W 1999 r. ówczesny koordynator służb specjalnych i p.o. szef MSWiA Pałubicki (AWS) odwołał Petelickiego i jego trzech zastępców z dowództwa GROM, zarzucając im złamanie ustawy o zamówieniach publicznych. Powołując się na wyniki kontroli MSWiA, sytuację w GROM nazwał "bagnem". Później oznajmił, że prawdopodobnie został wprowadzony w błąd przez kontrolerów. Pałubicki przepraszał za zarzut naruszenia przepisów o zamówieniach publicznych, jednak odwołania Petelickiego nie cofnięto. O "nadużyciach" w GROM mówił też wówczas premier Buzek.
Petelicki pozwał Buzka i Pałubickiego, domagając się przeprosin. W trakcie procesu zmieniła się ekipa rządząca; Petelicki rozszerzył powództwo także na urząd ówczesnego premiera Leszka Millera. Spodziewał się bowiem, że nowy premier oczyści go z zarzutów.
W listopadzie zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zasadniczą część powództwa i nakazał Pałubickiemu przeprosić Petelickiego za "nieuprawnione i krzywdzące" słowa pod jego adresem. Buzek miał zaś wyrazić ubolewanie za słowa swego podwładnego oraz przeprosić za to, że "uniemożliwił wykazanie ich nieprawdziwości", nie ujawniając oczyszczającego GROM raportu kontroli kancelarii premiera.
Apelacja, jaką złożyli pełnomocnicy Pałubickiego, Buzka i kancelarii premiera, okazała się skuteczna. Sąd Apelacyjny uznał w piątek, że Pałubicki mówiąc o tym, że został wprowadzony w błąd, usunął skutki naruszenia dóbr osobistych Petelickiego, więc nie musi dodatkowo przepraszać. Podobnie sąd ocenił sytuację procesową Buzka i jego następcy - Leszka Millera.
em, pap