"Wszystkie głosy, które pojawiły się w dyskusji (podczas sobotniej konferencji), przyjęły projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z ogromną nadzieją" - powiedziała dziennikarzom wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka, która objęła patronat nad konferencją.
Zastrzegła, że choć rozwiązanie to nie zlikwiduje całkowicie przemocy w polskich domach, "trzeba zdecydować się na ten krok". "Chcemy projekt udoskonalić, poprawić, dlatego w pracy nad nim uczestniczyć będą organizacje pozarządowe oraz ludzie, którzy wiedzą, że ofiara przemocy, przy obecnym stanie prawnym w Polsce, jest niedostatecznie chroniona" - podkreśliła.
Nad rządowym projektem ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie debatowali w środę posłowie. Mimo wniosku opozycji o odrzucenie go w pierwszym czytaniu, ostatecznie został skierowany do komisji. Najwięcej emocji budził zapis zakazujący stosowania przez rodziców lub opiekunów kar, które naruszałyby godność dzieci. Projekt pozwala też na tymczasowe aresztowanie sprawcy lub zastosowanie wobec niego dozoru policyjnego, jeśli zobowiąże się on opuścić zajmowane wspólnie z ofiarą mieszkanie.
Sąd może też zakazać sprawcy przemocy kontaktów z jego ofiarą lub ofiarami.
"Projekt ten wprowadza mechanizmy, których w polskim ustawodawstwie nie ma, pozwalające m.in. na szybsze usunięcie sprawcy przemocy z domu. To czego brakuje w nim, to zapis zgodnie z którym policja również mogłaby nakazać sprawcy opuszczenia domu i zakazać mu zbliżania się do rodziny. Tego typu rozwiązania są w wielu innych krajów takich jak Austria, Niemcy, Anglia, Hiszpania" - powiedziała dyrektor Centrum Praw Kobiet, Urszula Nowakowska.
Jak podkreśliła, przemoc w rodzinie może mieć różny charakter. "Przemoc fizyczna jest najbardziej widoczna, bo zostawia ślady, ale często towarzyszy jej też znęcanie się psychiczne i o tym zbyt rzadko mówimy" - wyjaśniła.
Poinformowała, że rocznie w naszym kraju odnotowuje się około 22- 23 tys. tego typu przestępstw, ok. 94 proc. ofiar tych przestępstw to kobiety i dzieci. "Bardzo duży odsetek tego typu spraw jest umarzanych - skazań jest ok. 14 tys." - zaznaczyła.
"Policjanci, prokuratorzy mówią, że ofiary często się wycofują ze swoich wcześniejszych zeznań, w związku z czym oni nic już nie mogą zrobić. Naszym zdaniem, to nie jest prawdą; gdyby organy ścigania skutecznie zabezpieczyły materiał dowodowy, to można by doprowadzić do skazania sprawcy bez udziału osoby pokrzywdzonej" - tłumaczyła Nowakowska.
ks, pap