Tymczasem kilka dni temu "Dziennik Łódzki" doniósł, że Dochnal zadeklarował chęć zostania świadkiem koronnym. Według gazety, łódzka PA i delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie były tym jednak zainteresowane, bo informacje, jakie chciał im przekazać, mieli od dawna.
"Ja takich informacji, jak dziennikarze, nie posiadam, więc nie będę się do nich odnosić" - oświadczyła Glapska-Dudkiewicz. Podkreśliła jednocześnie, że takie spekulacje narażają ewentualne takie osoby i ich rodziny na niebezpieczeństwo.
43-letni biznesmen Marek Dochnal, właściciel spółki Triton Holding (stanowiącej część Larchmont Group) od września przebywał w łódzkim areszcie. Prokuratura zarzuciła mu oraz jego asystentowi Krzysztofowi Popendzie wręczenie korzyści majątkowej i osobistej posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi, który od niemal tygodnia również przebywa w łódzkim areszcie. Łapówką miało być - według prokuratury - prawo użytkowania przez posła samochodu marki Mercedes oraz telefonu komórkowego.
W zamian miał on - jak ustaliła prokuratura - przekazać Dochnalowi informacje o szczegółach prywatyzacji branży energetycznej - tzw. Grupy G-8, by doprowadzić do unieważnienia trwającej procedury przetargowej i wdrożenia nowej, deklarować wdrożenie na żądanie Dochnala i Popendy kontroli przebiegu prywatyzacji Huty Częstochowa SA i organizować im nieformalne kontakty z przedstawicielami Ministerstwa Skarbu.
Marek Dochnal nie przyznaje się do winy. Jest on jednym z najbogatszych Polaków i ma grona najbogatszych Polaków status rezydenta Monako.
em, pap