Opozycja chce odwołania Środy ze stanowiska. PiS wystosował w tej sprawie apel do premiera.
Na pytanie, czy Środa powinna odejść, Jaruga-Nowacka odpowiedziała: "ależ skąd". Podkreśliła też, że Środa "to osoba, która zna się bardzo dobrze na problemach praw człowieka". Przypomniała, że decyzję w tej sprawie podejmie premier Marek Belka. "Jestem dobrej myśli" - powiedziała.
Premier ocenił w czwartek wypowiedź Środy jako "wysoce niestosowną".
"Jeśli miałabym jakąś uwagę lub sugestię dla Magdy, jeżeli sama byłabym w takiej sytuacji, powiedziałabym jedną rzecz inaczej. Mianowicie, że Kościół także się zmienia, że Kościół nie mówi jednym głosem, bo przecież są siostry i duchowni, którzy wspierają ofiary przemocy" - przyznała Jaruga-Nowacka.
"Ale są także i tacy, którzy uważają, że nadal o problemie przemocy, molestowania seksualnego i wykorzystywania młodych chłopców czyli pedofilii lepiej nie mówić" - dodała.
Na pytanie, czy Kościół nie dość pomaga kobietom, Jaruga-Nowacka powiedziała: "Chyba wszyscy nie dość pomagamy kobietom, to też kamyczek do własnego ogródka". "Tworzymy niedostateczne warunki ochrony ofiar przemocy. Dopiero od kilku lat istnieją w Polsce organizacje pozarządowe, które zajęły się problemem przemocy wobec kobiet" - zaznaczyła.
Według niej, konieczne jest przyjęcie przez rząd projektu i uchwalenie ustawy, która w większym stopniu chroniłaby ofiary przemocy. Chodzi m.in. o to, żeby prześladowane "kobiety nie uciekały z domów, żeby to ich oprawca musiał dom opuścić". Zdaniem Jarugi-Nowackiej, konieczne jest też traktowanie wiedzy o życiu seksualnym jak "normalnego rodzaju wiedzy", bo to pozwoli skuteczniej walczyć z problemem wczesnych ciąż i aborcji.
Jaruga-Nowacka uznała też, że niedostatecznej ochronie kobiet "najbardziej są winni prawicowi politycy podwieszeni pod Kościół, podpierający się Kościołem".
em, pap
Czytaj też: Katolicyzm przemocy wg minister Środy