"Jest to także kwestia kosztów. Trudno sobie wyobrazić przygotowanie wyborów prezydenckich w ciągu kilku tygodni. Należy pamiętać również o tym, że zbyt częste głosowania powszechne powodują obniżanie się frekwencji wyborczej, a społeczeństwo jest coraz bardziej zniechęcone do polityki" - podkreślił marszałek.
Na pytanie dotyczące udziału szefa Samoobrony Andrzeja Leppera w pracach sejmowej komisji śledczej do spraw PZU, Cimoszewicz przypomniał, że o tym zadecyduje w środę Prezydium Sejmu. Decyzja prezydium będzie ostateczna.
Posłowie rozpatrzą zastrzeżenia, złożone do kandydatury Leppera przez kilka klubów poselskich. Jeśli Samoobrona nie zgodzi się na wystawienie innego kandydata w razie odrzucenia Leppera, to - tłumaczył Cimoszewicz - sprawę przedyskutuje Konwent Seniorów. Marszałek podkreślił, że skoro komisja powinna liczyć 11 posłów, to możliwe byłoby bądź inne rozdysponowanie zwolnionego przez Samoobronę miejsca, bądź zmiana uchwały Sejmu w sprawie powołania komisji śledczej.
Odnosząc się do sondażu w dzienniku "Fakt", dającego mu największe szanse w wyborach prezydenckich, marszałek przypomniał, że nigdy nie złożył deklaracji kandydowania w tych wyborach. "Traktuję to jako ciekawostkę, rodzaj pewnej zabawy. (...) Wynik tego sondażu powinien być bardziej zachętą dla tych polityków, którzy są zainteresowani udziałem w wyborach, a są na dalszych pozycjach w tym sondażu. Ja im na pewno nie zagrażam, więc niech się zastanowią, dlaczego tak mało Polaków ich popiera" - powiedział.
W sondażu przeprowadzonym przez CBOS na zlecenie "Faktu", Cimoszewicz (przyjęto założenie, że to on będzie wspólnym kandydatem lewicy) uzyskał 16,7 proc. poparcia, Lech Kaczyński (PiS)- 14,1 proc., Donald Tusk (PO) - 13,8 proc., Andrzej Lepper (Samoobrona) - 10,7 proc., Janusz Wojciechowski (PSL) - 6,2 proc., Maciej Giertych (LPR) - 5,0 proc.
Cimoszewicza zapytano też o wyrażoną w środowym "Życiu Warszawy" opinię szefa klubu PiS Ludwika Dorna, iż - prowadząc po raz pierwszy posiedzenie Konwentu Seniorów - "zachował się skandalicznie". "Podejmował decyzje autorytarnie, nie zadając sobie trudu, by wysłuchać zdania posłów opozycji" - oświadczył Dorn. Trzech członków Konwentu opuściło wówczas na znak protestu obrady.
Marszałek wyjaśnił, że na posiedzeniu Konwentu Roman Giertych (LPR) próbował narzucić porządek obrad, domagając się wprowadzenia pod obrady Sejmu projektu nowelizacji ustawy lustracyjnej. Cimoszewicz na to się nie zgodził. Jego zdaniem, nie ma powodów do pośpiechu przy nowelizacji ustawy lustracyjnej. Projekt nowelizacji - jak poinformował - skierował do zaopiniowania przez ekspertów.
"Jestem marszałkiem z określonymi uprawnieniami i będę przestrzegał prawa. Wielkim błędem jest myślenie, że za pomocą instrumentów prawnych rozstrzygnie się problemy moralne. Mamy liczne doświadczenia, że wielu osobom postawiono zarzuty, a później sądy rozstrzygały inaczej w kwestii tych osób. Prawdopodobieństwo wyrządzenia głębokiej krzywdy wielu ludziom nie powinno być lekceważone" - podkreślił Cimoszewicz.
ss, pap