"Okazuje się, że rzeczy wydawałoby się nieprawdopodobne, niemożliwe, są realne. I oceniam, że jest możliwe poprawne i właściwe ułożenie stosunków pomiędzy prokuraturą, a sejmową komisją śledczą" - powiedział Olejnik.
Właściwa relacja pomiędzy prokuraturą, a komisją to m.in. - jak mówili Olejnik i posłowie - "nie przeszkadzanie sobie" i przekazywanie komisji na bieżąco wszelkich możliwych do przekazania materiałów z prokuratury apelacyjnej w Gdańsku, która prowadzi śledztwo w sprawie prywatyzacji PZU.
W środę posłowie otrzymali 32 tomy akt wraz z załącznikami z gdańskiej prokuratury. Niewielka ich część opatrzona jest klauzulą "ściśle tajne". Obecnie dostęp do takich dokumentów ma - wśród członków komisji - jedynie Bogdan Lewandowski (SdPl). Inni posłowie czekają na odpowiednie certyfikaty dostępu. Okazuje się, że nie wszyscy członkowie komisji o takie certyfikaty wystąpili.
I prokurator, i posłowie zapewniali, że nie będzie przecieków materiałów. Olejnik przyznał, że posłowie pytali, czy mogą materiały udostępniać dziennikarzom. "Moja odpowiedź była jednoznaczna: materiały przekazujemy na potrzeby sejmowej komisji śledczej, nie zaś na potrzeby propagandy wyborczej albo działań politycznych. Mam deklarację, że materiały, które prokuratura komisji przekazuje, będą wykorzystywane zgodnie z ich przeznaczeniem" - podkreślił.
Posłowie mówili, że materia, jaką przyszło im badać, jest niezwykle złożona, a rozwikłanie wszystkich wątków wymaga czasu. Jak powiedział Olejnik, padła żartobliwa propozycja, by, w związku z tym, poddać w referendum pod głosowanie propozycję przedłużenia kadencji Sejmu.
Wiceprzewodniczący komisji Jerzy Czepułkowski (SLD) powiedział, że ustalono, iż prokuratura będzie przekazywać komisji opracowania, wnioski i konkluzje, do których doszła w procedurze dochodzeniowej.
Podkreślił też, że dotychczasowa współpraca z prokuraturą układa się doskonale. "Tak sobie wyobrażałem naszą współpracę" - przyznał Czepułkowski.
Pod koniec lutego komisja chce się spotkać z gdańskimi prokuraturami zajmującymi się śledztwem w sprawie prywatyzacji PZU oraz przesłuchać b. wiceminister skarbu Alicję Kornasiewicz oraz b. prezesa PZU Władysława Jamrożego.
Przewodniczący komisji Janusz Dobrosz (LPR) powiedział, że członkowie komisji ustalili, iż jeden poseł w pierwszej turze przesłuchania będzie miał 15 minut na zadawanie pytań świadkowi, a w drugiej 8-10 minut. "Czy uda się tego dotrzymać, zobaczymy" - dodał. Posłowie chcą, by komisja mogła odbywać posiedzenia także w soboty.
Tym czasem komisja przygotowuje się do przesłuchania byłych dyrektorów departamentu spółek strategicznych i instytucji finansowych ministerstwa skarbu: Huberta Kierkowskiego i Karola Miłkowskiego.
Hubert Kierkowski był dyrektorem departamentu spółek strategicznych i instytucji finansowych od 16.02.1998r. do 30.11.1999r. Szefował zespołowi negocjującemu umowę prywatyzacyjną PZU.
Po odejściu z resortu skarbu był wiceprezesem zarządu Stoczni Gdynia. Obecnie toczy się proces prze Sądem Rejonowym w Gdyni, w którym trzej byli członkowie zarządu Stoczni Gdynia są oskarżeni o to, że nadużywając swoich stanowisk i związanych z nimi uprawnień działali na szkodę stoczni i doprowadzili do ponad 30 mln zł strat.
Karol Miłkowski był od 2.10.2000 do 16.10.2001 p.o. dyrektora departamentu spółek strategicznych i instytucji finansowych. Od 17.10.2001 do 28.02.2002 był dyrektorem tego departamentu.
Miłkowski jest obecnie sekretarzem generalnym Inicjatywy dla Polski, ugrupowania założonego przez byłą minister skarbu Aldonę Kamelę-Sowińską. Kamela-Sowińska pracowała w ministerstwie skarbu w latach 1998-2001.
Kolejni świadkowie, którzy stawią się przed komisję, ale dopiero pod koniec lutego, to b. wiceminister skarbu Alicja Kornasiewicz oraz b. szef PZU Władysław Jamroży.
Posłowie ustalili, że czas zadawania pytań świadkowi przez jednego posła będzie wynosił 15 minut w pierwszej turze i 8-10 w drugiej turze przesłuchania.
ks, pap