Doroczną informację o tych zadaniach przedstawił w piątek w Sejmie minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld.
Do wyzwań stających przed polską polityką zagraniczną w 2005 r. należy też organizacja III Szczytu Rady Europy oraz tzw. ekonomizacja, czyli udział dyplomacji w zagranicznej promocji polskiej gospodarki i wsparcie dla polskich przedsiębiorstw.
Szef MSZ zapowiedział, że celem Polski w negocjacjach w sprawie nowego unijnego budżetu jest zapewnienie maksymalnej wysokości wydatków na politykę spójności i na rzecz rolnictwa dla nowych państw członkowskich.
Rząd, według deklaracji Rotfelda, będzie dążył do tego, by kompromis wokół budżetu Unii został osiągnięty w czerwcu 2005 r. Choć, jak przyznał minister, jest to zadanie trudne.
Rotfeld ocenił też, że odrzucenie Traktatu Konstytucyjnego UE przez Polskę oznaczałoby skazanie naszego kraju na samoizolację. Stanowczo odrzucamy natomiast - dodał - koncepcję "dyrektoriatu europejskiego" (dyktatu najsilniejszych państw UE).
Do zadań polityki zagranicznej należą też starania o "nowe otwarcie" w stosunkach Zachodu z Ukrainą. Szczególnie, zaznaczył szef MSZ, "zabiegać będziemy o to, aby Unia Europejska podniosła swoje relacje z Ukrainą do rangi Partnerstwa Strategicznego i otworzyła perspektywę integracyjną, a NATO zaoferowało Ukrainie Program Działania na rzecz Członkostwa".
Rotfeld zadeklarował, że Polska chce okazać nowemu prezydentowi Wiktorowi Juszczence i rządowi Ukrainy niezbędną pomoc, "podzielić się naszymi doświadczeniami w rozwijaniu i utrwalaniu demokratycznej i proeuropejskiej transformacji". Solidarność Polaków z demokratyczną Ukrainą, ocenił minister, jest dobrym punktem wyjścia do przełomu w stosunkach między naszymi społeczeństwami.
Priorytetem polityki zagranicznej jest też utrzymanie uprzywilejowanego charakteru stosunków z USA ponieważ, jak powiedział Rotfeld, tylko Ameryka jest w stanie dać Polsce gwarancje bezpieczeństwa i to w najbardziej wiarygodnym wydaniu.
Minister podkreślił, że "prestiż Polski w Waszyngtonie jest dziś wyższy niż kiedykolwiek w przeszłości" i jest to naszym atutem oraz "bezcenną wartością, nawet jeśli jest to wartość niewymierna". Przyznał jednak, że byłoby nieodpowiedzialnością obiecywać szybki przełom w sprawie zniesienia wiz dla Polaków.
Rotfeld uważa, że w stosunkach transatlantyckich sprawą główną jest obecnie odrzucenie urazów i uprzedzeń, które pozostawiły po sobie rozbieżności wokół interwencji w Iraku.
Według niego, z polskiego punktu widzenia, nowy konsensus w stosunkach transatlantyckich dotyczyć powinien wspólnej odpowiedzi Zachodu na demokratyczny przełom i prozachodnie aspiracje Ukrainy oraz wspólnej linii politycznej wobec pozostałych partnerów na Wschodzie Europy. Zdaniem Rotfelda, potrzebne jest też ściślejsze partnerstwo transatlantyckie na tzw. szerszym Bliskim Wschodzie.
"W kontekście sprawy irackiej można stwierdzić, po prawie dwuletnim doświadczeniu, że ani Ameryka nie jest w stanie załatwić wszystkiego w pojedynkę, ani pokusa odgrywania przeciwwagi dla USA przez niektórych Europejczyków nie jest konstruktywną opcją" - ocenił szef MSZ.
Według niego, trzeba się przygotować do poważnej debaty o roli i miejscu NATO. Sojusz - uważa Rotfeld - "musi być instrumentem globalnego partnerstwa, w przeciwnym razie uschnie".
Odnosząc się do polskiego zaangażowania w Iraku, minister przypomniał, że Polska zamierza dokonywać kolejnych redukcji swego kontyngentu wojskowego w tym państwie. Po irackich wyborach parlamentarnych, Polska chce doprowadzić do uzgodnienia z nowym rządem i sojusznikami z koalicji międzynarodowej "nowej formuły polskiego zaangażowania w Iraku".
