Prywatyzacja Huty Częstochowa przypomina telenowelę. Jest tu wszystko: duże pieniądze, tajemniczy biznesmen (właściciel Związku Przemysłowego Donbasu - ZPD - Serhij Taruta), odwrócenie sojuszy itp.
Zimą zeszłego roku Huty Częstochowa nie sprzedano Ukraińcom tylko przez wzgląd na zainteresowanie dziennikarzy! Okazało się, że ZPD przejął kontrolę nad notowaną na giełdzie hurtownią kaszanki Pekpol. Dziennikarze "Wprost" ustalili, że w tej firmie szefem rady nadzorczej był Wiesław Kaczmarek, były minister skarbu, a tuż przed transakcją Andrzej Arendarski, szef Krajowej Izby Gospodarczej i szef polsko-ukraińskiej izby przemysłowo-handlowej. Spółka ta miała zająć się zarządzaniem Hutą Częstochowa po tym jak kupi ją ZPD. Sprawa stała się głośna, urzędnicy ministerstwa skarbu się wystraszyli i przetarg został unieważniony.
Niby niewiele, ale wystarczyło, aby wstrzymać prywatyzację na rok. Dziś rząd Marka Belki powraca do starego pomysłu. Nikt w Polsce nie ma nic przeciwko ukraińskim pieniądzom, ale jeżeli trafiają one do polskich firm okrężną drogą, to musi to budzić sprzeciw. Miejmy nadzieję, że tym razem w firmach kupowanych przez ZPD nie będzie wpływowych nazwisk, bo znowu, ktoś coś zrozumie opatrznie.
Jan Piński