Wizytę, także niespodziewanie, zapowiedział w piątek szef prezydenckiego Biura Spraw Międzynarodowych Andrzej Majkowski. Powiedział dziennikarzom, że Kuczma przyjeżdża do Warszawy z własnej inicjatywy na kilka godzin. Miał się spotkać z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, aby porozmawiać o wyborach prezydenckich na Ukrainie, dokonać podsumowania swojej 10-letniej kadencji i pożegnać się.
Zapowiedź wizyty Kuczmy, który w wyborach otwarcie wspiera jednego z kandydatów, premiera Wiktora Janukowycza, wywołała negatywne reakcje polskiej opozycji. Szef klubu PO Jan Rokita uznał ją za "jakąś formę wsparcia dla przeciwników zagrożonego i prześladowanego w tej chwili Wiktora Juszczenki i jego obozu". Wicemarszałek Sejmu Kazimierz Ujazdowski (PiS) uznał, że przyjmowanie Kuczmy to ze strony polskiego prezydenta "autoryzacja łamania zasad państwa prawa na Ukrainie i całej linii zwróconej przeciw Zachodowi".
W przyjętej w piątek uchwale Sejm zaapelował do władz Ukrainy o zachowanie wszelkich demokratycznych standardów podczas wyborów prezydenckich w tym kraju.
Andrzej Majkowski był w niedzielę dla PAP nieuchwytny. Stanisław Ciosek, doradca prezydenta do spraw międzynarodowych uważa, że powodem przełożenia wizyty jest sytuacja wewnętrzna na Ukrainie, która bardzo dynamicznie zmienia się przed wyborami, a w sobotę nastąpiło jej zaostrzenie.
"Ja bym nie doszukiwał się tu jakiś nadzwyczajnych sytuacji" - powiedział Ciosek w TVN 24.
Ciosek nie wykluczył, że Kuczma chciał uniknąć niewygodnych słów ze strony prezydenta Kwaśniewskiego, ale nie uważa by był to najistotniejszy powód odwołania wizyty. "Prawdopodobnie gorąco się zrobiło w Kijowie, na scenie politycznej i jego obecność jest tam niezbędna. Jest to najpoważniejszy powód" - podkreślił Ciosek.
Faworytami wyborów są lider opozycji Wiktor Juszczenko i kandydat obozu władzy, premier Wiktor Janukowycz. Według ostatnich sondaży przedwyborczych, minimalnie większym poparciem wyborców cieszy się Janukowycz, ale duża część Ukraińców nie zdecydowała jeszcze, na kogo odda swój głos. Najprawdopodobniej o tym, kto zostanie nowym prezydentem Ukrainy, rozstrzygnie dopiero druga tura głosowania, 21 listopada. Ogółem o prezydenturę ubiega się 24 kandydatów.
W sobotę około 100 tys. osób wzięło udział w Kijowie w demonstracji poparcia dla Juszczenki. Była to największa od lat manifestacja sił opozycyjnych w stolicy Ukrainy. W nocy doszło do ataku niezidentyfikowanych osobników na demonstrujących koło gmachu Centralnej Komisji Wyborczej zwolenników Juszczenki. Kilkanaście osób zostało rannych. Dwóch zatrzymanych napastników miało przy sobie pistolety i legitymacje milicyjne.
ss, pap