"Nasza obecność w Iraku będzie miała zapewne coraz bardziej cywilny, a nie wojskowy charakter. W coraz większej mierze stabilizacji w Iraku sprzyjać będzie obecność polskich przedsiębiorstw, a nie żołnierzy" - ocenił Rotfeld.
Zadeklarował także, że Polsce zależy "na zbudowaniu nowego modelu stosunków polsko-niemieckich, który byłby dobrze osadzony w kontekście europejskim i transatlantyckim". Według Rotfelda, współdziałanie z Niemcami musi być oparte "na poszanowaniu równorzędności partnerów, a polska polityka powinna "wyzwolić się od kompleksów i nie kierować się emocjami".
Minister podkreślił, że należy "raz na zawsze, jednoznacznie zamknąć sprawy przeszłości, które na nowo wprowadzają do stosunków polsko-niemieckich elementy nieufności, niepewności i destabilizacji". Dodał, że na trudności w relacjach między Polską a Niemcami musimy patrzeć trzeźwo, bez iluzji". "Takie sprawy nie są rozwiązywane jednym aktem, czy jedną magiczną formułą - jest to proces" - powiedział Rotfeld.
Oświadczył ponadto, że Polsce zależy na jak najbliższych i najściślejszych związkach Rosji z Europą, NATO i UE. Szef MSZ zapewnił, że zaangażowanie Polski w wydarzenia na Ukrainie nie było skierowane przeciw Rosji; jego motywem było wspieranie fundamentalnych wartości, a nie gra interesów.
"To co się stało na Ukrainie jest, głęboko w to wierzymy, korzystne także dla Rosji. Nigdy w historii Rosja nie miała na swojej zachodniej granicy tylu życzliwych i przyjaznych sobie państw" - oświadczył minister.
Podkreślił też, że klimat w relacjach z Francją poprawił się w zauważalny sposób. "Nasze intencje w sprawach przyszłości Europy są o wiele bliższe niż jest to przedstawiane w prasie, w komentarzach i debacie politycznej" - ocenił szef MSZ. Dodał, że Polska liczy zwłaszcza na aktywną rolę Francji w rozwoju stosunków Unii z naszymi wschodnimi partnerami.
Minister nawiązał również do współpracy Polski z innymi państwami Europy Środkowej: "Nasi partnerzy mogli się przekonać, że Polska nie postrzega regionu, jako zaplecza dla swoich ambicji politycznych na forum unijnym. Nie pretendujemy też do roli regionalnego lidera" - powiedział Rotfeld. Zadeklarował też polskie poparcie dla demokratycznych i proeuropejskich aspiracji społeczeństwa białoruskiego.
Rolą Polski jest też, podkreślił Rotfeld - występowanie "w obronie prawdy historycznej, sprzeciwiać się jej wypaczaniu i fałszowaniu".
Według niego, "czas dojrzał", aby w 60 lat po zakończeniu II wojny światowej, dotarła wreszcie do społeczeństw i mediów w Europie, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie "elementarna prawda o tym, co naprawdę wydarzyło się w okupowanej Polsce, kto był agresorem, kto był okupantem, kto budował obozy śmierci i w nich mordował ludzi, a kto był prześladowany, zniewolony i poddany niemieckiej hitlerowskiej polityce eksterminacji".
Rotfeld przypomniał, że to na polskiej ziemi Niemy utworzyli największe obozy zagłady, ale obok Żydów mordowano na masową skalę Polaków oraz przedstawicieli innych narodów Europy.
27 stycznia przypada 60. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz. Rotfeld zwrócił się do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i innych organizacji reprezentujących polskie media, aby "niezależnie od apeli, sprostowań i dyplomatycznych zabiegów polskiego MSZ wystosowali do swoich kolegów i partnerskich organizacji dziennikarskich świata list zwracający uwagę, że bezmyślne lub intencjonalne używanie nazwy +polskie obozy śmierci+ jest obraźliwe i haniebne".
Minister ocenił też, że bilans polityki zagranicznej ostatnich lat jest znaczący. Według niego, "zbudowaliśmy mocną pozycję (...) i wysoki prestiż w Europie", a "zmiany na Ukrainie otwierają nowe możliwości dla naszej polityki na wschodzie".
em, pap