Szahid wykluczyła również możliwość rezygnacji Arafata z piastowanej przez niego funkcji przewodniczącego Autonomii. Zaznaczyła, że "nie ma powodu, aby rezygnował", przypominając, że obowiązki Arafata przejął tymczasowo premier Ahmed Korei.
Od ubiegłego piątku Arafat przebywa w szpitalu wojskowym pod Paryżem. W połowie tygodnia jego stan po raz kolejny pogorszył się i Arafat został przeniesiony na oddział intensywnej terapii. W czwartek media podawały sprzeczne informacje na temat stanu zdrowia palestyńskiego przywódcy. Informowano m.in. że ustały funkcje mózgu palestyńskiego prezydenta oraz że zapadł on w "głęboką śpiączkę IV stopnia".
Funkcje życiowe Arafata są podtrzymywane za pomocą aparatury medycznej. W tym stanie zawieszenia między życiem a śmiercią pacjent może pozostawać nawet przez wiele tygodni - podali w czwartek francuscy lekarze. Informacje takie podała też amerykańska stacja CNN, powołując się na źródła USA.
Stan zdrowia Arafata od lat budzi wątpliwości. Według niepotwierdzonych oficjalnie informacji, ma on od dawna cierpieć na chorobę Parkinsona. Dwa tygodnie temu jego stan zdrowia gwałtownie pogorszył się. Początkowo lekarze podejrzewali grypę żołądkową. Przywódca Palestyńczyków przeszedł wtedy zabieg endoskopii żołądka, który jednak nie wykazał żadnych zmian chorobowych. Kilka dni później jego stan po raz kolejny pogorszył się i Arafat został przewieziony do wojskowego szpitala pod Paryżem.
Jego choroba nie została ostatecznie zdiagnozowana. Lekarze podejrzewali u palestyńskiego lidera trombocytopenię (małopłytkowość) i białaczkę, ale informacje te były dementowane i nie zostały oficjalnie potwierdzone.
W czwartek wieczorem palestyńskie służby bezpieczeństwa postawiono w stan pogotowia w obawie przed rozruchami, do których mogłoby dojść w przypadku śmierci Arafat. W stan gotowości postawiono również wojsko izraelskie w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu.
ss, em, pap