Związek zawodowy metalowców IG Metall wezwał do przeprowadzenia we wtorek akcji solidarnościowych we wszystkich europejskich filiach koncernu, natomiast niemiecki minister gospodarki i pracy Wolfgang Clement apelował w niedzielę wieczorem o przerwanie protestu i powrót do pracy.
Zdaniem rady zakładowej, w fabrykach Opla w Polsce, Belgii i Wielkiej Brytanii (gdzie ople wytwarzane są pod marką Vauxhall) może wkrótce dojść do przerw w produkcji, ponieważ w Bochum produkowane są części do innych fabryk koncernu.
Fabryka Opla w belgijskiej Antwerpii zaalarmowała już w poniedziałek rano, że z powodu strajku w Bochum topnieje jej zapas części. Rzecznik fabryki Marco Van Riel poinformował, że ma ona wystarczającą ilość części na poniedziałkowe zmiany poranną i popołudniową, ale dla zmiany nocnej może ich już zabraknąć. Późnym popołudniem kierownictwo fabryki ma podjąć decyzję, jak postępować dalej w tej sytuacji. Z Bochum do Antwerpii dostarcza się m.in. części podwozia.
Władze GM zapowiedziały w czwartek, że liczba zatrudnionych w europejskich filiach koncernu ulegnie do 2006 roku redukcji o 12 tysięcy. W niemieckich fabrykach GM zatrudnienie ma zmniejszyć się o 10 tysięcy. W Bochum zlikwidowanych zostanie 4000 z 9600 istniejących obecnie miejsc pracy. Kierownictwo koncernu chce w ten sposób zaoszczędzić rocznie 500 mln euro. W całej Europie GM zatrudnia 62 tysiące osób, z tego 33 tysiące w Niemczech.
W poniedziałek mają rozpocząć się rozmowy pomiędzy przedstawicielami GM a radą zakładową Opla na temat realizacji programu oszczędnościowego.
em, pap