Rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej Małgorzata Glapska-Dudkiewicz nie wyklucza, iż dokument, o którym mówi prof. Widacki, wpłynął pod koniec dnia pracy do prokuratury, ale nie może tego sprawdzić, bo prokuratura już nie pracuje.
We wtorek przed południem łódzka prokuratura apelacyjna wezwała Kulczyka do złożenia dokumentów potwierdzających niemożność jego stawienia się na przesłuchanie w środę, 17 listopada. Poznański biznesmen ma być przesłuchany jako świadek w śledztwie na temat okoliczności spotkania w Wiedniu w lipcu 2003 roku z Władimirem Ałganowem.
Zdaniem prokuratury, z treści zaświadczenia lekarskiego Kulczyka, którym prokuratura wcześniej dysponowała, nie wynikało, że poznański przedsiębiorca nie może uczestniczyć w czynnościach procesowych.
"Otrzymane z Anglii zaświadczenie w poniedziałek wieczorem zostało wysłane faxem do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi i dopiero we wtorek w południe dotarło na biurko naczelnika wydziału" - wyjaśnił mec. Widacki. "Dzisiaj (wtorek) odpowiednią dokumentację wysłaliśmy też na adres prokuratury drogą pocztową" - dodał.
Od października tego roku łódzka Prokuratura Apelacyjna prowadzi śledztwo związane ze spotkaniem poznańskiego biznesmena Jana Kulczyka z Władimirem Ałganowem, do którego doszło w lipcu 2003 roku w Wiedniu.
em, pap