Prokuratura Okręgowa w Katowicach prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić, czy szef gabinetu prezydenta RP Marek Ungier ujawnił tajemnicę państwową. Ujawnieniem tajemnicy miałoby być ostrzeżenie Kaczmarka o działaniach podjętych wobec niego przez służby specjalne.
Kaczmarek przekonuje w oświadczeniu, że w rozmowie z nim Ungier "odwoływał się wyłącznie do plotek krążących po Warszawie. Nie powoływał się na swoją wiedzę +urzędową+ w tej sprawie, a rozmowa nie miała w żadnym razie charakteru ostrzegawczego".
Kaczmarek podkreślił, że informacje o dotyczących go plotkach były mu wcześniej znane (chodzi o pogłoski o tym, że Kaczmarek i prezes zarządu Nafty Polskiej S.A. Maciej Gierej wzięli łapówkę od rosyjskiego koncernu Łukoil). Jak napisał Kaczmarek, pierwsze informacje o korupcyjnych zarzutach uzyskał z plotek już w maju- czerwcu 2003 roku. Informował o tym również Ungiera.
"Treść informacji, jakie przekazałem w trakcie tej rozmowy panu Ungierowi, była daleko szersza niż ta, którą on usiłował mi przekazać" - czytamy w oświadczeniu.
Postępowanie prokuratorskie dotyczące Ungiera rozpoczęło się na wniosek sejmowej komisji śledczej, badającej sprawę PKN Orlen, po zapoznaniu się komisji z zeznaniami złożonymi przez Kaczmarka w prokuraturze w kwietniu 2004 roku.
Śledztwo jest konsekwencją spotkania biznesmena Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem w Wiedniu, w lipcu 2003 r. Po powrocie do Polski Kulczyk miał poinformować szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, że - według Ałganowa - b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek i były szef Nafty Polskiej Maciej Gierej przyjęli od Rosjan 5 mln dolarów łapówki za pomoc w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej.
Siemiątkowski sporządził na ten temat notatkę i wysłał ją do najważniejszych osób w państwie. Sprawą zajęły się prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Kaczmarek później ujawnił, że niedługo potem Ungier powiedział mu, iż w sprawie przyjęcia łapówki prowadzą postępowanie służby specjalne.
ss, pap