- GRUSZKA WYHODOWAŁ SZPIEGA.I to jest nius, proszę państwa, w odróżnieniu od informacji, że szpieg wyhodował gruszki.
- W ZWIĄZKU ZE SWOIM SZPIEGIEM Józef Gruszka (PSL) postanowił podać się bohatersko do dymisji i nie kierować już komisją śledczą. Komisja niemal jednogłośnie wniosek odrzuciła. Zawsze wiedzieliśmy, że to koneserzy niezłego ubawu. Z kim mieliby większy?
- CHOĆ TO UBAW, OD KTÓREGO opadają ręce, i to wcale nie od oklasków. Oto szpieg okazał się całkiem dętym szpieguniem tycim, tycim, co to nic nie wiedział. Za to Gruszka od początku wiedział, że mu asystenta aresztowano, choć przez tydzień kręcił, że nic nie wie. A to dlatego, że niczego nie pamiętał, bo był przemęczony i "miał głowę sześć na dziewięć". To daje razem 54.
- ANI FRASYNIUK, ANI HAUSNER, ani nawet Belka - na czele Partii Demokratycznej stanął Arnold Masin. Partia wkrótce się zarejestruje, czym skonfundowała pedeków (czy jak ich tam gawiedź nazywa) z Unii Wolności. Znany z bystrości rzecznik UW Andrzej Potocki labiedzi, że oni pierwsi wpadli na ten pomysł i tak się nie godzi. Matko, oni nawet partii zarejestrować nie potrafią! Nowa jakość, stare patałachy.
- ALE I NOWE MIŁOŚCI. I to całkiem hippie (dawniej jazzy, jeszcze dawniej cool) orientacje. O, prosimy: "Stefana Niesiołowskiego kocham, lubię, szanuję" - tym wyznaniem lider PeDe Władysław Frasyniuk potwierdził, że nie boi się żadnych złośliwych skrótów nazwy swej partii.
- I CHCE NAWET WYSTAWIĆ Niesiołowskiego do Senatu w Łodzi. A co tam, niech ich zobaczą!
- NAJSŁYNNIEJSZY POLSKI MULAT z okazji Dnia Kobiet rozdawał kobietom kwiatki. Też zabawne, choć lepszy był montypythonowski Robin Hood, który rozdawał biednym łubin.
- TO CHYBA OD POGODY, ale Antoniemu Macierewiczowi się pogorszyło. Jednego dnia napadł na dziennikarza konkurencyjnego tygodnika i na nas (zarzucał nam "skurwysyństwo", bo nie zgadzał się z czymś, co przeczytał we "Wprost"), ale zarówno konkurencja, jak i my popędziliśmy go. To sobie poużywał na dziennikarce BBC. Tak się wyżywał na dziewczynie, że ta uciekła roztrzęsiona, ze łzami w oczach. A Macierewicz pomaszerował z uśmiechem na twarzy. Szedł szybko, ale jego szaleństwo wyprzedzało go o krok.
- RWIE SIĘ DO WŁADZY PRAWICA. a że niedouczona, to postanowiła powalczyć na odcinku języków obcych. Dwóch warszawskich samorządowców zapisało się na angielski do renomowanego Archibalda. Zapisali się, zapłacili, po miesiącu przyszli na zajęcia i pocałowali klamkę, bo ich grupę rozwiązano. Grzecznie się zmyli i szukają innej szkoły. Dlaczego nie zrobili rabanu? "Zadzwoniliby zaraz do "Faktu" i następnego dnia przeczytalibyśmy, że dwóch pijanych prawicowców wszczyna burdy w szkole".
- HISTORYJKĘ POWYŻSZĄ OPOWIEDZIAŁA NAM pewna posłanka z PO. Sama nie chciała skorzystać z nauki w Sejmie, bo się przyznawała, że angielski zna biegle, a to nieprawda, więc byłby wstyd. Poszła do Archibalda, napisała test. "Muszę się skonsultować, do jakiej grupy panią zapisać" - usłyszała od nauczycielki. "Zawsze zapisuj do niższej, będzie do nas dłużej chodzić" - udzielała rad młodej wykładowczyni jej starsza koleżanka, nieświadoma, że wszystko słychać. Oburzona posłanka uciekła.
A my lubimy tę szkołę. Zuchy, polityków się nie boją! Proponujemy tylko zmodyfikować slogan reklamowy. Zamiast "Archibald - angielska szkoła myślenia", lepsze byłoby: "Archibald - polska szkoła wkręcania".
- I NA KONIEC HISTORIA OSOBISTA. Jeden z nas zaimponował kobiecie (przy naszej aparycji i cymbalstwie nie zdarza się to często, więc natychmiast poinformowaliśmy o tym prasę). Wyjaśnił jej, co to było za dziwo Konwent Świętej Katarzyny. Wyszło taniej niż kolacja w knajpie.
Więcej możesz przeczytać w 11/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.