowczo się przeciwstawiamy. Po drugie chcemy pokazać opozycji białoruskiej, że nie jest sama, że są grupy polityczne w Europie, które ją wspierają" - powiedział PAP rzecznik partii Zielonych 2004, Bartek Lech.
Uczestnicy protestu trzymali w rękach m.in. flagi Zielonych 2004, flagę Unii Europejskiej, a także transparenty jeden w języku polskim "Łukaszenka 1994-2004 - wystarczy!" oraz drugi w języku białoruskim "Łukaszenka do dupy, Białoruś do Europy". Skandowano też hasła: "Łukaszenka przed trybunał", "Łukaszenka musi odejść" i "Dopuścić opozycję",
Protest rozpoczął się od happeningu. Dwie osoby w maskach na twarzy - jedna przedstawiająca prezydenta Łukaszenkę, a druga Andrzeja Leppera - odegrały scenę zbierania do urny głosów na następną kadencję Łukaszenki.
Potem odczytano oświadczenie, podpisane przez Stowarzyszenie Młode Centrum, Stowarzyszenie Młodzi Europejscy Federaliści i Związek na rzecz Demokracji w Białorusi. Napisano w nim m. in: "Choć boli nas to, że 300 km na wschód od Warszawy czas jakby zatrzymał się w miejscu, gorąco wierzymy, że także na Białorusi zmiany będą możliwe. Bo demokracja - prędzej czy później - zawsze zwycięży tyranię".
W upadek reżimu Łukaszenki wierzy także Henryk Wujec. "To żałosne, że Białoruś (...) teraz pozostała takim skansenem w Europie. Na pewno jest duża część młodzieży, która chciałaby to zmienić, ale na razie są prześladowani(...) więc ten opór na razie jest za słaby" - powiedział PAP Wujec. Jego zdaniem, potrzeba około dziesięciu lat, żeby Białoruś stała się w pełni demokratyczna.
"Sprowadza mnie tutaj solidarność z tymi wszystkimi, którzy dzisiaj zostaną upokorzeni i oszukani w całej Republice Białorusi przez sfałszowane wybory i referendum, które ma umocnić dyktatora" - wyjaśniał powody uczestnictwa w proteście Andrzej Potocki. Jego zdaniem, Polska powinna dać krajom Unii Europejskiej sygnał, że z władzami wybranymi w sfałszowanych wyborach nie powinno się utrzymywać stosunków, że zadaniem państw UE jest teraz wspomaganie białoruskiej opozycji. Dodał, że liczy w tej sprawie na inicjatywę polskich eurodeputowanych.
Wujec i Potocki pytani, czy informacja o poparciu Polaków dotrze na Białoruś zwrócili uwagę na mężczyznę filmującego z balkonu budynku ambasady uczestników demonstracji. "Sądzę, że agenci KGB filmujący nas w tej chwili doskonale wiedzą, po co to robią. (...) Po ich minach widać jednak, że wiedzą, że są po złej stronie barykady" - powiedział Potocki. Z kolei Wujec dodał, że "na pewno te ważne władze zostaną poinformowane".
em, pap