Udział w uroczystościach pogrzebowych w meczecie zapowiedziało wielu zagranicznych gości - w tym zastępca sekretarza stanu USA, William Burns, premier Egiptu Ahmed Nazif, sekretarz generalny Ligi Arabskiej Amr Musa, specjalny wysłannik ONZ na Bliski wschód Lachdar Brahimi. Unię Europejską ma reprezentować wysłannik do regionu, Marc Otte. Mówi się też o przyjeździe szefa unijnej dyplomacji, Javiera Solany.
W Paryżu zapowiedziano też wyjazd do Bejrutu prezydenta Jacquesa Chiraca, którego z Haririm łączyła wieloletnia przyjaźń. Chirac sam zapowiedział, iż pojedzie do Bejrutu, by złożyć kondolencje rodzinie zabitego oraz potwierdzić trwałość więzi francusko- libańskich.
Do meczetu w Bejrucie przybył też inny wieloletni przyjaciel Haririego - wiceprezydent Syrii Abdul Halim Chaddam. Zgodnie z życzeniem rodziny w pogrzebie nie biorą udziału przedstawiciele prosyryjskiego rządu libańskiego.
Pożegnanie zamordowanego byłego premiera Libanu przekształciło się w wielką antysyryjską demonstrację mieszkańców Bejrutu. Mimo zaprzeczeń Damaszku, wielu Libańczyków obarcza właśnie Syrię odpowiedzialnością za śmierć Rafika Haririego. "Precz z Syrią!", "Nie chcemy Syrii!" - skandują tłumy żałobników.
Jeszcze w poniedziałek, tuż po ogłoszeniu informacji o śmierci Haririego, rozjuszony tłum zaatakował bejruckie biuro syryjskiej partii Baas, usiłując podpalić budynek. Domagano się też ustąpienia rządu oraz wycofania wojsk syryjskich z kraju przed planowanymi na maj wyborami parlamentarnymi. W południowolibańskim portowym mieście Tripoli, gdzie dominują sunnici, na ulice wyległy w proteście tysiące ludzi. W rodzinnym mieście Haririego Sajdzie setki demonstrantów wznosiły okrzyki, potępiające prezydenta Syrii Baszara Asada. W nocy z wtorku na środę miały tu miejsce napady na robotników syryjskich.
60-letni Hariri, muzułmanin-sunnita, biznesmen z miliardowym majątkiem, zrezygnował z kierowania libańskim rządem w październiku ubiegłego roku. W ostatnim czasie przyłączył się do wezwań opozycji, by Syria wycofała swe wojska z Libanu przed wyborami powszechnymi. Wyrażał też sprzeciw wobec przedłużenia o trzy lata przez parlament pod naciskiem Damaszku kadencji jego rywala - prezydenta Emile'a Lahouda.
Syria utrzymuje w Libanie 14 tysięcy żołnierzy. Zostali oni rozlokowani tu w latach 1975-90, gdy wojna domowa w Libanie groziła rozpadem kraju. Po zakończeniu konfliktu, wojska syryjskie pozostały jednak na miejscu.
Od rana wielotysięczny tłum wykrzykiwał przed rezydencją byłego premiera hasła, wymierzone przeciwko Damaszkowi, oskarżanemu o udział w poniedziałkowym zamachu. "Precz z Syrią!", "Nie chcemy Syrii!" - skandowano. ks, pap
Czytaj też Żałoba w Libanie