"Rosyjscy przedsiębiorcy handlujący paliwem jądrowym odwiedzają systematycznie Ignalińską Elektrownię Atomową. Są to ci, którzy eskortują przesyłki paliwa jądrowego, specjaliści do spraw jakości paliwa i przedstawiciele kierownictwa (rosyjskich przedsiębiorstw)" - napisano w liście premiera, opublikowanym w poniedziałek w Wilnie.
Premier informuje dalej, że litewską wizę Ałganow uzyskał w ambasadzie litewskiej w Moskwie, zgodnie z ustalonym trybem, gdyż nie figuruje on na liście osób niepożądanych na Litwie, ale samej Ignalińskiej Elektrowni Atomowej Ałganow nie odwiedził.
O wizycie Ałganowa na Litwie poinformowała w ubiegłym tygodniu Litewska Telewizja. "Informacja ta była dla nas absolutną nowością. Nic o tym nie wiedzieliśmy. W związku z tym zwróciliśmy się w tej sprawie z zapytaniem do premiera" - powiedział poseł Andrius Kubilius, przewodniczący litewskich konserwatystów, oburzonych tym, że znany w Polsce były rosyjski szpieg bez przeszkód przyjeżdża na Litwę. Odpowiedź premiera Brazauskasa ich nie zadawala.
"W liście premiera Ałganow jest traktowany jako jeden z wielu rosyjskich przedsiębiorców, którzy dostarczają dla naszej elektrowni atomowej paliwo. Niepokoi nas obojętność premiera wobec tej osoby i kwestii bezpieczeństwa kraju" - powiedziała wiceprzewodnicząca konserwatystów, posłanka Rasa Juknevicziene.
W poniedziałek konserwatyści już po raz drugi zwrócili się do sejmowej komisji bezpieczeństwa narodowego z prośbą o wezwanie na posiedzenie komisji szefów litewskich służb bezpieczeństwa i wyjaśnienie, jak do tej wizyty mogło dojść.
Litewscy konserwatyści obawiają się, że Ałganow chce mieć wpływ na decyzje władz litewskich dotyczące sektora energetycznego.
Wiedząc o próbach zaangażowania się Ałganowa, obecnego członka zarządu rosyjskiej firmy energetycznej Inter RAO JES, w sprawy prywatyzacji polskiego sektora naftowego, konserwatyści nie wykluczają, że podobne są zamierzenia, a być może też działania Ałganowa na Litwie.
em, pap