Rodzice i dziadkowie zabitych dzieci z północnoosetyjskiego Biesłanu protestują przeciwko niezadowalającym wynikom dotychczasowego dochodzenia. Chcą, by karę ponieśli winni zarówno na szczeblu regionalnym, jak i federalnym.
Dochodzenie prowadzi komisja parlamentarna, która, jak mówią mieszkańcy, nie uwzględnia faktów przedstawionych przez świadków i nie publikuje wyników śledztwa.
Wielu mieszkańców Osetii Północnej obwinia miejscowe władze o to, że nie zapobiegły atakowi na szkołę w Biesłanie, gdzie terroryści przetrzymywali na początku września zeszłego roku około tysiąca zakładników. Problematyczny był też sposób działania władz po ataku. W wyniku szturmu przypuszczonego przez siły rosyjskie na szkołę życie straciło 339 osób, w tym 156 dzieci, a 705 odniosło rany. Władze tłumaczyły, że zostały sprowokowane do działania, gdy terroryści zdetonowali ładunki wybuchowe.
em, pap