Według Króla, Wildstein został ukarany "dokładnie za to, za co się wszędzie na świecie nagradza; że jest rasowym dziennikarzem". "Zadaniem dziennikarza jest zdobywać informacje i przekazywać je społeczeństwu. Niedobrze, jeśli się informacje dziennikarskie cenzuruje" - powiedział. Dodał, że jest gotowy zatrudnić Wildsteina.
Wildstein udostępnił znajomym dziennikarzom skopiowaną z komputera IPN listę około 240 tysięcy nazwisk tajnych współpracowników SB, funkcjonariuszy SB, osób pokrzywdzonych i tych, które SB wytypowała do ewentualnej współpracy. Pięcioosobowy zespół w IPN bada okoliczności, w jakich publicysta uzyskał listę.
Wyniesienie listy z IPN i udostępnienie jej dziennikarzom było powodem decyzji redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Grzegorza Gaudena o zwolnieniu dziennikarza, choć bronił go w poniedziałkowym komentarzu na łamach "Rz". Wieczorem zmienił zdanie. Uzasadnił zmianę swego stanowiska tym, że Wildstein rozpoczął akcję rozpowszechniania listy na własną rękę bez wiedzy kierownictwa gazety, co Gauden miał uznać za nielojalność.
Dziennikarze "Rzeczpospolitej" w liście do Gaudena zwrócili się z prośbą o cofnięcie tej decyzji. Podpisało się pod nim około sto osób, także kierownicy działów i członkowie kolegium redakcyjnego; m.in. kierownik działu politycznego Igor Janke, kierownik działu opinii Krzysztof Gottesman, zastępca redaktora naczelnego Paweł Lisicki, publicysta Maciej Rybiński i Luiza Zalewska.
"Kroki, na które zdecydował się Wildstein, wzbudziły kontrowersje. Są ważne argumenty uzasadniające jego postępowanie, są również argumenty przeciw. To nie ulega wątpliwości. Sam Pan napisał o tym w komentarzu w ostatni poniedziałek. Dodał Pan: +Wierzę, że postępowanie Bronisława Wildsteina wynikało z jego dobrych intencji i obywatelskich pobudek. My, podpisani pod tym listem, jesteśmy pewni, że tak właśnie było" - czytamy w liście.
ks, pap
Czytaj też: "Rzeczpospolita" bez Wildsteina